A A+ A++

„Pamiętacie, jak nasi poprzednicy mówili, ‘budujmy nie politykę, tylko drogi i mosty’. Nie było ani dróg, ani mostów! (…) Żeby nie być gołosłownym, powiem tak: nasi poprzednicy (…) przez 8 lat wydali 5 mld złotych na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtorej roku.

„Wiadomości” na zawołanie premiera

Platforma w trybie wyborczym poszła do sądu. Sąd okręgowy uznał, że skoro Mateusz Morawiecki nie kandyduje w wyborach samorządowych, to sprawy nie ma – pozew nie powinien być rozpatrywany w trybie wyborczym. Premier do prawda jeździł po całym kraju i prowadził regularną kampanię w imieniu kandydatów PiS, obiecując wspomniane drogi i mosty – ale dla sądu nie miało to znaczenia. Sąd apelacyjny w Warszawie uznał jednak, że jeśli coś wygląda jak kampania wyborcza i dzieje się w czasie kampanii wyborczej, to zapewne jest kampanią wyborczą. Nakazał więc przeprosiny przed głównymi wydaniami „Faktów” TVN i „Wiadomości” TVP.

“Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie 15 września 2018 roku podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej”.

Dwa dni po wyroku „Gazeta Polska Codziennie” opublikowała artykuł pt. „Sędzia kolega z rządu Tuska”. Na okładce Grzegorz Schetyna i Zbigniew Ćwiąkalski. Dlaczego? Bo sędzia Przemysław Kurzawa, który wydał wyrok w apelacji, był zastępcą dyrektora departamentu sądów powszechnych w resorcie sprawiedliwości, gdy na jego czele stał Zbigniew Ćwiąkalski. To dla GPC przesłanka, że nigdy nie powinien wydawać orzeczeń w żadnej sprawie ocierającej się choćby o politykę.

Sprawę podchwyciły niemal wszystkie media prawicowe. Dzisiaj okazuje się, że pominęły kluczowy element całej historii. Mariusz Chłopik, jeden z doradców premiera Morawieckiego, napisał do prezesa TVP Jacka Kurskiego i szefa Agencji Informacji (której podlega m.in. redakcja „Wiadomości”) Jarosława Olechowskiego.

„Jacek, Jarek podsyłam poniżej efekt narady kilku znamienitych osób łapiących pewne linki w sądownictwie i powiązań między sędziami a różnymi sprawami. Po rozmowach mamy prośbę by jutro TVP bardzo ładnie zaatakowało te osoby, które taki wyrok wydały i generalnie warszawski sąd apelacyjny według topowych kancelarii w Warszawie to stajnia augiasza”. [pisownia oryginalna]

Dalej wszystko, co należy uwypuklić, łącznie z cytatami z Grzegorza Schetyny, który miał „zastraszać sędziów”. Do tego refleksja, że wyrok można odwrócić na korzyść PiS i że jak Mariusz Chłopik i Michał Dworczyk będą wiedzieć, kto wybiera się do programów w TVP, to go przeszkolą co mówić o wyroku. Są nawet gotowe zdania do powtarzania: „sądy zastraszane przez Grzegorza Schetynę nie powstrzymają naszych planów reformy państwa i poprawy życia Polaków”.

Mail został wysłany o godzinie 1:30 w nocy 27 września. Już o 19:30 tego samego dnia w „Wiadomościach” można było obejrzeć materiał pod tytułem „Sprawiedliwość czy sądzenie do skutku”. Autor przytacza wszystkie argumenty, które w mailu podaje Mariusz Chłopik. Dzień później to samo robi „Gazeta Polska Codziennie”, a za nią pozostałe prawicowe media.

Szef programów informacyjnych TVP już zareagował. Nie pamięta tego maila. Albo mu wpadł do spamu.

Kim jest Mariusz Chłopik?

Autor prośby o „ładne zaatakowanie” sędziów to Mariusz Chłopik. Od kilku miesięcy jest pełnomocnikiem zarządu Legii Warszawa. Do stołecznego klubu trafił po tym, jak jego stanowisko pracy w Banku PKO BP zostało zlikwidowane. Został „odstrzelony” kiedy nadzór nad bankiem przejął Jacek Sasin. To jedna z pierwszych ofiar wojny między premierem a wicepremierem.

Bo chociaż Chłopik wydaje się być jedynie szeregowym żołnierzem, to – trzymając się wojennej retoryki – można go uznać za oficera łącznikowego premiera. Jest jednym z jego najbardziej zaufanych ludzi. Jest odbiorcą prawie wszystkich wyciekających ze skrzynki Michała Dworczyka maili.

– Przyznaję, że jestem w tym gronie – mówił w rozmowie z „Newsweekiem” kilka miesięcy temu. – Nigdy nie wykorzystałem tej znajomości do własnych celów. Nigdy nie zrobiłem nic, co byłoby niezgodne z interesem Rzeczpospolitej. Także w tych mailach nie ma niczego co byłoby niezgodne z prawem, czy niezgodne z racją stanu. Od lat zajmuję się komunikacją i zapewne – jak wiele innych osób z tej branży – mam wiele kontaktów, w moim przypadku pewniej mniej z biznesu a raczej ze świata sportu, ale zdarza się że także z szefami firm, oczywiście mediami czy członkami Episkopatu.

Wierny jak harcerz

Związki 34 letniego dziś Mariusza Chłopika z premierem Morawieckim są bardzo ścisłe i trwają od wielu lat. Chłopik należał do tzw. frakcji harcerzy. To ludzie związani ze Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej, niekiedy od lat 90. Wśród nich są Tomasz Fill i Michał Dworczyk.

– Poznałem Mateusza Morawieckiego wiele lat temu, później byłem jego pracownikiem. Z czasem jest oczywiste, że taka długotrwała współpraca może przerodzić się w relację osobistą, ale jednak na gruncie profesjonalnym – mówił Chłopik w rozmowie z „Newsweekiem”.

Chłopik był w harcerstwie 16 lat, do 2015 roku. Jego kariera polityczna rozwijała się równolegle, ale rozkwitła właśnie od zwycięskich dla PiS kampanii wyborczych w 2015 r. Zanim wszedł do polityki na dobre, zdążył związać się z PiS przez działania na zapleczu partii. Kiedy Adam Glapiński wpadł na pomysł założenia Fundacji im. Sławomira Skrzypka (prezesa NBP, który zginął w katastrofie smoleńskiej), znalazł się w niej też Mariusz Chłopik. Kiedy fundacja została użyta jako narzędzie do stworzenia Kongresu 590 w podrzeszowskiej Jasionce – stał za tym Chłopik. Kongres miał być pisowską „własną Krynicą” – alternatywą wobec organizowanego co roku Forum Ekonomicznego w Krynicy, które wśród ludzi prawicy uchodzi za „zbyt liberalne” i „wrogie”.

Pierwszy Kongres 590 odbył się w listopadzie 2016 r. Gośćmi byli prezydent Duda, premier Szydło i wicepremier Morawiecki, który opowiadał o sukcesach gospodarczych rządu. Podczas trzeciej edycji imprezy Mateusz Morawiecki wystąpił już jako premier. – Przecież to była impreza zrobiona tylko po to, żeby promować Mateusza [Morawieckiego przyp. red.] – mówią politycy PiS.

Organizacja Kongresu 590 budziła bardzo wiele zastrzeżeń. Tak wiele, że Fundacja im. Sławomira Skrzypka, która początkowo go organizowała, została zlikwidowana. Zaraz po tym, jak o finansowanie kongresu zadało OKO.press. Portal opisał, że spółki Skarbu Państwa biorące udział w wydarzeniu muszą słono zapłacić za udział. Partner strategiczny – pół miliona, partner główny – 300 tysięcy. Oficjalnych odpowiedzi na temat opłat za udział w kongresie, jego kosztów i rozliczenia nie udało się uzyskać.

Fundacja przestała istnieć, ale powstała spółka Kongres 590, w której władzach też zasiadał Mariusz Chłopik.

– Od dawna nie mam z tym nic wspólnego. Musiałem zrezygnować z zasiadania w fundacji, kiedy poszedłem do pracy do kancelarii premiera – tłumaczy Mariusz Chłopik.

Ale to nie jedyna inicjatywa, której poświęcał czas. Był też współtwórcą pisowskiej kuźni kadr, czyli Forum Inicjatyw Młodzieżowych. Do tej pory występuje jako prelegent na organizowanej przez Forum Akademii Liderów Rzeczypospolitej.

Koledzy zarabiają na rządowych imprezach

Koledzy Chłopika też zarabiają na PR i kampaniach wyborczych. W ostatnich wyborach do Sejmu Mateusz Morawiecki startował ze Śląska. Jego konkurentem był Borys Budka. To była najdroższa kampania w 2019 roku. Premier wydał na nią ponad pół miliona złotych. Zwyczajowy limit wydatków dla „jedynki” to 50 tys. zł.

Sztab PiS dostał za kampanię Mateusza Morawieckiego tylko dwie faktury – jedną na ponad 300 tys., a drugą na ponad 200 tys. zł. Obie od jednej firmy: niewielkiej spółki StoPro, która na rynku public relations działa zaledwie od 2017 roku. Właścicielem spółki jest Dominik Basior, znajomy Mariusza Chłopika. Wcześniej pracował dla agencji Świeża Bazylia, która odpowiada za obsługę PR-ową organizowanego przez Chłopika Kongresu 590.

Jak można wywnioskować ze strony internetowej firmy Basiora, obecnie robi sporo eventów z udziałem premiera, ministrów, a nawet prezydenta.

Sam Chłopik po kampaniach 2015 roku – prezydenckiej i parlamentarnej – postanowił też sprawdzić się w PR, tym razem bliżej polityki. Najpierw w Agencji Rozwoju Przemysłu, potem jako wiceszef Centrum Informacyjnego Rządu.

I tu pojawił się problem. Bo to, że premier otacza się swoimi zaufanymi ludźmi, zaczęło przeszkadzać partii. Chłopik musiał odejść z KPRM.

– Formalnie ani Chłopik, ani Fill nie są związani z partią, a byli najbliżej premiera. Prezes chciał mieć kontrolę nad tym, co dzieje się w gabinecie Morawieckiego, tymczasem ten otoczył się szczelnie swoimi zaufanymi – relacjonuje jeden z polityków PiS. Dlatego teraz premier nie ma gabinetu. Formalnie, bo nieformalnie jego gabinet działa w prawie niezmienionym składzie.

Człowiek od Facebooka

Mariusz Chłopik jest też ekspertem od social mediów, a przynajmniej tyle wiadomo o nim po awarii Facebooka ze stycznia 2020. Błąd serwisu ujawnił wówczas m.in., kto obsługuje konta polskich polityków. Mariusz Chłopik był tym, który dokonywał zmian na facebookowym profilu premiera Morawieckiego. Już wtedy od prawie dwóch lat był dyrektorem w PKO BP.

– To zupełnie nie tak było – tłumaczy Chłopik. – Rzeczywiście mam login i hasło do tego konta, bo założyłem je długo przed tym, jak zostało użyte i zamieściłem tam ten jeden wpis. Konto jest prowadzone – podobnie jak innych premierów UE – przez współpracowników premiera.

Chłopik jest zresztą także nieformalnym „lobbystą” rządu i PiS-u. Kiedy prezentowano Polski Ład to on obdzwaniał dziennikarzy i przekonywał, że rozwiązania prezentowane przez premiera są rewolucyjne i zmienią Polskę.

To jest zadanie Mariusza Chłopika od lat – nawiązywać kontakty z dziennikarzami i spinować wersję KPRM. Ma bardzo rozległe wpływy zawodowe i towarzyskie. Prywatnie Mariusz Chłopik jest zięciem Konstantego Radziwiłła, byłego ministra zdrowia a obecnie wojewody mazowieckiego.

Maile do dyrektora banku

Maile, w których politycy rządzący Polską ustalają, jak ma wyglądać życie Polaków w trakcie pandemii, trafiają właśnie do Mariusza Chłopika, wówczas dyrektora ds. marketingu sportowego w PKO BP. Do niego trafił na przykład mail premiera o tym, co zamknąć w grudniu 2020 roku z powodu nasilenia pandemii – wynika z materiałów udostępnionych na Telegramie.

„Także siłownie

Także fitness

Cały!!!

Żadnych wyjątków dla sportowców

Hotele – całe – żadnych wyjątków dla podróży służbowych

Handel w galeriach – closed

Zakazy premieszczania się zakomunikujemy jako apel, ale z informacją, że jeśli mobilność nie spadnie to Adam będzie wnioskował o rozważenie wprowadzenia godziny policyjnej JAK W INNYCH KRAJACH EUROPY

JAKIE INNE?

Pilniej pls

Rano chcę konfę Adama”

A także ten o ewentualnym użyciu Wojsk Obrony Terytorialnej przy protestach Strajku Kobiet. Oraz ten rozstrzygający, że nie uda się jednak wprowadzić godziny policyjnej bez wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Ręczne sterowanie

Na przykładzie maila Mariusza Chłopika widać wyraźnie, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość tak bardzo stara się mieć w ręku media publiczne. Ze skrzynki Michała Dworczyka dowiedzieliśmy się już, że na zawołanie rządu jest Polska Agencja Prasowa. I nie chodzi tylko o komunikaty, które szef KPRM po prostu dyktował pracownikom PAP. To fragmenty rozmowy Michała Dworczyka z notującym jego przekaz pracownikiem agencji.

– Formuła jest następująca. Otóż mój drogi… Pani Sabina Zalewska, czy jak tam jej pies mordę lizał, wycofała, przesłała dziś wieczorem marszałkowi Sejmu pismo, w którym wycofuje swoją zgodę na kandydowanie na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka, (…), przesłała pismo do marszałka Kuchcińskiego, w którym wycofuje swoją zgodę kandydowania na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka.

– Dobra, i teraz tak – kto to poinformował? Musimy dać gdzieś, że „dowiedziała się PAP” czy „poinformował PAP”. Coś musi być.

– Źródła zbliżone do kręgów. „Ze źródeł w Prawie i Sprawiedliwości”, no żartuję, no.

– Dobra, ok, bo to ważne. Bo to wiesz,(…), różne mogą być źródła. Niech będzie to, szerokie źródło. Dobra, robimy, zaraz będzie.

Ale to nie jedyny kontakt PAP z rządem. Z innego maila wynika, że to sam premier Morawiecki nadzoruje, jak ma wyglądać komunikacja. „Narracja jest gotowa tylko trzeba ładnie to wszystko ująć i poprzecinać pytaniami” – pisze szef rządu do szefa PAP. I dostaje odpowiedź „Działamy. Pytania są już gotowe, pójdą do Błażeja Spychalskiego [ówczesny rzecznik prezydenta Dudy – przyp. red.], a ja je właśnie wysyłam do Mariusza Chłopika” – odpowiedział także mailem Wojciech Surmacz.

Teraz widać, że mediom publicznym można wydać polecenie zaatakowania konkretnych grup społecznych czy nawet osób. Oczywiście, można udawać, że to wszystko nieprawda i ktoś tak sprytnie preparuje maile ze skrzynki szefa Kancelarii Premiera, żeby wszystko się układało w jedną historię. Ale na razie więcej jest dowodów na prawdziwość maili.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierwszy profesor z Politechniki Bydgoskiej. Należy do najczęściej cytowanych na świecie
Następny artykułOmikron wywołuje łagodniejsze objawy zakażenia niż poprzednie warianty koronawirusa