– Byłem na rynku w Rybniku. Piękny jarmark, ludzie się cieszą. Rok temu było zupełnie inaczej. Czy teraz, być może po 15 października, doszło do nagłego uzdrowienia finansów Rybnika?
– Nie, nie doszło do żadnego uzdrowienia finansów publicznych Rybnika. Udało się znaleźć trochę oszczędności w Centrum Edukacji i Kultury, stąd jarmark, który jest, jaki jest. Bywały bardziej rozbudowane, ale tym razem dodatkowo pomaga nam aura pogodowa, śnieg. Atmosfera świąteczna przyciąga rybniczan, pobudza lokalną przedsiębiorczość. Wszystko to tworzy jakąś spójną całość. Zresztą rybnicki rynek słynie z tego, że zawsze żył i teraz również żyje.
– Pytam o to nagłe ozdrowienie, bo rok temu jarmark na rynku był wyjątkowo skromny. W trakcie sesji budżetowej tłumaczył pan radnym, jakie są źródła wpływów do budżetu miasta, czym są wydatki bieżące, czym są wydatki majątkowe. Słuchając tego odniosłem wrażenie, że trwa coś w rodzaju “ciemnej nocy pisowskiej”, finanse samorządu są zdewastowane obniżkami podatków dla mieszkańców. Teraz PiS jeszcze nie skończył rządzić, podatków nie podniesiono, a jarmark jest “na bogato” – z występami kabaretów, Tomaszem Karolakiem. Po prostu cud.
– To nie jest tak, że władza samorządowa robi sobie jakiś event przed wyborami, bo pewnie o to chodzi w podtekście pytania. Gdybyśmy popatrzyli na eventy, które zniknęły z mapy Rybnika – nie było na przykład majówki (“Rybnik, maj, bzy i Ty”) – to widać, że wcześniej mieliśmy tę ofertę bardziej rozbudowaną. Być może nie wszyscy pamiętają, ale dni miasta również były o wiele skromniejsze, tak samo jak Festiwal Złota Lira. Jednak prawda jest taka, że mieszkańcy tych wydarzeń oczekują. Chciałbym do tego wrócić, bo to jest prawdziwe życie miasta. Te wydarzenia integrują mieszkańców. Zobaczymy, co będzie z finansami miasta w przyszłości. Dobrze byłoby, gdyby one były stabilne i przewidywalne – żebym na etapie planowania budżetu mógł wpisywać konkretne środki na konkretne zadania, a nie w trakcie roku przesuwać środki, szukać oszczędności i dopiero jak one się pojawią, organizować event taki jak jarmark. Tak naprawdę pomysł na Jarmark Bożonarodzeniowy pojawił się w tym roku na przełomie września i października. Dopiero wtedy można było zobaczyć, że być może wystarczy na to pieniędzy.
– Nie tak dawno temu jeden z potencjalnych kandydatów na prezydenta Rybnika powiedział mi, że nie będzie kandydować, bo przegrana z Piotrem Kuczerą średnio będzie wyglądać w jego CV.
– Powiem tak: kto wchodzi na konklawe papieżem, wychodzi kardynałem. Zawsze konkurencja jest, ona jest zdrowa. Z natury rzeczy prezydent urzędujący, który nie popełnia jakiś dramatycznych błędów, jest na tej pozycji startowej nieco wyżej, ale mieszkańców trzeba cały czas przekonywać do swoich pomysłów. Pokazywać pomysł i wizję miasta. Powiem nieskromnie, że ja tę wizję mam. Wiem, jak kolejne puzzle powinny być układane, żeby z jednej strony cementować tkankę miejską, bo ona w Rybniku jest rozlazła. Miasto w tym kształcie tak naprawdę powstało dopiero w 1975 roku. Na pewno trzeba szukać spoiw, na pewno trzeba zwiększać ofertę kulturalno-sportową, bo to dzisiaj przyciąga mieszkańców i powoduje, że ci, którzy tu są, zdecydują się pozostać. Jesteśmy po kadencji, jakiej nie było w historii. Zmarły dwie radne – pani Krystyna Wałach i pani Grażyna Kohut. Gigantyczny, dwuletni kryzys covidowy. Wojna na Ukrainie i uchodźcy w Rybniku w skali niespotykanej. Do tego zmiany prawne i podatkowe wprowadzane przez PiS w trakcie roku budżetowego i Polski Ład.
– Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że jest pan spokojny o wynik wyborów samorządowych.
– Decydują wyborcy. Ja wiem jedno – w kampaniach w 2015 i 2018 roku mówiłem, że Rybnik potrzebuje obwodnicy miejskiej, trasy szybkiego ruchu, rewitalizacji trudnych dzielnic. Dziś mamy Zabytkową Kopalnię Ignacy. Mamy “Juliusza”, który cały czas się tworzy. Mamy zagospodarowaną strefę rzeczną. Powstała sala przy I LO (na dniach będzie otwierana), wybudowaliśmy przedszkole w Ochojcu. Zrealizowaliśmy szereg inwestycji drogowych, co czasem zarzuca mi opozycja. Proszę zwrócić uwagę, że miasta o podobnym potencjale jak Rybnik w dużej części zapewniły sobie drogę szybkiego ruchu i dojazd do autostrady dekadę temu. Rybnik musiał się o to dobijać, absorbować w to własne środki. Dzięki Bogu to się udało. Włączyliśmy się w główny kanał komunikacyjny, połączyliśmy się z autostradą. Prawda jest też taka, że Rybnik jest pomiędzy dwoma dużymi aglomeracjami – ostrawską i śląsko-zagłębiowską. To jest potencjalna konkurencja. Jesteśmy też miastem, które w dużej części opiera się na przemyśle górniczym, a górnictwo jest w odwrocie. Bardzo bym chciał – myślę, że to jest kwestia dwóch dekad – przygotować społeczność, mieszkańców na rewolucję gospodarczą. Mówiłem o Rybnickim Okręgu Węglowym i ewolucji w kierunku Rybnickiego Okręgu Wodorowego. To można odczytywać dosłownie, ale też trochę w przenośni. To znaczy my musimy znaleźć sobie obszar, który będzie decydował o tym, jak Rybnik będzie postrzegany gospodarczo. Wyzwań jest bardzo dużo.
– Wizje są piękne, ale rzeczywistość ma wciąż kolor węgla. Na dziś jest tak, że bez kopalni i elektrowni Rybnik – mówiąc kolokwialnie – leży.
– Jeśli patrzymy na największych pracodawców to kopalnie i powiązane z nimi firmy są bardzo liczącym się podmiotem, ale jeśli popatrzę na opłatę eksploatacyjną to widzę zaledwie 3 mln zł (środki, które trafią do budżetu miasta z tytułu wydobycia węgla – red.). Ta działalność na pewno ma znaczenie w przypadku udziału samorządu w podatku PIT (część podatków, które odprowadzają mieszkańcy, trafia do budżetu miasta – red.), ale też proszę pamiętać, że rekultywacja terenów pogórniczych to jest gigantyczne wyzwanie dla wszystkich gmin górniczych. Dlatego bardzo liczymy na “Program dla Śląska”, który ma to mocno ułatwić. Co do pracodawców i pracowników – w Rybniku bezrobocie od 5 lat utrzymuje się na poziomie 2 proc. Trudno mówić o gigantycznej katastrofie. Mało tego, przychodzą do mnie rodzime firmy, które mają 200-300 osób załogi i mówią, że dla nich największym problemem jest brak osób na rynku pracy. Rybnik na pewno jest postrzegany przez pracodawców jako fajne miejsce do mieszkania, miasto nieprzewymiarowane, gdzie można spełniać swoje pasje niezwiązane z pracą zawodową.
– Mówi pan o tym jak chłonny jest lokalny rynek pracy, ale nie można nie zauważyć setek osób, które codziennie jadą pod granicę województwa opolskiego do montowni okien. Nie mają tak dobrze płatnej pracy w Rybniku – muszą jej szukać daleko.
– Rozmawiałem o tym z panią dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rybniku i ona zaprzecza tej tezie. Praca jest w Rybniku, pozostaje tylko kwestia dogadania się co do wysokości płacy. Z punktu widzenia urzędu miasta cały czas cierpimy na gigantyczny brak specjalistów, mimo że pensje ciągle rosną. Robimy nabory, chętnych brak. Problem jest dość złożony.
– Problem jest złożony jak polityka. Ma pan polityczną konkurencję w postaci lokalnych struktur PiS, ale zrodziła się też miejscowa konkurencja w postaci Lepszego Rybnika. Ich kandydat na senatora Mirosław Małek uzyskał całkiem przyzwoity wynik. Do tego mają za sobą poczytny portal internetowy. Sam pan kiedyś napisał na Facebooku, że rzucają w pana błotem, licząc, że może coś się przyklei. Czy bierze pan pod uwagę, że Lepszy Rybnik może zburzyć tę całą układankę?
– Bo ja wiem? Liczę na rozsądek ludzi. Te hasła są łatwo weryfikowalne. Jeżeli ktoś nieustannie twierdzi – co ma związek z moim wykształceniem – że lansuję “muzealność miasta”, to wystarczy przyjechać na Zabytkową Kopalnię “Ignacy”, wejść do Edukatorium “Juliusza” i zobaczyć, o jakie “muzea” chodzi. Te przestrzenie są bardzo potrzebne w mieście. Sam pan zauważył, że z jednej strony mamy do czynienia z ugrupowaniem politycznym, z drugiej strony z mediami. Jeżeli właściciel portalu ma aspiracje polityczne, to delikatnie mówiąc zawsze będzie podejrzenie, że wykorzystuje ten portal jako narzędzie do walki politycznej. Ja wiem jedno, jest wiele tematów, na których trzeba się skupić. Wartością Rybnika jest to, że się rozwija równomiernie, tzn. staramy się w każdej z dzielnic coś robić. Oczywiście muszą być tematy wiodące, które pozycjonują nas w województwie. Na pewno wielkim sukcesem była dla nas kwestia walki o czyste powietrze i to ewidentnie się udało. Czuję wielką, wewnętrzną satysfakcję. Trzeba też powiedzieć, że wszystkie ugrupowania, które są w radzie miasta, nawet jeśli początkowo były sceptyczne, z biegiem czasu dały się do przekonać do tego, że dyscyplina wymiany pieców, edukacji, dotacji i na końcu kary – jest skuteczna.
Dalszy ciąg wywiadu >>>
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS