– Rezydent na miejscu nie jest nam do niczego potrzebny – mówi mi Maja, anestezjolog w jednym ze szpitali. I dodaje: – Oczywiście, z biurem nie musimy się o nic martwić, a do tego jest możliwość szycia takich wyjazdów na miarę. Jak korzystamy z takich wyjazdów? To zależy. Do Turcji jeździmy z all inclusive, bo oferta jest atrakcyjna. Ale już w Egipcie najczęściej bierzemy tylko hotel ze śniadaniem, a przez resztę dnia żywimy się w miejscowych lokalach. Samochód też ogarniamy sobie sami, a w temacie wycieczek stawiamy na lokalne biura zamiast na touroperatora.
– Ale na pewno nigdy nie zdecyduję się na to, żeby każdy nasz wyjazd był przez biuro podróży. Lubię to ogarnianie, szukanie i planowanie samemu. Ale czasami mam ochotę, żeby ktoś to zrobił za mnie – dodaje.
Przyznaje przy tym, że największy problem z biurami podróży to dla niej temat lotów.
– To, że ktoś może nam zmienić godziny albo nawet lotnisko wylotu na 24 godziny przed wylotem jest dla mnie stresujące. Teraz też mamy informację przed naszym lotem do Turcji, że nie ma miejsc, które sobie wybraliśmy, bo zmienili samolot na mniejszy. Biuro stwierdziło, że nie może nam zagwarantować jakie miejsca dostaniemy ani czy będziemy siedzieć koło siebie – mówi.
Biura podróży muszą się dostosować
Biura podróży dokładnie przyglądają się młodemu pokoleniu i trudno się dziwić. Z badania serwisu YouGov wynika, że tylko w Stanach Zjednoczonych „Zetki” będą stanowiły aż 40 proc. klientów biur podróży w 2030 r. Co jeszcze ich wyróżnia?
… czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS