A A+ A++

Jak brzmi to podsumowanie? Że było głównie zwycięsko, ale z mankamentami. Nad nimi Nikola Grbić i zawodnicy wciąż muszą pracować, ale w trakcie tych dwunastu spotkań pojawiły się sygnały wskazujące na to, że Polska ma potencjał, żeby wciąż nie tylko liczyć się w światowej czołówce, ale być w niej najlepszym zespołem.

3:1 ze Słowenią nie było pokazem siły, ale także niczym bardzo niepokojącym. Na takie zakończenie domowego turnieju w Gdańsku nie można narzekać. Może nie w każdym elemencie i momencie spotkania Polacy grali fenomenalnie, ale wady ich gry nie stały się większe od zalet. A to przed walką o najwyższe cele w tym sezonie najważniejsze.

Zobacz wideo
Grbić nie obiecuje zwycięstwa nawet w meczu towarzyskim. „A co dopiero mówić o Lidze Narodów czy mistrzostwach świata”

Lanie na początek. Tak wysoko Słoweńców Polacy jeszcze nie pokonali

Przed spotkaniem ze Słowenią siatkarze i Nikola Grbić byli pytani, czy ze względu na trudną przeszłość polskiej kadry z tym przeciwnikiem, ostatni mecz turnieju Ligi Narodów w Gdańsku nie będzie nieco inny. Wyjątkowy, być może nawet trudniejszy? Bartosz Kurek na kilka zaczepek o Słoweńców reagował uśmiechem i żartami, a Nikola Grbić skwitował to tylko pytaniem: “A to z nimi, jak z Iranem?”.

Medaliści olimpijscy z Tokio odpadają z Ligi Narodów. Koniec

I na mecz faktycznie Polacy wyszli bez respektu i sentymentów. Ze składem – według wielu – najsilniejszym, szykowanym jako wyjściowe ustawienie na turniej Final 8 Ligi Narodów. Od początku grali Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka i Paweł Zatorski. I grali, trzeba przyznać, niemalże perfekcyjnie.

Atak? 59 procent skuteczności. Przyjęcie? 50 procent skuteczności. Zagrywka? Dwa asy. Blok? Trzy razy punktowy, a ile dodatkowo zatrzymywał ataki Słoweńców i kazał im rozpoczynać akcję od nowa. Polacy grali niemalże idealnie, trudno było się do czegoś przyczepić. Najlepiej oddaje to fakt, że jeszcze nigdy w historii spotkań ze Słowenią nie wygrali jednego seta tak wysoko.

Wyróżnienie? Kamil Semeniuk – 5 punktów i kapitalna “czapa” na Tonceku Sternie. 

Dzieło sztuki Kurka natchnęło Polaków do lepszej gry. Wyrzucili Słoweńców z Ligi Narodów

Tenże Stern mógłby zostać bohaterem drugiej partii – skończył wszystkie siedem piłek, które dostał na prawy atak, ale nie pozwoliły mu na to dwa czynniki. Przede wszystkim reszta kolegów z drużyny, którzy swoją nieskutecznością zarówno w ataku, jak i przyjęciu sprawili, że choć prowadzili przez zdecydowaną większość partii, to ją przegrali.

Bartosz Kurek podczas meczu Polska - SłoweniaBartosz Kurek podczas meczu Polska – Słowenia screen

Drugą było dzieło sztuki Bartosza Kurka, które skradło show i natchnęło Polaków do lepszej gry po tym, jak “przysnęli” na początku seta. Tak, atakujący polskiej kadry skończył piłkę, którą widzimy w akcji zaprezentowanej powyżej. Nieważne jak, ale skończył i zdobył ważny wówczas punkt – na 13:12.

Kurek był jednym z głównych autorów powrotu reprezentacji Polski do gry w drugim secie i to przede wszystkim dzięki niemu mecz nie został wtedy przedłużony o dodatkową partię. Ogółem atak drużyny Nikoli Grbicia, a w nim 71 procent skończonych piłek był elementem, o który można było oprzeć grę. Tak, jak Polacy zrobili to z bardzo agresywną zagrywką w pierwszym secie. Teraz znakomicie zagraną końcówką – przejściem od 20:21 do 25:23 – wyrzucili z Ligi Narodów Słoweńców, którym zwycięstwo za dwa punkty nie dawało już awansu do turnieju Final 8 w Bolonii. 

Polska - Holandia, Ligi Narodów siatkarzyHolendrzy narzekają na polskich kibiców. “Przez cały mecz gwizdano”

Największy atut Polaków na chwilę zamienił się w bolączkę

To nie znaczy jednak, że rywale po tym zupełnie Polakom odpuścili. Wręcz przeciwnie. Nie zatrzymywał się Stern (tylko jedna nieskończona piłka, seria jedenastu udanych ataków z rzędu), a gdy dołożyć do tego nakładanie presji zagrywką i wreszcie niezłą grę blokiem (trzy punkty), to Słoweńcy grali już nie tylko na równi z kadrą Grbicia. Chwilami byli po prostu na wyższym poziomie.

Udało im się zaskoczyć Polaków, ale kibicom w Ergo Arenie długo wydawało się, że z tego niewielkiego kryzysu gospodarzom uda się wyjść. Gdy w końcówce seta pomimo wcześniejszego stabilnego prowadzenia Słoweńców przewagą trzech punktów, Polakom udało się obronić pierwszą piłkę setową i doprowadzić do stanu 23:24, trójmiejska hala zamieniła się w kocioł. Tak głośno nie było tu od zeszłorocznych mistrzostw Europy, gdy Polska kończyła turniej Rosji na ćwierćfinale, wygrywając gładko, w trzech setach. Tym razem nie udało się jednak dokończyć odrabiania strat – Polacy przegrali pierwszego seta od wtorkowego, nieudanego meczu z Iranem, 23:25.

U Słoweńców od początku meczu nie działało przyjęcie, a u Polaków główną przyczyną porażki w trzeciej partii była nieskuteczność w ataku. Ich największy atut na chwilę zamienił się w bolączkę. Dzięki silniejszej zagrywce rywali wyraźnie spadł też wynik Polaków w przyjęciu. Tu problemy mieli przede wszystkim Paweł Zatorski i Aleksander Śliwka.

Polacy kończą z Ligą Narodów i zaczynają najważniejszy okres w sezonie. Czas na wypadkową strategii i pomysłu Grbicia

W czwartym secie Nikola Grbić zaczął eksperymentować. Dawał szanse kolejnym zawodnikom – Karolowi Kłosowi, Łukaszowi Kaczmarkowi, Janowi Firlejowi, Tomaszowi Fornalowi. Jak dużo kolejnych odpowiedzi uzyskał dzięki spotkaniu ze Słowenią? Zobaczył polskich siatkarzy w tym świetnym (pierwszy set) i słabszym (trzeci set) wydaniu. Testował zawodników, żeby wyciągnąć z tego spotkania jak najwięcej przydatnych przed turniejem Final 8 w Bolonii wniosków. A że Słoweńcom gra się załamała i przegrali do 17 za bardzo mu w tym raczej nie przeszkadzało.

Czy możemy już powiedzieć, kto poleci do Włoch? Grbić do tej pory mówił, że z ostateczną decyzją poczeka do ostatniego możliwego momentu. Jak podał Filip Czyszanowski z TVP Sport, skład ma wybrać i ogłosić do soboty. Choć oczywiście kilka jego ruchów wyglądało, jakby w przypadku wielu zawodników decyzję już podjął.

Paweł ZatorskiFenomenalna obrona Zatorskiego. Holendrzy nie dowierzali [WIDEO]

Dlatego nie będzie żadną kontrowersją, jeśli zarówno po wskazówkach Serba, jak i grze poszczególnych zawodników wskażemy, że faworytami do wyjazdu do Włoch nie są ani Jan Firlej, ani Karol Butryn, ani Bartosz Bednorz. Kolejne decyzje będą już wypadkową strategii i pomysłu Grbicia na kolejne tygodnie. Zaczął się dla niego kluczowy, najważniejszy okres w tym sezonie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGerhard Schroeder stawia sprawę jasno. Będzie dalej przyjaźnić się z Putinem
Następny artykułTrąba wodna nad Bałtykiem. Na nagraniu widać ją z plaży w Jastarni