13 czerwca 1938 r. do pograniczników marionetkowego państwa Mandżukuo, podporządkowanego Japończykom, zgłosił się dziwnie ubrany człowiek, w wielkim płaszczu przeciwdeszczowym. Gdy go zdjął, pogranicznicy zastygli w osłupieniu. Stał przed nimi człowiek w mundurze generalskim, z Orderem Lenina i dwiema odznakami „Honorowy pracownik NKWD”. Był nim Gienrich Luszkow, dowódca NKWD Kraju Dalekowschodniego. Najwyżej postawiony przedstawiciel sowieckich służb specjalnych, który kiedykolwiek uciekł ze Związku Sowieckiego.
Zaskakująca były jakość i liczba informacji przekazanych Japończykom. Luszkow starannie przygotował się do ucieczki. Miał ze sobą mnóstwo ściśle tajnych dokumentów sowieckich. Gromadził je przez wiele miesięcy. Japoński sztab generalny z trudem mógł uwierzyć w to, co mówił sowiecki generał. Informacje przekazane przez niego były wyjątkowo szczegółowe i starannie dobrane. NKWD Kraju Dalekowschodniego kontrolowało całą infrastrukturę wojskową, zaopatrzenie wojsk w nową technikę, budowę nowych obiektów wojskowych. Luszkow prawie wszystko wiedział o gotowości bojowej sowieckiej floty Oceanu Spokojnego. Japończycy otrzymali dane o dokładnej dyslokacji poszczególnych jednostek wojskowych, planach mobilizacyjnych, lotniskach, magazynach zaopatrzenia, przemyśle wojskowym, budowie hangarów dla lotnictwa i fortyfikacjach.
Pięciokrotna przewaga Sowietów
Informacje przekazane przez Luszkowa okazały się na tyle ważne, że zmusiły japoński sztab generalny do zmiany priorytetów strategicznych i planów prowadzenia wojny na Dalekim Wschodzie. Według Luszkowa w latach 30. Związek Sowiecki wielokrotnie zwiększył swój potencjał wojskowy na Dalekim Wschodzie i przewaga Armii Czerwonej w tym regionie nad armią japońską była przytłaczająca. Japończycy byli pozbawieni jakichkolwiek szans na zwycięstwo w starciu z sowiecką armią. Przeciwko rozlokowanym w Mandżurii dziewięciu japońskim dywizjom Związek Sowiecki już w pierwszym rzucie mógł wystawić 28 dywizji, w drugim rzucie do 58 dywizji. Na lotniskach Dalekiego Wschodu ZSRS skoncentrował blisko 2 tys. samolotów bojowych, którym Japończycy mogli przeciwstawić najwyżej 340 maszyn. Jeszcze większa była przewaga Armii Czerwonej w czołgach: ponad 3 tys. sowieckich maszyn przeciwko 170 japońskim. Ogólny stosunek sił był 5 do 1 na korzyść Związku Sowieckiego.
Czytaj także:
Czołgi się psuły, a żołnierze gubili. Kompromitacja sowieckiego najazdu na Rumunię
Dla Japończyków, którzy odebrali informacje Luszkowa początkowo z niedowierzaniem, był to szok. Sowiecki zbieg ujawnił także istnienie planów sowieckiej agresji przeciwko Japonii w celu pomocy komunistycznym wojskom Mao Zedonga, walczącym przeciwko Japończykom. Uderzenie od tyłu na ich wojska walczące w centralnych Chinach mogło zniweczyć wszystkie zwycięstwa armii cesarskiej w Państwie Środka i doprowadzić do całkowitej klęski. Według wspomnień jednego z oficerów japońskiego sztabu generalnego pod wpływem informacji Luszkowa cały sztab był poważnie zaniepokojony perspektywą udziału Związku Sowieckiego w wojnie w Chinach. Zapanowało przekonanie, że Związek Sowiecki czeka na wyniszczenie walczących stron w wojnie japońsko-chińskiej, by wejść do akcji.
Luszkow pochodził z żydowskiej rodziny z Odessy. To pochodzenie tłumaczy wiele cech jego awanturniczego charakteru i stylu życia. Są bowiem opinie, że „odeska żydowskość” charakteryzuje się niezwykłą przedsiębiorczością, ironicznym nastawieniem wobec życiowych perypetii i mafijnością. Nieprzypadkowo świat przestępczy Odessy prawie od zawsze był zdominowany przez przedstawicieli żydowskiej społeczności, a o jego najbardziej znanych osobistościach do dziś powstają legendy, książki i filmy fabularne.
Próba sił
Czy Japończycy uwierzyli w informację Luszkowa? Nie do końca. W sztabie generalnym istniało również domniemanie, że jest to wielka gra dezinformacyjna NKWD, mająca zastraszyć Japończyków i w ten sposób zabezpieczyć bezpieczeństwo wschodnich granic Związku Sowieckiego. Dlatego już w lipcu 1938 r. zdecydowano o przeprowadzeniu tzw. rozpoznania walką. W rejonie jeziora Hassan 19. japońska dywizja zaatakowała wzmocnione pozycje Armii Czerwonej. Porażka dała Japończykom do zrozumienia, że informacje Luszkowa są jak najbardziej prawdziwe. A Armia Czerwona na Dalekim Wschodzie stanowi dla nich poważne realne zagrożenie.
Kolejnym potwierdzeniem były walki stoczone latem 1939 r. nad rzeką Chałchyn Goł. Niektórzy badacze nazywają ją drugą wojną rosyjsko-japońską (po pierwszej z lat 1904 – 1905). Te walki na terenie Mongolii (podporządkowanej Moskwie) miały o wiele większy rozmach. Z obu stron uczestniczyły w nich dziesiątki tysięcy żołnierzy, setki samolotów i czołgów. Armia Czerwona i jej mongolscy sojusznicy zadali armii cesarskiej druzgocącą klęskę. Japonia zmuszona była prosić o rozejm, który podpisano 15 września 1939 r., dwa dni przed atakiem Związku Sowieckiego na Polskę.
W kwietniu 1941 r. podpisano sowiecko-japoński traktat o neutralności, na co z pewnością miały wpływ informacje otrzymane przez Japończyków od Luszkowa. Miało to ogromne znaczenie dla rozwoju wydarzeń podczas II wojny światowej, w szczególności sytuacji strategicznej na froncie sowiecko-niemieckim. Wiedząc na pewno, że Japończycy nie przystąpią do wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu, Stalin zdecydował się na przerzucenie większości doskonale uzbrojonych, a co najważniejsze – mających doświadczenie bojowe i przygotowanych do walki jednostek armii Dalekiego Wschodu na Zachód. Z ich pomocą wygrał decydującą bitwę o Moskwę w listopadzie–grudniu 1941 r.
Luszkow w tym czasie aktywnie pracował w japońskim sztabie generalnym, nadal skutecznie przekonując Japończyków o niecelowości przyjścia z pomocą III Rzeszy, która – jak się wydawało na początku wojny – bez trudu da sobie radę z Armią Czerwoną.
Początkowo Luszkow mieszkał w Tokio. W czasie wojny sowiecko-niemieckiej przerzucono go do Dairen (Dalian), miasta założonego i zbudowanego przez Rosjan pod koniec XIX w. i utraconego przez Imperium Rosyjskie w czasie wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904–1905. Tutaj znajdowały się sztab japońskiej Armii Kwantuńskiej i jego struktury wywiadowcze. Luszkow był dla Japończyków był wyjątkowo cennym agentem również ze względu na to, że w 1938 r. została na Dalekim Wschodzie przeprowadzona tzw. operacja koreańska, w której wyniku z przygranicznych rejonów ZSRS wysiedlono przeważnie do Uzbekistanu i Kazachstanu całą ludność pochodzenia koreańskiego, ogółem ponad 170 tys. osób. A japoński wywiad w Związku Sowieckim opierał się głównie na przedstawicielach tej mniejszości narodowej. W wyniku zmasowanych represji antykoreańskich praktycznie zniszczono siatkę wywiadowczą Japończyków.
Demaskowanie terroru
W Japonii Luszkow, jego cudowne ocalenie z wiru wielkiego terroru i ucieczka od razu trafiły na pierwsze strony czołowych gazet japońskich. Na łamach „Jomuri Shimbun” były generał NKWD otwarcie kajał się za swój udział w zbrodniach stalinowskich. Demaskował taktykę i metody tych zbrodni, próbował określić przyczyny terroru. Przedstawiał się za leninowca, który dąży do przywrócenia demokratycznych reguł życia wewnątrzpartyjnego. Swoją zdradę przedstawiał jako protest przeciwko przestępczemu reżimowi stalinowskiemu, a nie przeciwko narodowi sowieckiemu. Opisywał dość dokładnie swój udział w procesach pokazowych. Oświadczał, że wszystkie takie procesy zostały sfabrykowane na osobiste polecenie Stalina. Według niego domniemani „wrogowie ludu” i „terroryści” (Kamieniew, Zinowjew, Bucharin, Rykow, Tomski, Tuchaczewski i wielu innych) zostali zamordowani, gdyż próbowali oni sprzeciwiać się kryminalnym metodom rządzenia przez Stalina. Jako swoistą ilustrację do swych słów Luszkow zdecydował się na opublikowanie w „Jomuri Shimbun” listu otwartego do Stalina napisanego przez dowódcę lotnictwa armii Dalekiego Wschodu, znanego bohatera wojny domowej gen. Aleksandra Lapina. List ten Lapin napisał w więzieniu przed rozstrzelaniem. Oskarżał Stalina o stworzenie w kraju atmosfery strachu i powszechnego donosicielstwa, nazywał go uzurpatorem władzy w państwie i zdrajcą dzieła Lenina. Luszkow ten list zabrał ze sobą na dowód solidaryzowania się z Lapinem.
Niektóre z ujawnionych przez Luszkowa sowieckich tajemnic wojskowych miały zagwarantować Japończykom przewagę wojskową w razie konfliktu militarnego ze Związkiem Sowieckim. Chodziło o szyfry radiowe i telefoniczne, dyslokację wojsk na wypadek wojny i dokładne plany natarcia na pozycję Japończyków. Japoński wywiad otrzymał również listę sowieckich agentów na terytorium Mandżurii, głównie w środowisku białych emigrantów rosyjskich w Harbinie i okolicach. Ku zdumieniu Japończyków z danych Luszkowa wynikało, że przywódca białych Rosjan, ataman Grigorij Siemionow, miał tajne kontakty z NKWD.
Luszkowowi udało się przekonać Japończyków, że Stalin czeka jedynie na odpowiedni moment, aby włączyć się w wojnę w Chinach. Dlatego operacyjny plan japońskiego sztabu generalnego na wypadek agresji sowieckiej przewidywał wycofanie się Armii Kwantuńskiej z północnych Chin i stoczenie decydujących bitew z Armią Czerwoną dopiero w środkowych Chinach. W ten sposób Luszkowowi udało się zastraszyć japońskie dowództwo mitem zdecydowanej przewagi militarnej na Dalekim Wschodzie. Najciekawsze jest to, że Luszkow, przekazując Japończykom rzeczywiste dane liczbowe o Armii Czerwonej, przemilczał informacje o jej jakościowym składzie, dane komunikacyjne, zaopatrzeniowe, a także brak doświadczonych dowódców wśród rosyjskich oficerów i generałów. Czyrobił toświadomie?
Wielka niewiadoma
Pośrednim, ale bardzo wyraźnym świadectwem wzorowo wykonanego przez Luszkowa zadania może być tajemnica jego śmierci. Nikt nigdzie nie widział jego ciała. Są jedynie poszlaki, że zginął w 1945 r., kiedy Armia Czerwona, wykonując obowiązek sojuszniczy wobec Amerykanów, dokonała druzgocącego natarcia w Mandżurii. 16 sierpnia 1945 r. dowództwo japońskiej Armii Kwantuńskiej podpisało kapitulację. Kierownictwo wywiadu japońskiego w obawie przed wykryciem swych agentów zaproponowało Luszkowowi honorową śmierć przez samobójstwo. Odmówił i spróbował ucieczki. Wtedy został rzekomo zastrzelony przez Jutakego Takeoke, szefa japońskiej misji wojskowej w Dairenie. Ciało zabitego natychmiast zostało spalone, aby ukryć całą sprawę przed wkraczającymi oddziałami Armii Czerwonej. Według innej wersji Luszkowa, po próbie ucieczki, udusili oficerowie japońskiego wywiadu, a ciało pochowano w nieznanym miejscu.
Są jednak opinie, że Luszkow doczekał się nadejścia swoich sowieckich mocodawców, został nagrodzony, otrzymał nowe nazwisko i dożył sędziwej starości w Związku Sowieckim. Niewykluczone też, i są tego pewne świadectwao, że Luszkowowi pozwolono osiedlić się po wojnie w Ameryce Łacińskiej, gdzie zmarł w 1969 r. koło miasta Takupita (Wenezuela) i został pochowany jako Santos de Oriwera.
Czytaj także:
Polak, który rządził sowiecką flotą. Dlaczego wymazano go z historii?
Innym dowodem na to, że Luszkow wykonywał zadanie Stalina i partii, był zaproponowany Japończykom plan zabicia Stalina. Był to plan samobójczy. Jego wykonanie praktycznie nie dawało uczestnikom operacji w razie sukcesu prawie żadnych szans przeżycia. Luszkow żadnych samobójczych ciągot nie miał. Wręcz przeciwnie, w sytuacjach najbardziej krytycznych unikał groźby śmierci i robił wszystko, aby ocalić życie.
Luszkowowi udało się przekonać Japończyków, że plan zabójstwa ich największego wroga jest całkiem realny i warto zaryzykować. Znał on bowiem doskonale system ochrony Stalina podczas jego odpoczynku i rehabilitacji w Soczi. Luszkow, jako szef NKWD regionu czarnomorskiego w latach 1936–1937, odpowiadał za ochronę wodza w czasie jego urlopu w Soczi. Stalin leczył się i rehabilitował w Macescie, słynnym kurorcie. Sformowana została, złożona z rosyjskich emigrantów, grupa zamachowców, z Luszkowem na czele.
Przerzucono ich nad granicę turecko-sowiecką. Nie udało się jej przekroczyć. Czyżby Luszkow już wtedy chciał wrócić do swoich i zaraportować o wykonaniu zadania?
Historia Luszkowa nasuwa na myśl misję Rudolfa Hessa, który poleciał do Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy nie zdecydowali się układać z hitlerowskimi Niemcami w obliczu bliskiej wojny III Rzeszy ze Związkiem Sowieckim. Hess został uwięziony i doczekał się wyroku w Norymberdze. Łuszkow natomiast przekonał Japończyków, by nie zaangażowali się w wojnę ze Związkiem Sowieckim. Zamiast ataku przeciwko Armii Czerwonej latem 1941 r., co niewątpliwie mogło ostatecznie zniszczyć reżim stalinowski, ponoszący dotkliwe klęski na froncie z Niemcami, Japonia zdecydowała się w grudniu tego roku zaatakować Stany Zjednoczone. Czy był to ich strategiczny, samobójczy błąd?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS