Ponad tydzień temu rozpoczęły się prace nad stworzeniem zieleńca przed dawnym gmachem Muzeum Śląskiego. Problem w tym, że to nie jest najlepsze miejsce na tego typu zieloną przestrzeń. Po zakończeniu prac znacznie zmniejszy się i tak już niski komfort przejazdu przez tę część rynku na rowerze.
Zieleniec na rynku jest jednym z pięciu zielonych miejsc, które Katowice tworzą za unijne pieniądze z programu UPSURGE. Program zakłada wdrożenie modelowych rozwiązań opartych na naturalnych systemach (ang. NBS – Nature Based Solutions). Wybrano lokalizacje, które stanowią miejskie wyspy ciepła. Zielone punkty na mapie Katowic mają trzy cele: środowiskowy (zmniejszenie wyspy ciepła, zwiększenie retencji wody, zwiększenie różnorodności biologicznej), społeczny (pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie) i edukacyjny (stacje badawcze i tablice informacyjne edukujące społeczeństwo).
Zaczęła się już przebudowa przystanków autobusowych Ochojec Szpital, Dąb Kościół i Park Śląski Ogród Zoologiczny. Inwestycja za 1,7 mln złotych obejmuje jeszcze przystanek Katowice Jagiellońska i właśnie rynek.
Z tą ostatnią lokalizacją było najwięcej problemów. Miasto chciało, żeby częścią zieleńca koniecznie były drzewa. Jednak na rynku jest tyle różnego rodzaju podziemnych instalacji, że trudno było znaleźć odpowiednie miejsce. Udało się dopiero przed byłą siedzibą Muzeum Śląskiego. Z powodu ograniczeń wynikających z zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz opinii konserwatora, drzewa będą tylko dwa.
O ile chyba nikt nie kwestionuje pomysłu odbetonowania części rynku, o tyle pojawia się wiele uwag w sprawie tej konkretnej lokalizacji zieleńca. To problem zwłaszcza dla rowerzystów.
Ścisłe centrum Katowic jest bardzo nieprzyjazne dla rowerów. Nie da się przez nie przejechać wydzieloną infrastrukturą rowerową ani z południa na północ, ani ze wschodu na zachód. Na tym ostatnim kierunku nie ma jej wcale. Od południa kończy się na ul. Młyńskiej, a od północy kawałek za ul. Moniuszki, właśnie tuż przed dawną siedzibą Muzeum Śląskiego. Do tej pory rowerzyści radzili sobie najczęściej w ten sposób, że kiedy droga rowerowa wzdłuż al. Korfantego kończyła się na wlocie do rynku, przejeżdżali na skos przez tory tramwajowe i jechali dalej w kierunku ul. Pocztowej, ul. Warszawskiej czy ul. 3 Maja.
W drugą stronę funkcjonowało to podobnie. Po minięciu pawilonu na rynku, rowerzyści przecinali tory (skądinąd po fatalnej nawierzchni między nimi) i wjeżdżali przed ul. Moniuszki na DDR. Teraz nie jest to już możliwe, bo teren, na którym trwają prace nad zieleńcem, został ogrodzony. Ale i po zakończeniu prac rowerzyści będą mieć problem. Zieleniec kończy się bowiem niemal dokładnie w miejscu, w którym zaczyna się bardzo wysoki krawężnik. Trudno będzie na niego wjechać i z niego zjechać bez zsiadania z roweru. Alternatywą będzie pokonanie torów tuż za zieloną ścianą (jadąc od Spodka), co jednak jest dość niebezpieczne, biorąc pod uwagę wyjeżdżające co chwilę zza wspomnianej ściany tramwaje.
Jakimś rozwiązaniem będzie obniżenie krawężnika za zieleńcem (patrząc od strony Spodka). Tyle że nie wystarczy to zrobić na szerokości metra lub dwóch, tylko szerzej. Tak jak to było do tej pory. Będzie się to oczywiście wiązać z koniecznością przebrukowania (obniżenia) kilku lub kilkunastu metrów kwadratowych nawierzchni z granitowej kostki, ale to niewielki koszt w sytuacji, kiedy jedyny przejazd przez tory tramwajowe został praktycznie zlikwidowany.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS