A A+ A++

Wszyscy doskonale pamiętamy słowa byłego selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka, który po jednym z meczów kadry tak mówił o Zielińskim: „Przyjdzie jeszcze taki dzień, że Piotr przebudzi się rano, coś mu kliknie w głowie i będziemy mieli zawodnika światowej klasy. Bo ten chłopak ma ogromny potencjał”.

Wówczas potraktowano słowa tego jako afront wobec jednego z kluczowych reprezentantów. A może właśnie Brzęczkowi chodziło tylko i aż o to, by Zieliński grał tak, jak w tym sezonie w Serie A i Lidze Mistrzów. Jest liderem drużyny, która nie kłania się przeciwnikom na żadnym froncie. Już nie wypada pytać, czy to jest właśnie moment, o którym mówił Brzęczek, tylko stwierdzić fakt i kibicować, by forma Polaka przełożyła się również na mundial w Katarze.

ZOBACZ TAKŻE: „Lewy” w domu, „Zielu” ze znakiem zapytania. Z Polaków na pewno zobaczymy team Szymona Marciniaka

Wtorkowe wyjazdowe spotkanie z Liverpoolem ma Napoli i Zielińskiego kolosalne znaczenie. Jest walką o pierwsze miejsce w grupie i fantastyczną wręcz sytuację w fazie grupowej, gdzie Włosi będą rozstawieni, jeśli nie przegrają dziś różnicą trzech i więcej goli. Patrząc na to, jak wyglądało pierwsze spotkanie tych zespołów (4:1 dla Napoli), w jakiej formie są obie drużyny, można śmiało założyć, że gospodarze z Anfield nie są zdecydowanym faworytem.

Można śmiało założyć, że cel ten zostanie zrealizowany przez Napoli, ale tu dochodzimy do interesów indywidualnych, które można poprawić kolejnym udanym meczem zespołu Luciano Spallettiego. Najwięcej do zyskania ma właśnie Zieliński, choć akurat ostatni jego występ ligowy przeciwko Sassuolo (4:0) nie był w jego wykonaniu wybitny. Prowadzący Liverpool Jurgen Klopp ma szczególną słabość do Polaka, już kilkukrotnie dawał temu wyraz, jest więc kolejna okazja, by potwierdzić słuszność tej słabości niemieckiego trenera do Zielińskiego. To akurat w sferze pewnej symboliki, natomiast dla piłkarzy Napoli to okazja, by zerwać z obiegową opinią, że to jeszcze nie zespół z europejskiej czołówki. Klopp opisywał ostatnio Napoli, że to „najbardziej sprawny zespół na świecie”. Cokolwiek to znaczy, dodał za chwilę, że to nie tylko forma komplementu en bloc, ale także uznanie dla indywidualności – Zielińskiego, Khvichy Kvaratskhelii, Victora Osimhena czy wreszcie Stanislav Lobotka.

Eksperci wskazują na jeszcze jedną rzecz, jaka charakteryzuje Napoli. Nie ma tam paraliżującego spięcia, troski o wynik, jest odwaga i nieustraszenie, nieprawdopodobna chęć czerpania przyjemności z gry w piłkę, co daje świetne wyniki i pozwala rozpędzić się zespołowi do granic. Co ciekawe, nie ma w Europie drugiej takiej drużyny, gdzie gracze nie byliby aż tak bardzo przypisani do swoich pozycji. Piłkarze zmieniają swoje role, ich naczelną zasadą jest poszukiwanie wolnych przestrzeni.

Efekty? W Serie A w sześciu na dwanaście spotkań ekipa Spallettiego zdobyła trzy i więcej bramek. W Lidze Mistrzów w każdym meczu przynajmniej trzykrotnie pokonała bramkarza rywala, a Ajax Amsterdam przyjął aż dziesięć goli w dwóch spotkaniach. Ten styl służy wszystkim, także Zielińskiemu. Co istotne, nie odbywa się to wszystko kosztem obrony, bo Napoli jest jednym z zespołów, który traci najmniej goli (w Serie A tylko dziewięć na 12 spotkań).

W tekście tym bohaterem ma być przede wszystkim Zieliński. W Serie A Polak grał we wszystkich 12 spotkaniach, zaledwie w trzech z nich rozpoczynał na ławce rezerwowych. Dwa mecze rozegrał w pełnym wymiarze, zdobył jednego gola, zaliczył cztery asysty. Najbardziej interesujący jest jednak wpływ na grę pomocnika, który nie średnio nie schodzi z celnością podań poniżej 84 proc. Co ważne, większość z nich to zagrania do przodu, wykonuje około 28 takich podań na mecz, co stanowi więcej niż połowę wszystkich kontaktów z piłką. Istotna są również wyłączone z tej liczby podania kluczowe, otwierające drogę do bramki. Średnia 2,7 na mecz to naprawdę dobry wynik, tym bardziej biorąc pod uwagę, jak wielu jest obecnie kreatywnych zawodników w Napoli.

Niektórym zawodnikom trudno utrzymać dyspozycję z ligi na poziomie europejskim. A Zielińskiemu po prostu się udaje, choć słowo „udaje” wskazuje na dozę przypadku, z którą tu nie mamy do czynienia. Efektywność Polaka w Champions League jest jeszcze wyższa. Cztery na pięć spotkań rozpoczynał w wyjściowym składzie, ma trzy gole i dwie asysty, na średnio 38 kontaktów z piłką 25 to celne podania (85 proc.) i średnio 2,8 zagrań otwierających drogę do bramki. Jedyny element, przy którym możemy trochę pogrymasić, to strzały na bramkę. Jak na środkowego pomocnika średnio dwie próby w meczu to stanowczo za mało.

Nie ma jednak co narzekać, oglądamy w tym sezonie Zielińskiego w najlepszej wersji jego samego. Dziś kolejna uczta i okazja, by nacieszyć oko formą Polaka. Początek meczu o godz. 21, transmisja w Polsacie Sport Premium 1.

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPo całym świecie jeżdżą wąsate Lamborghini. Co to za akcja?
Następny artykułNietrzeźwy doprowadził do zderzenia