W nocy z czwartku na piątek w krakowskiej Nowej Hucie firma prowadząca drogowe roboty budowlane zgubiła defektoskop, zawierający promieniotwórczy selen. Przed zagrożeniem ostrzegała w niedzielę 24 marca Państwowa Agencja Atomistyki.
Zaginiony defektoskop jest poszukiwany przez policję. Do poszukiwań używany jest dron. Sprawą zagubienia urządzenia zajmie się prokuratura.
Czym właściwie jest zaginiony defektoskop? Dr inż. Paweł Gajda na antenie TOK FM porównał urządzenie do rentgena. – Jeśli chcemy prześwietlić jakąś masywną konstrukcję, żeby sprawdzić, czy została wykonana w prawidłowy sposób, musimy użyć promieniowania gamma i właśnie źródłem takiego promieniowania jest defektoskop. W Polsce takie urządzenia zarówno przenośne, jak i, przede wszystkim, stacjonarne są wykorzystywane w przemyśle naprawdę szeroko i wymaga odpowiednich zezwoleń – wyjaśnił w “Pierwszym programie” ekspert z Katedry Energetyki Jądrowej i Radiochemii, Wydziału Energetyki i Paliw AGH w Krakowie.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Zgubiony przez robotników defektoskop waży ok. 6-8 kg, ma ok. 30 cm długości, 20 cm wysokości i 15 cm szerokości. Na obudowie urządzenia możemy zauważyć charakterystyczny symbol promieniotwórczości. Jak podkreślał dr inż. Paweł Gajda, już sam widok “trójlistnej koniczynki” powinien skłonić nas do skontaktowania się z odpowiednimi służbami.
– Jeśli widzimy znaczek promieniotwórczości, to bardzo istotne jest, żeby takiego urządzenia nie otwierać. Najlepiej, jeśli nie wiemy, z czym mamy do czynienia, będzie się oddalić i zadzwonić na policję lub bezpośrednio powiadomić Centrum do Spraw Zdarzeń Radiacyjnych czy Państwową Agencję Atomistyki – wyjaśnił rozmówca Wojciecha Muzala.
Czym grozi otwarcie defektoskopu?
“Ostrzegamy, aby nie otwierać ani nie rozcinać urządzenia, ponieważ kontakt z nieosłoniętym źródłem promieniotwórczym może stanowić zagrożenie” – ostrzegała w komunikacie Państwowa Agencja Atomistyki.
– Dopóki defektoskop jest zamknięty w obudowie, jesteśmy bezpieczni, ale gdyby ktoś próbował to rozebrać i w jaki sposób przepiłować, mógłby doprowadzić do rozsypania się właściwego źródła, i do skażenia. To oczywiście będzie zależało zarówno od odległości, w jakieś będziemy się znajdować, jak i czasu ekspozycji. Skala konsekwencji jest szeroka – mówił ekspert.
O jakim zagrożeniu mówimy? – To mogą być na przykład miejscowe oparzenia skóry, w przypadku skierowania w stronę oka, może pojawić się zaćma, a w skrajnym przypadku skażenie niestety może dawać skutki śmiertelne – ostrzegał w TOK FM dr inż. Paweł Gajda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS