Rok 1995, trudne czasy dla biznesu w Polsce. Pan właśnie w takich okolicznościach rozkręca firmę windykacyjną. Skąd u inżyniera lotnictwa, taki pomysł na wybór drogi życiowej?
Trzeba cofnąć się do okresu upadku poprzedniego systemu z lat 80. Dla mnie, młodego człowieka, kończącego prestiżowy Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa na Politechnice Warszawskiej, nie było miejsca w przemyśle. A w każdym razie takiego, które by gwarantowało mojej rodzinie godne życie. Miałem do wyboru emigrację, na którą udała się bardzo duża część najbardziej zaradnej części młodego pokolenia, zmianę zawodu bądź prowadzenie własnej działalności. Wtedy najbardziej efektywny był handel, który zafascynował i „wciągnął” wiele osób, również mnie. Jednak nikt nam nie podpowiedział, że jest to boom krótkookresowy…
Czy zakładając Giełdę Praw Majątkowych „Vindexus”, miał Pan już jakieś doświadczenie biznesowe?
W czasie studiów byłem działaczem Studenckiej Spółdzielni Pracy „Universitas”, w której też wykonywałem różne prace. Ta praktyka bardzo pomogła mi w wyborze drogi życiowej. Nie bez znaczenia były też krótkookresowe prace dorywcze w czasach studenckich na zachodzie Europy. Zdobyte doświadczenie w kierowaniu ludźmi było bardzo pomocne w początkowym okresie prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek.
Jak się zostaje jednym z pionierów rynku wierzytelności w Polsce?
Tematem wierzytelności zajmowałem się od początku lat 90. pracując w firmie handlowej, na stanowisku dyrektora handlowego. Trzeba też wiedzieć, że w tym czasie ani sądy, ani nawet cały system prawny, nie były przygotowane do nowego kapitalistycznego spojrzenia na obrót gospodarczy. Dla wszystkich była to nowość. Poziom merytoryczny całej palestry był bardzo niski. Pomiędzy socjalizmem i kapitalizmem jest wielka przepaść. Niestety zbudowanie drogi przejścia pomiędzy systemami było bardzo trudne. Pojawiła się potrzeba istnienia firm, które ułatwiają rozwiązanie tego zadania.
Znane powiedzenie mówi, że sukces ma wielu ojców. Czy tak też było w przypadku GPM „Vindexus”?
Spółka powstała jako firma, która połączyła prawników i menedżerów. Wśród założycieli nie brakowało adwokatów, których wiedza i doświadczenie były bardzo przydatne.
W tamtym czasie na rynku pojawiło się prawie 100 firm windykacyjnych, po kilku latach już nie istniały. Państwo przetrwali. Jak Pan myśli, dlaczego?
Obrotu wierzytelnościami nie traktowałem na samym początku jako tematu do samodzielnej działalności gospodarczej. Takich firm wtedy nie było. Nasza rzeczywiście była jedną z pierwszych, które kupowały wierzytelności dla własnej windykacji.
Na pewno czynnikiem, który przyczynił się do naszego sukcesu. był model działania. „Vindexus” – bo pod taką nazwą wówczas funkcjonowaliśmy, od samego początku stawiał na profesjonalizm i wyróżnienie się na tle konkurencji. Składało się na to bardzo dużo elementów. Ważne było racjonalne podejście do biznesu i prawidłowa identyfikacja ryzyk oraz determinacja w działaniu. Trzeba też wspomnieć o cechach osobowościowych zarządu, o doświadczeniu w zakresie prowadzenia firmy. Zwykle zapomina się, jak ważną rolę odgrywa organizacja, a przede wszystkim komórki wspomagające – księgowość czy administracja. Bez tego prowadzenie firmy trudno sobie wyobrazić. Ważną rolę przypisuję też rynkowi i kontrahentom. To wszystko zdecydowało o powodzeniu.
Dziś to spółka giełdowa, doskonale radząca sobie w trudnych dla branży finansowej realiach, odnotowująca co roku milionowe zyski…
To, że funkcjonujemy już tyle lat, to efekt determinacji ludzi. Stworzyliśmy zespół, który chciał wspólnie pracować. Bez tego nic by się nie udało. Gdy zaczynaliśmy, nasz zespół liczył zaledwie kilka osób. Obecnie zatrudniamy ponad 130 pracowników. Tak dziś bym to podsumował.
Jakie przeszkody były najtrudniejsze do pokonania w początkowym okresie działalności, a jakie są teraz?
Zdobycie finansowania i zabezpieczenie jego obsługi. Na początku problemem był też brak rozpoznawalności. Z czasem znikał, co bardzo ułatwiło nam działanie. Teraz na brak rozpoznawalności nie możemy narzekać, ale skala potrzeb też jest inna.
Bez wsparcia finansowego rozwój jest niemożliwy.
Co najmocniej zmieniło się przez te 25 lat w branży windykacyjnej?
Zdecydowanie postrzeganie tej działalności. Dziś firmy windykacyjne to uczestnicy rynku. Kilka podmiotów, w tym nasz, jest notowanych na giełdzie. Rośnie ocena branży, zaufanie do niej, jej prestiż, także wśród inwestorów. Udział w takich biznesach przestał być wstydliwy.
Spółka, na czele kt … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS