A A+ A++

W wirtualnej dyskusji udział wzięli szefowie zespołów, a także Chase Carey, Ross Brawn i Jean Todt. Jej celem było omówienie i wypracowanie szczegółów rozwiązań, które pozwolą oszczędzić pieniądze po pandemii.

Niedawno w F1 można było zaobserwować rzadkie zjawisko zjednoczenia się w obliczu nieuniknionych problemów finansowych, ale był to wyjątek. Ekipy nadal chcą ugrać tyle, ile tylko się da i nie pozwolić, by ich rywale skorzystali na nietypowej sytuacji.

Lista części, które zostaną zamrożone po 2020 roku, była kolejnym z tematów wideokonferencji. Zespoły przyjrzały się już elementom, które chciałyby rozwijać w pierwszej kolejności i okazało się, iż każdy samochód ma inne potrzeby. Niezbyt realne jest więc, by wszyscy wskazali te same części, którymi nie będą chcieli się zajmować.

W związku z tym zaproponowano wprowadzenie tokenów do rozwoju auta, czyli powrotu do systemu obecnego przy usprawnianiu jednostek napędowych w latach 2014-2016. Dzięki temu każdy zespół mógłby wdrożyć taką samą ilość poprawek i jednocześnie swobodnie wybrać te części, które uzna za najważniejsze. Pomysł spotkał się z generalną aprobatą.

W 2021 roku, mimo odroczenia rewolucji technicznej, w F1 zaczną obowiązywać limity budżetowe. Póki co nie obejmują one rozwoju silników, ale szefowie zgodzili się omówić dołączenie ich do puli podczas kolejnych konferencji.

Zgodności nie ma jednak przy dalszym zmniejszaniu kwoty. Limit prawdopodobnie będzie wynosił nie 175 milionów dolarów, a 150 milionów, ale niektóre ekipy chciałyby zejść znacznie niżej.

Taki pomysł nie podoba się wielkiej trójce, chociaż pierwotnie mówiło się, że Mercedes wsparł resztę stawki. BBC donosi, że głównym przeciwnikiem zejścia poniżej 150 milionów jest Ferrari, które uważa, że to dałoby przewagę tym rywalom, którzy tylko kupują wiele części, a nie muszą ich projektować i produkować. Włosi chcieliby też uniknąć zwalniania pracowników.

W związku z tym na stole pojawiła się propozycja dostosowania limitów budżetowych do poszczególnych modeli prowadzenia ekip. Obecnie nie wiadomo jeszcze, czy w ogóle będzie ona dalej rozpatrywana.

Póki co odrzucono koncepcję przesunięcia rewolucji do 2023 roku, która np. dla Red Bulla jest ważniejsza niż limity budżetowe. Z wypowiedzi szefów wynika, że zespoły, jak można się domyślić, wybierają ten sposób na oszczędności, który jest korzystniejszy dla ich pozycji w stawce.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGOK przekazuje maseczki i…świąteczny żur dla medyków
Następny artykułOrgon – lecznicza energia kosmosu