W ceremonii pogrzebowej wzięli udział m.in. członkowie MKS Polonia Przemyśl z pocztem sztandarowym.
Był wyjątkową i barwną osobowością. Swoją przygodę ze sportem rozpoczął od futbolu pod koniec lat 40. ubiegłego wieku. Do gry przygotowywał się na placach, podwórkach, błoniach po obu stronach Sanu.
Trafił do Polonii Przemyśl i już w wieku 17 lat zadebiutował w pierwszej drużynie w meczu II ligi z Rakowem Częstochowa. Później nieprzerwanie występował w Polonii w rozgrywkach okręgowych województwa rzeszowskiego.
Grał w środku pola. Tam miał dużo miejsca, a że był obdarzony wyjątkową techniką operowania piłką, mógł popisywać się zagraniami wysokiej klasy. Tym zaskarbił sobie uznanie widzów.
Oprócz Polonii reprezentował Przemyśl w meczach międzynarodowych. Kuszony licznymi propozycjami zmian barw klubowych pozostał wierny Polonii. Czynne uprawianie futbolu zakończył w 1966 roku.
Nie tylko sport
Przygodę ze sportem musiał godzić z pracą zawodową. Przez prawie 40 lat pracował jako funkcjonariusz celny na granicy w Medyce i Barwinku. Tam zapisał się w pamięci jako koleżeński i oryginalny w rozwiązywaniu problemów podróżnych przekraczających granicę.
Pan Zbyszek kochał San. Gdy tylko znalazł wolną chwilę, widziany był na plaży na Kmieciach. Tam uczył chłopców jak się gra w „mitki”, czyli jak odbijać piłeczkę głową czy w „kapki” (podbijanie stopą piłki robionej z gałganów szmacianych).
Na łódce zwanej „krypą” z gronem przyjaciół wędrował w górę rzeki aż pod „białą skałę” w Prałkowcach. Gdy przestała być modna plaża na „jazie”, Pan Zbyszek przeniósł się na plażę w Ostrowie.
Jak nie San, to fort XVII „Ostrów”. Pchały go wspomnienia z lat dziecięcych, kiedy pomagał ojcu w prowadzeniu gospodarstwa oraz aby czcić jego pamięci jako opiekuna fortu w czasie I wojny światowej. Ubolewał, gdy odwiedzający fort, nie szanowali historii i przyrody tego miejsca.
Był czuły na zachowanie tradycji i uszanowania miejsc charakterystycznych w Przemyślu. Dlatego w ostatnich latach zaopiekował się historyczną kapliczką usytuowaną przy wejściu na osiedle Kmiecie od strony ulicy Grunwaldzkiej.
Pozostawił po sobie obraz dobrego i wrażliwego człowieka, a przede wszystkimi takiego, który potrafił zarazić wszystkich optymizmem życiowym. Zasłużył na to, aby zostać kolejną legendą miasta Przemyśla.
Zbigniew Wydra (z prawej) był częstym gościem na meczach piłkarzy Polonii Przemyśl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS