A A+ A++

Legia Warszawa przegrała swój najważniejszy sparing tego lata, ale postawy nie musi się wstydzić. W meczu z mistrzem Austrii i regularnym uczestnikiem Ligi Mistrzów grała jak równy z równym. Do przerwy prowadziła 2:0, ale w drugiej części gdy gospodarze wprowadzili na boisko większą liczbę piłkarzy z pierwszego składu, nie zdołała utrzymać korzystnego wyniku i przegrała 2:3.

Ten sparing miał bardzo “mokrą” historię. Legia z Austriakami miała grać dzień wcześniej w miejscowości Bramberg am Wildkogel, gdzie Red Bull przygotowuje się do sezonu. Dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania nad tym alpejskim miasteczkiem urwała się chmura. Na boisko spadły setki litrów wody i boisko nie nadawało się do gry.

Po wieczornych naradach mecz przeniesiono na środę. Legii bardzo zależało żeby zagrać, bo w Austrii rozegrała wcześniej tylko jeden sparing, a już w czwartek wraca do kraju. Miejsce meczu było już nieprzypadkowe. Oba zespoły zagrały na głównej płycie treningowego kompleksu Akademii Red Bulla. I choć w Salzburgu tego dnia od rana padało, to płycie boiska to w żaden sposób nie zaszkodziło. 

Legia rozpoczęła fantastycznie. Już w 2. min z dobrej strony pokazał się, jeden z najbardziej krytykowanych w zeszłym sezonie graczy – Ernest Muci. Albańczyk przechwycił piłkę przed polem karnym rywali, a potem podał do Josue, który płaskim strzałem w krótki róg dał Legii prowadzenie. 

W 19. min Portugalczyk świetnie podał do Blaża Kremera. Słoweniec z prawego skrzydła miękko dośrodkował, a Muci z kilku metrów głową umieścił piłkę w siatce.

Tylko dwóch sprzed 2000 r.

Warunki do gry były nie najlepsze. Cały czas padał deszcz i nie było zbyt ciepło. Austriacy od pierwszych minut wystawili mocno rezerwowy skład.

– Gra może z jeden zawodnik z pierwszej jedenastki – przyznał, obserwujący mecz kontuzjowany gracz Red Bulla, Kamil Piątkowski.

W Red Bullu brylowała młodzież. Tylko dwóch piłkarzy z pierwszego składu nie miało “dwójki” jako pierwszej cyfry roku urodzenia. 

Reprezentant Polski całe spotkanie spędził na pogaduszkach ze znajomymi z Legii – głownie Dominikiem Hładunem, z którym znają się dobrze z Zagłębia Lubin. Jak przyznał w rozmowie z “Interią” jeszcze około tygodnia będzie ćwiczył indywidualnie. Naderwany mięsień już pierwszego dnia treningów, wyłączył go z gry na w sumie dwa tygodnie.

– Wolę pauzować teraz i być zdrowym na starcie sezonu, niż tak jak w zeszłym roku doznać urazu w najważniejszym jego momencie już op starcie Ligi Mistrzów – przyznał szczerze Piątkowski.

Zmiany przeprowadzone po przerwie w Red Bullu odmieniły obraz gry. Legia straciła trzy gole w zaledwie pięć minut – między 59., a 64. celnie strzelali Benjam … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowa twarze w Avii Świdnik i AGH Kraków
Następny artykuł“Mało ambitne stanowisko”. Tusk skomentował decyzje szczytu NATO