Działacze kilku organizacji anti-choice z Torunia regularnie organizują manifestacje na Starówce. Na banery przedstawiające zakrwawione płody można natrafić podczas spacerów na Rynku Staromiejskim lub ul. Szerokiej. Antyaborcyjnym hasłom towarzyszą także plakaty uderzające w środowiska LGBT.
Aktywistki z Toruńskiej Brygady Feministycznej i Toruńskiego Strajku Kobiet postanowiły skierować petycję do prezydenta Torunia i radnych, aby zakazali drastycznych demonstracji na Starówce. W internecie pod dokumentem podpisało się jak na razie blisko 300 osób. Feministki we wtorek rozpoczęły zbiórkę podpisów na ul. Szerokiej. – Te banery są toksyczne i drastyczne. Wokół jest pełno rodzin z dziećmi, kobiet po poronieniach i ludzi wrażliwych. Nie mamy nic przeciwko temu, że zbierają podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, ale nie możemy się zgodzić na tak przemocową oprawę graficzną ich akcji – opowiada Agata Pawlikowska z Toruńskiej Brygady Feministycznej.
Petycję podpisała jedna z mieszkanek Starówki. – Te banery są niesmaczne. Mamy dość słuchania tych haseł przez pięć godzin dziennie. Aborcja to jest sprawa sumienia. Niedawno na naszej ulicy zmarła mała dziewczynka, którą zakatowali rodzice. Dlaczego ci ludzie nie walczą o ukaranie prawdziwych morderców? Poza tym codziennie te cztery osoby z transparentami są pilnowane przez 20 policjantów – oburzała się torunianka.
Akcja ma zakończyć się dziś o godz. 20.
Pełna treść petycji
Szanowny Panie Prezydencie, Szanowna Rado Miasta,
My, niżej podpisani mieszkanki_ńcy Torunia, postanowiły_liśmy zwrócić się do Pana Prezydenta oraz Rady Miasta z petycją o interwencję dotyczącą zaprzestania rozpowszechniania przez Fundację Pro-Prawo do Życia drastycznych zdjęć i nagrań na terenie miasta, zarówno w formie stacjonarnej (stoisko często widoczne na terenie kompleksu staromiejskiego) jak i w formie mobilnej (aktywny od kilku miesięcy pojazd osobowy z nagłośnieniem oraz przyczepą z widocznym na niej banerem).
Na terenie Torunia prowadzona jest swoista forma manifestacji w obronie życia poczętego. Głównym medium tejże akcji są banery z niezwykle drastycznymi zdjęciami martwych płodów, widocznych już z daleka. Niestety, doświadczyły_liśmy tego, spacerując po mieście ze swoimi dziećmi. Nie wszystkim rodzicom, czy opiekunom prawnym udało się zareagować na tyle szybko, by odwrócić uwagę swoich dzieci od banerów tak, aby ich nie widziały. Uniknięcie przykrego widoku drastycznych zdjęć nie udaje się też niczego nie spodziewającym grupom turystycznym oraz wycieczkom szkolnym. Stawia to rodziców czy osoby będące opieką prawną dla dzieci w bardzo trudnej sytuacji, w której muszą tłumaczyć podopiecznym o co chodzi. Same dzieci naraża na trudny do wyobrażenia stres. Jest to również forma przemocy, gdyż osoby wychodzące z domu nie wyrażają świadomej zgody na konfrontację z tak przemocowymi treściami w przestrzeni publicznej.
Ugrupowaniom przeciwnym aborcji nikt nie odmawia prawa do wypowiadania poglądów, organizowania demonstracji i zbierania podpisów. Niemniej w poszanowaniu dla współobywatelek_li, szczególnie tych najmłodszych, powinni oni stosować formy agitacji akceptowalne w przestrzeni publicznej. Trudno za takie uznać brutalne obrazy krwawiących, rozerwanych płodów, które bez jakiejkolwiek kontroli trafiają do każdej osoby przechodzącej, w tym do dzieci, które nie są gotowe na taką dawkę okrucieństwa. W kontekście kryzysu na tle psychicznym, jakiego na przestrzenii ostatnich lat, a szczególnie ostatniego roku pandemicznego, doświadcza młode pokolenie – co manifestuje się, niestety, zwiększoną ilością interwencji psychiatrycznych i psychologicznych – przyzwolenie na przemocowe i drastyczne obrazy w takim publicznym wymiarze określamy jako okrutne i bezmyślne.
Wielu rodziców czy opiekunek_ów prawnych interweniowało podczas kolejnych pikiet organizowanych przez Fundację Pro-Prawo do Życia, dzwoniąc na Policję lub zgłaszając sprawę patrolom Straży Miejskiej, ale służby te odmawiały interwencji. Wytłumaczenie zawsze było jedno: organizacja ma zezwolenie Urzędu Miasta na pikietę. Idąc tym torem, proponujemy eksperyment myślowy: czy to oznacza, że jeżeli organizacja ma zgodę Magistratu, może w przestrzeni publicznej pokazać wszystko, nawet treści, co do których wszyscy z pewnością zgodzą się, że są drastyczne i które w internecie dozwolone są od lat osiemnastu, a w telewizji pokazane zostałyby dopiero w późnych godzinach nocnych?
Dodatkowo pragniemy zwrócić Pańską uwagę na trudności z jakimi mogą – i mierzą się – osoby z doświadczeniem poronienia w kontakcie z wyżej wymienioną kampanią. Pozwolimy sobie przytoczyć fragment opinii Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, przedstawionej w trakcie postępowania sądowego z 2018 roku, w sprawie wyżej wymienionych banerów: “Epatowanie makabrycznymi obrazami może pogłębiać ich traumę oraz cierpienie i jest po prostu nieludzkim traktowaniem. Obecność banerów przeszkadza w pracy lekarzom: antyaborcyjne plakaty mają na celu zniechęcenie medyków do wykonywania gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Na oddziałach tych przebywają też kobiety w stanie zagrożonej ciąży – każdy, nawet najmniejszy stres lub silny bodziec może zakończyć się dla nich tragicznie. To właśnie lekarze alarmowali Federację wielokrotnie, że drastyczne banery antyaborcyjne są zagrożeniem dla ich pacjentek”. Całość analizy można znaleźć na stronie Federacji – “Opinia przyjaciela sądu ws. o drastyczne banery antyaborcyjne” [19/09/2018].
Treści ukazywane na antyaborcyjnych pikietach (zdjęcia, opisy fotografii oraz nagrania puszczane z megafonów) są niezgodne z wiedzą medyczną, co od lat udowadniają publicystki i publicyści podczas tzw. dziennikarskich śledztw, w których w roli ekspertów wystąpił min. ginekolog, dr Łukasz Pałaszewski. Wiele z takich banerów opatrzone jest w archiwalne zdjęcia, nie zawsze pochodzących nawet z zabiegu medycznego, przeciw któremu odbywają się te demonstracje.
Sam Pan Prezydent deklarował chęć kultywowania “starań o pełne i wiarygodne informowanie”, podczas odbierania nagrody Dziennika Gazety Prawnej. Dlatego też sądzimy, że pozostałe działania i postawy władz miasta powinny być prowadzone w tym samym duchu.
W związku z powyższym uważamy, iż Władze miasta nie powinny wyrażać zgody ani też biernie godzić się na promowanie takich zachowań w przestrzeni publicznej. Uważamy, że Władze miasta oraz służby porządkowe (Policja, Straż Miejska) mają w ręku instrumenty prawne, które pozwalają na zapobieganie takim sytuacjom.
Przypominamy, że art. 141 Kodeksu Wykroczeń mówi:
“Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany”.
Jest też ustawa o zgromadzeniach publicznych z 2015 r., której art. 17.1. głosi: “Organ gminy może wyznaczyć swojego przedstawiciela do udziału w zgromadzeniu. Wyznaczenie przedstawiciela jest obowiązkowe w przypadku, gdy istnieje niebezpieczeństwo naruszenia porządku publicznego w trakcie trwania zgromadzenia”. Porządek publiczny zaś to „Stan polegający na przestrzeganiu przez ludzi reguł postępowania (zasad, nakazów, zakazów), których nieprzestrzeganie, w warunkach życia w danej zbiorowości (lokalnej, zawodowej) naraziłoby ich na konflikty i uciążliwości. W wąskim znaczeniu porządek publiczny rozumie się dostosowanie się ludzi do ogólnie przyjętego wzorca zachowań w społeczności w danych sytuacjach i miejscach – w miejscach publicznych, ogólnie dostępnych” (definicja za portalem lex-pol.pl).
Prawnik Jacek Jagielski definiuje go następująco: “(…) pojęcia porządek publiczny i spokój publiczny kojarzyć można ze stanem obejmującym pewien ład w sferze życia publicznego, polegający na przestrzeganiu zasad współżycia społecznego, respektowaniu istniejących i powszechnie akceptowanych norm zachowania się w kontaktach społecznych” (praca zbiorowa “Prawo administracyjne” pod redakcją Marka Wierzbowskiego, Wydawnictwo Prawnicze PWN, Warszawa 1999 r., str. 603.].
Trudno nie uznać, że zdjęcia martwych płodów naruszają porządek publiczny. Wobec powyższego wzywamy Władze miasta, by zgodnie z tym, co nakłada na nie wspomniana ustawa o zgromadzeniach publicznych, w przyszłości wyznaczały obserwatorkę lub obserwatora zgromadzeń Fundację Pro-Prawo do Życia oraz podjęły stosowne kroki – takie jak rozmowy ze Strażą Miejską oraz Policją – w celu ukrócenia praktyk, które zwyczajnie naruszają porządek publiczny, a zatem również prawo (choć przedstawia się je jako korzystanie z wolności wypowiedzi).
Toruńska Brygada Feministyczna, Toruński Strajk Kobiet
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS