A A+ A++

Z prezydentem Markiem Materkiem ostatni wywiad przeprowadziłam po wyborach samorządowych, kiedy już w pierwszej turze został wybrany na kolejną, drugą kadencję prezydencką. Pamiętam, że podczas naszej rozmowy przedstawił wiele pomysłów na rozwój Starachowic. Po roku spotykam się z Markiem Materkiem, który w ostatnich miesiącach musiał podjąć trudne, często niepopularne decyzje, który spotykał się z krytyką mieszkańców i przed którym czas realizacji dużych inwestycji miejskich i starania o fundusze. O tym, co czeka mieszkańców i miasto w rozmowie z prezydentem Starachowic, Markiem Materkiem.

Panie prezydencie, zazwyczaj nasze rozmowy zaczynamy od pozytywów podsumowując to, co udało się zrealizować. Jednak tym razem będzie odwrotnie. Wszystko wskazuje na to, że te nadchodzące miesiące, a nawet lata nie będą łatwe dla gminy Starachowice

– To będzie bardzo trudny okres nie tylko dla naszego, starachowickiego samorządu, ale i dla wszystkich samorządów w kraju. Zmiany, które weszły w życie w ostatnim czasie powodują, że w samorządach jest mniej pieniędzy, a więcej wydatków. To jest w wielu przypadkach polskich samorządów, prosta droga do katastrofy. Ostatnio, jadąc do Krakowa słuchałem reklamy radiowej, w której lektor twierdził, że dzięki temu, że zostały obniżone stawki podatku PIT ludzie mogą sobie pozwolić na zakupy świąteczne. Uważam to za szczyt hipokryzji, dlatego że samorządy, a tak naprawdę mieszkańcy zostali tych pieniędzy pozbawieni z budżetów samorządowych. Natomiast namawiani są do wydawania pieniędzy, co sprawi, że do budżetu państwa te pieniądze wrócą w postaci podatku VAT. To jest z jednej strony ekonomiczny majstersztyk. O tyle jest to dla mnie przykre, że wielu mieszkańców nie rozumie ruchów, które będą musieli wykonać włodarze miast, wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci ruchów związanych z programami oszczędnościowymi. Programów związanych z likwidacją ulg, podwyżką podatków i innymi działaniami, które są konieczne, po to, by zniwelować ten ubytek, który został nam zafundowany.

Podejmowane ostatnio uchwały, które podnoszą podatki od nieruchomości, ceny za bilety, opłaty targowe, znoszą pewne przywileje. Skąd te decyzje? Co jeszcze nas czeka?

– Wiele ruchów podejmowanych w najbliższych miesiącach będzie trzeba wykonać dlatego, żeby próbować zredukować tę wyrwę w budżecie, która powstaje, po pierwsze przez obniżkę podatku PIT i mniejszymi wpływami z tego tytułu, po drugie zwiększonymi wydatkami na edukację. Rząd obiecał podwyżki nauczycielom, niestety nie dał samorządom wystarczającej ilości pieniędzy na ten cel, a samorządy muszą to wykonać. A po trzecie, podwyżka płacy minimalnej sprawia, że dokonać powinniśmy podwyżek dla pracowników w jednostkach należących do gminy, a jest ich bardzo dużo, rodzi to dodatkowe wydatki bieżące. Kolejna sprawa to podwyżka cen energii elektrycznej, tu również musimy przewidzieć dodatkowe pieniądze na ten cel. Ta dziura w budżecie musi być załatana i stąd te ruchy dotyczące podatków od nieruchomości, różnych opłat lokalnych, wpływów z tytułów dzierżaw nieruchomości, itp., które muszą zostać zwiększone.

Ale to się odbija na nas, mieszkańcach…

No tak, bo my jako mieszkańcy z jednej strony korzystamy z tego, że podatek PIT został obniżony, natomiast za tę wyrwę i kolejne zmiany będziemy musieli wszyscy zapłacić.

Nie da się, gdzie indziej znaleźć oszczędności, tylko przez podwyżki, które odczujemy my – mieszkańcy w portfelach?

– W autopoprawkach, które przygotowałem do budżetu są środki, które przewidziałem z tytułu mniejszych wydatków na wynagrodzenia w Urzędzie Miejskim. Zwiększanie przychodów nie odbywa się tylko i wyłącznie poprzez dodatkowe obciążenia dla mieszkańców, ale również poprzez oszczędności w urzędzie i jednostkach podległych. Ten proces dopiero zaczynamy i zaczynamy od magistratu. W miejsce około 6 osób, które odchodzą na emeryturę nie przyjmujemy żadnego nowego pracownika, te etaty są na trwałe likwidowane, przez co tylko w skali jednego roku około 300 tysięcy zostanie w budżecie. Łatwo sobie policzyć, że do końca tej kadencji da nam to dodatkowy 1 milion złotych. Udało się porozumieć ze związkami zawodowymi działającymi w urzędzie i tu podziękowania składam pracownikom, dlatego że około 290 tysięcy złotych rocznie przez 3 lata gmina będzie wydawała mniej na nagrody, które były zagwarantowane wewnętrznymi przepisami, obowiązującymi w Urzędzie Miejskim. Do tego konieczna była zgoda związków zawodowych. Wypracowaliśmy takie rozwiązanie, aby ten odpis na nagrody nie wynosił 4 procent, tylko 1 w latach 2020, 2021, 2022. Przez to również około 900 000 złotych z tego tytułu pozostanie w budżecie miasta. Kolejne zmiany będziemy podejmować w podległych jednostkach.

Jakie?

– Tam również w miejsce osób, które odchodzą na emeryturę, w wielu przypadkach, nie będą zatrudniani nowi pracownicy. Natomiast pieniądze uzyskane dzięki oszczędnościom przeznaczymy na inwestycje. Musimy poprawić wskaźniki, ponieważ do tej pory udało nam się wypracowywać nadwyżkę operacyjną na poziomie 15 milionów złotych. To była różnica między dochodami, a wydatkami bieżącymi. Natomiast teraz, ta różnica skurczyła się do około 8,5 miliona złotych w prognozie na 2020 rok. To jest niesamowicie ważne, ponieważ będzie pozwalało w kolejnych latach realizować inwestycje i zadaniem samorządu jest to, aby wydatków bieżących było jak najmniej, natomiast wydatków inwestycyjnych jak najwięcej. Wtedy możemy mówić o normalnym, dobrym funkcjonowaniu gminy. I nad tym pracujemy intensywnie od ponad 2 miesięcy, odkąd było wiadomo, że te zmiany będą wchodziły w życie. Kolejne miesiące to również współpraca z dyrektorami jednostek i kolejne ruchy związane z wprowadzaniem oszczędności. Nie ukrywam, to będą trudne decyzje z którymi trzeba się liczyć, żeby nad tą sytuacją zapanować.

Z jakich inwestycji trzeba zrezygnować lub zawiesić ich realizację?

– Niestety, musimy zrezygnować z jednej dużej inwestycji. Mieliśmy przewidziane około 30 milionów złotych wpływu ze sprzedaży 35% udziałów PWiK. Te pieniądze miały być przeznaczone na dwie inwestycje, to jest budowa budynku wielorodzinnego przy ulicy Kościelnej i budowa wiaduktu. Z przedsięwzięcia przy ulicy Kościelnej musimy definitywnie zrezygnować, natomiast z budowy wiaduktu w Dolnych Starachowicach zrezygnować nie możemy i nie chcemy, bo historia by nam tego nie wybaczyła. Jeśli powiat starachowicki będzie posiadał kompletną dokumentację techniczną, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby Gmina Starachowice udzieliła wsparcia finansowego, by wspólnie móc zrealizować inwestycje.

Liczy pan na realny zastrzyk gotówki ze sprzedaży budynków? Jest szansa, że znajdą nabywcę?

– W planie sprzedaży na rok 2020 mamy przewidziane środki również ze sprzedaży mienia, liczę że budynek przy ulicy Kieleckiej i inne nieruchomości, które gmina przeznacza do sprzedaży znajdą nabywców. Często spotykam się z takim zarzutem, że nie sprzedaje się sreber rodowych. Jeśli uznać stary szpital, budynek po szkole muzycznej i starostwie przy ulicy Oświatowej za srebra rodowe powiatu, to uważam, że lepszym rozwiązaniem dla gminy jest sprzedaż tych tzw. sreber rodowych. Tak zwanych, bo wiem, że są dobra, których miasto nigdy nie powinno sprzedać i nie sprzeda dopóki jestem prezydentem. Natomiast są budynki, których miasto nie ma możliwości zagospodarować, w które nie ma możliwości zainwestować w kolejnych latach, a które mogłyby zostać zdegradowane i straciłyby na wartości. Uważam, że takie nieruchomości miasto powinno sprzedawać, raz – by mieć pieniądze ze sprzedaży, dwa – by zyskać nowych podatników i trzy – na wszystkich tych terenach, po ich sprzedaży zazwyczaj ktoś realizuje inwestycje, co wiąże się z nowymi miejscami pracy bądź poprawą jakości usług świadczonych dla mieszkańców. Zawsze patrzę na to, czy gmina jest w stanie te nieruchomości w kolejnych latach zagospodarować, czy będzie to możliwie. Jeśli odpowiedz brzmi „nie”, to nie chcę dopuszczać do sytuacji, że nasze budynki będą stały, niszczały i straszyły otoczenie.

Czy szukaniem oszczędności jest utworzenie jednej instytucji kulturalnej w Starachowicach? Mowa o Parku Kultury. To szalupa ratunkowa dla powiatu, a obciążenie dla budżetu miasta.

– Utworzenie Parku Kultury czy też przeniesienie III Liceum Ogólnokształcącego to są pomysły wyprzedzające ruchy, które mogą nastąpić w kolejnych latach. Powiat przy takim poziomie spłat rat kredytu w kolejnych latach, zmuszony byłby do likwidacji wielu swoich jednostek, po to by spłacić raty kredytów, które poprzednicy zagwarantowali w następnych latach. Żeby te instytucje nie były likwidowane na trwałe, to staram się o takie rozwiązania, które będą gwarantowały zachowanie ducha danej jednostki, tradycji, którą dana jednostka posiada, żeby kadra ich nie straciła i żeby oferta kierowana do mieszkańców nie była mniej atrakcyjna niż ta, która była do tej pory. Stąd pomysł na przeniesienie III LO, które znalazło drugie życie w obiekcie po Gimnazjum nr 4. Wykorzystaliśmy obiekt, na osiedlu Południe powstała pierwsza szkoła średnia plus jednostka przeżyła rekordowy nabór i ma 4 oddziały w jednym roczniku, a do tej pory miała po jednym. Z Młodzieżowym Domem Kultury też chciałabym, żeby był to ruch wyprzedzający. Żeby w przyszłości nie doszło do likwidacji MDK-u, tylko żeby powstała nowa jednostka w oparciu o pracowników SCK-u i MDK-u, która dla mieszkańców będzie mieć ofertę przynajmniej tak dobrą, jak do tej pory, a mam nadzieję, że lepszą.

Jednak pracownicy Starachowickiego Domu Kultury nie są do końca zadowoleni z tej decyzji.

– Tak. Wiedziałam, że nie wszyscy z tych decyzji, które podejmujemy będą zadowoleni, a po drugie nie liczę na to, że wszyscy będą rozumieli, po co one są realizowane. Zdecydowana większość nie ma wiedzy na temat tego, jak wyglądają finanse jednego czy drugiego samorządu, jak wygląda perspektywa na kolejnych kilkanaście lat i nie oczekuję też tego, że mieszkańcy będą się tym szczególnie interesowali, bo od tego mają władze miasta i powiatu. Z przeniesieniem ZSZ nr 3 jest podobnie. Proponowałem to rozwiązanie, ponieważ wiedziałem, jaka jest perspektywa. Wsłuchując się w głos jednej czy drugiej szkoły, widzę to, że brakuje wiedzy na temat przyszłości, na temat tego, jak to będzie wyglądało. Stąd rozumiem niezadowolenie, rozumiem protesty, ponieważ podstawą jest brak informacji, które prezydent czy starosta mają na kolejne lata. Upatruje się w tych decyzjach złej woli, próbuje się doszukiwać jakiś podtekstów w realizowaniu tego typu planów. A nie ma żadnych podtekstów. Nie ma zainteresowanych terenem po ZSZ nr 3. Mówię jasno, ani wtedy, ani teraz nie było i nie ma żadnego inwestora.

A propos głosów społeczeństwa. Coraz częściej w mediach społecznościowych można spotkać się z zarzutami kierowanymi w stronę pana prezydenta. Można się uodpornić na krytykę?

– Nie.

Pewnie zauważył pan, że tych niezadowolonych grup jest coraz więcej. Mieszkańcy okolic Lubianki, rodzice uczniów „Jedenastki”, kibice sportowi, mieszkańcy w sprawie „spalarni śmieci”…

– Nie da się uodpornić, tylko że ja wychodzę z innego założenia. Każdy mieszkaniec ma prawo do krytyki działań prezydenta miasta. Każdy ma prawo do tego, żeby oceniać wszystkie decyzje, które są przeze mnie podejmowane. Dziennie podejmuję przynajmniej kilkadziesiąt decyzji w bardzo różnych sprawach. Jako prezydent miasta nie jestem nieomylny, też popełniam błędy, staram się wyciągać wnioski kiedy widzę, że błąd został popełniony. Czasami zmieniam swoje decyzje lub czas weryfikuje pewne sprawy. Natomiast, wychodzę z takiego założenia, że jeśli dana decyzja nie podoba się pewnej grupie ludzi nie oznacza, że ta decyzja jest zła. Dlaczego? Bo po pewnym czasie widać jej efekty i także często ta grupa, która w początkowej fazie protestowała, była niezadowolona, w końcowym efekcie na tym korzysta.

Za emocjonalnie społeczeństwo reaguje?

– Tak. Ale ja ze spokojem podejmuję wiele decyzji, ponieważ wiem, że tym momentem kiedy mieszkańcy wypowiadają się ostatecznie są wybory samorządowe. Jeśli mieszkańcy ocenią decyzje, które podejmowałem przez 5 lat kadencji źle, to po prostu w wyborach mi podziękują i wybiorą inną osobę, która będzie, mam nadzieję, lepiej zarządzała miastem. Jeśli ocenią je pozytywnie, to kolejny raz udzielą mi poparcia.

A personalne wycieczki bolą?

Tak i też nie da się na nie uodpornić…

Gryzie się wtedy pan prezydent w język, żeby nic nie odpisać?

– Często muszę to robić, chociaż jest ciężko.

Nie jest pan już trochę zmęczony?

– (cisza…) Po części tak… Dlatego, że codzienne tłumaczenie się, że nie jest się wielbłądem jest męczące. Jeśli przed wyborami spotykałem się z wieloma zarzutami, które nie znalazły odzwierciedlenia w postępowaniach prowadzonych przez policję, prokuraturę i różne służby, to liczyłem, że po wyborach ta sytuacja się uspokoi i będziemy mieli więcej czasu na normalną pracę dla miasta, bez zajmowania się rzeczami, które nie mają żadnego znaczenia, a które odbierają chęć do pracy i energię powodując, że traci się wiarę w ludzi. Ta kadencja od samego początku obfituje w jeszcze większą liczbę doniesień do prokuratury, które dotyczą działalności mojej, Urzędu Miejskiego bądź mojego komitetu wyborczego. Większość tych postępowań już została umorzona, ale ilość dokumentów, które musimy przygotować po to, by udowodnić swoją niewinność jest bardzo duża. To zajmuje naprawdę dużo czasu. I o ile, ja sobie z tym radzę, o tyle widzę, że dla niektórych pracowników ta praca przestaje mieć sens. Ciągła próba dyskredytowania przy udziale organów państwa jest po prostu męcząca. Co więcej, to nosi znamiona wprowadzania organów ścigania w błąd. Jeśli kolejny raz trzeba tłumaczyć się w sprawie, którą jedna prokuratura umorzyła, ponieważ nie doszukała się jakichkolwiek nieprawidłowości, tak są kolejne, które też będą miały najprawdopodobniej podobny finał.

Ma pan w sobie nadal cierpliwość do tłumaczenia swoich decyzji? Odpowiadania na pytania „dlaczego”?

– Od 5 lat to robię, codzien-nie.

* * *

Jaki będzie ten najbliższy rok?

– Rekordowy.

Po jakim względem?

– Inwestycyjnym.

A pod względem nas-trojów?

– Trudny…

Dlaczego?

– Muszę podejmować wiele decyzji, których unikałem przez wiele lat. Jeśli udawało mi się przez blisko 5 lat utrzymywać podatki na praktycznie niezmienionym poziomie, starałem się, żeby ceny usług komunalnych były na jak najniższym poziomie, aby opłaty na które mamy wpływ nie rosły, a malały, tak w tej chwili, po tym co się zadziało jest to już absolutnie niemożliwe do wykonania. Dlatego jest mi z tego powodu smutno, będę musiał przyjmować krytykę związaną z ruchami, które nie do końca są zależne ode mnie. Jest to niezgodne z tym, co sobie zakładałem i z tym co robiłem przez ostatnie lata. Perspektywa dla wszystkich samorządów w Polsce jest bardzo zła, choć i tak kondycja finansowa naszego miasta jest lepsza w porównaniu z innymi gminami. Ale mnie to nie pociesza, bo chciałbym aby Starachowice były na bardzo dobrym poziomie za kilka lat i do tego dążę. A to, co się dzieje wokół nie sprzyja temu.

Coś pozytywnego pan prezydent wskaże?

– Pozytywne jest to, że Starachowice wykorzystały i wykorzystują wszystkie pojawiające się przed miastem możliwości dotyczące pozyskiwania środków zewnętrznych, których ostatecznymi beneficjantami będą mieszkańcy. Starachowice zmieniły się w ostatnich latach, a będą zmieniały się jeszcze bardziej w kolejnych. Myślę, że każdy z nas to odczuje w postaci lepszych dróg, lepiej doposażonych szkół, lepiej funkcjonującej administracji i jednostek podległych gminie. Lepszego taboru komunikacji miejskiej, doświetlenia przejść dla pieszych, oświetlenia miasta. Będziemy wreszcie zagospodarowywali otoczenia dworców kolejowych i zbiorników wodnych, które są naszymi wizytówkami. Będziemy zmieniać Starachowice i mam nadzieję, że będą one miastem, w którym mieszkańcom będzie się po prostu lepiej żyło i będą z poziomu życia zadowoleni bardziej niż dotychczas. Dążę do tego, by Starachowice były pod wieloma względami wzorcowe dla innych miast. Mam swoją osobistą listę problemów, na której odhaczam kolejne zrealizowane inwestycje. Na pewno ta kadencja nie będzie zakończeniem ich wszystkich, ale chciałbym doczekać takiego momentu, kiedy zakomunikuję mieszkańcom tych najbardziej zaniedbanych ulic, że zostaną wyremontowane. To są cele, które sobie wyznaczam i staram się jak najszybciej zrealizować.

Mieszkańcy docenią?

– Tego nie wiem…

A osobiście, czego panu życzyć w nowym roku?

– Zwykłej, ludzkiej życzli-wości…

Dziękuję za rozmowę

Anna Ząbecka

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCoś dla fanów superbohaterów. Jest pierwszy zwiastun horroru w świecie X-Menów
Następny artykułW kasie zostało 900 mln zł na dotacje na domową fotowoltaikę