44 minuty temu
Legia Warszawa przegrała swój najważniejszy sparing tego lata, ale postawy nie musi się wstydzić. W meczu z mistrzem Austrii i regularnym uczestnikiem Ligi Mistrzów grała jak równy z równym. Do przerwy prowadziła 2:0, ale w drugiej części gdy gospodarze wprowadzili na boisko większą liczbę piłkarzy z pierwszego składu, nie zdołała utrzymać korzystnego wyniku i przegrała 2:3.
Ten sparing miał bardzo “mokrą” historię. Legia z Austriakami miała grać dzień wcześniej w miejscowości Bramberg am Wildkogel, gdzie Red Bull przygotowuje się do sezonu. Dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania nad tym alpejskim miasteczkiem urwała się chmura. Na boisko spadły setki litrów wody i boisko nie nadawało się do gry.
Po wieczornych naradach mecz przeniesiono na środę. Legii bardzo zależało żeby zagrać, bo w Austrii rozegrała wcześniej tylko jeden sparing, a już w czwartek wraca do kraju. Miejsce meczu było już nieprzypadkowe. Oba zespoły zagrały na głównej płycie treningowego kompleksu Akademii Red Bulla. I choć w Salzburgu tego dnia od rana padało, to płycie boiska to w żaden sposób nie zaszkodziło.
Legia rozpoczęła fantastycznie. Już w 2. min z dobrej strony pokazał się, jeden z najbardziej krytykowanych w zeszłym sezonie graczy – Ernest Muci. Albańczyk przechwycił piłkę przed polem karnym rywali, a potem podał do Josue, który płaskim strzałem w krótki róg dał Legii prowadzenie.
W 19. min Portugalczyk świetnie podał do Blaża Kremera. Słoweniec z prawego skrzydła miękko dośrodkował, a Muci z kilku metrów głową umieścił piłkę w siatce.
Warunki do gry były nie najlepsze. Cały czas padał deszcz i nie było zbyt ciepło. Austriacy od pierwszych minut wystawili mocno rezerwowy skład.
– Gra może z jeden zawodnik z pierwszej jedenastki – przyznał, obserwujący mecz kontuzjowany gracz Red Bulla, Kamil Piątkowski.
W Red Bullu brylowała młodzież. Tylko dwóch piłkarzy z pierwszego składu nie miało “dwójki” jako pierwszej cyfry roku urodzenia.
Reprezentant Polski całe spotkanie spędził na pogaduszkach ze znajomymi z Legii – głownie Dominikiem Hładunem, z którym znają się dobrze z Zagłębia Lubin. Jak przyznał w rozmowie z “Interią” jeszcze około tygodnia będzie ćwiczył indywidualnie. Naderwany mięsień już pierwszego dnia treningów, wyłączył go z gry na w sumie dwa tygodnie.
– Wolę pauzować teraz i być zdrowym na starcie sezonu, niż tak jak w zeszłym roku doznać urazu w najważniejszym jego momencie już op starcie Ligi Mistrzów – przyznał szczerze Piątkowski.
Zmiany przeprowadzone po przerwie w Red Bullu odmieniły obraz gry. Legia straciła trzy gole w zaledwie pięć minut – między 59., a 64. celnie strzelali Benjam … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS