A A+ A++

Jak donoszą dziennikarze RMF FM Mariusz Piekarski i Michał Dobrołowicz, woda zalewa już bulwary wiślane w centrum Płocka, podtopiona jest już część ulic w mieście.

O godzinie 15 na stacji w Borowiczkach w Płocku stan alarmowy był przekroczony o 57 cm. Wielu mieszkańców Płocka obawia się powtórki sprzed 39 lat, kiedy Wisła zalała tę część Płocka.

Podtopionych zostało już kilka budynków i jezdnia na położonej w Płocku najniżej ul. Gmury.

Niewykluczona jest tam wielka ewakuacja, zorganizowana przez urząd miasta: w sumie, jak ustalił Michał Dobrołowicz, chodzi o 150 ludzi. Mieszkańcy czekają na decyzję, ale też na informację o jakiejkolwiek pomocy służb.

Na miejsce jedzie już prezydent Płocka Andrzej Nowakowski.

W pogotowiu czekają już miejskie autobusy, które miałyby przewieźć ewakuowanych do Bursy Płockiej.

Ja już się ewakuuję, mam niepełnosprawnego męża. On trzy razy w tygodniu jeździ na dializy, a karetka na pewno nie przyjedzie, jak (Wisła) wyleje na drogę. Wszystkie meble, wszystko powynosiliśmy na piętro, lodówki poodłączane, woda z pieca spuszczona, tak że wszystko jest zabezpieczone. Musimy sobie radzić.

Mieszkanka Płocka w rozmowie z Michałem Dobrołowiczem

Równocześnie przy ul. Gmury trwa układanie worków z piaskiem.

Prezydent Płocka: Poziom wody podnosi się o kilka-kilkanaście centymetrów na godzinę

Prezydent Płocka podkreślił, że – co jest najgorsze – nie wiadomo, jak gruby jest zator na Wiśle na północ od miasta, gdzie spiętrza się lód.

Na wodowskazach widzimy, że wysokość wody rośnie tam po kilka-kilkanaście centymetrów na godzinę. No to trudno być spokojnym – stwierdził Andrzej Nowakowski w rozmowie z Mariuszem Piekarskim.

Zaznaczył, że od wczoraj prosi o uruchomienie lodołamaczy, ale państwowe przedsiębiorstwo Wody Polskie wciąż takiej decyzji nie podjęło. Prezydent interweniował już w tej sprawie u wojewody mazowieckiego.

Wody Polskie: Na lodołamacze jest za zimno. Prezydent Płocka: Widać czekają na wiosnę

Lodołamacze mają zostać uruchomione najwcześniej w przyszłym tygodniu: według władz Wód Polskich, teraz na akcję jest za zimno.

W rozmowie z Mariuszem Piekarskim Krzysztof Woś, zastępca prezesa Wód Polskich ds. ochrony przed powodzią i suszą, przekonywał, że uruchomienie lodołamaczy teraz – przy tak ujemnych temperaturach i, co ważne, przy podobnych prognozach na najbliższe dni i noce – mogłoby przynieść więcej szkody niż pożytku.

Jak wyjaśnił Woś, teraz pokrywa lodowa tworzy się samoczynnie, ale woda wciąż pod nią przepływa – gdyby natomiast lód został pokruszony, połamana kra zamarzałaby natychmiast, a to tylko przyspieszyłoby spiętrzanie wody.

I w tym momencie, gdybyśmy uruchomili akcję lodową, to niejako uruchomilibyśmy produkcję lodu: dlatego że ten połamany lód za chwilę zacząłby nam zamarzać przy tej temperaturze, tego lodu będzie jeszcze więcej – powiedział naszemu reporterowi wiceszef Wód Polskich.

W tej sprawie wypowiedział się też wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że nie jest aż tak dramatyczna, jak to się jeszcze zdawało wczoraj wieczorem czy dzisiaj rano – stwierdził i dodał: W zarządzaniu kryzysowym, jak w każdym innym działaniu, które dotyczy rzeczy ważnych, należy brać pod uwagę przede wszystkim wiedzę naukową, doświadczenie. Eksperci mówią, że to, co niektórym zdawało się najlepszym rozwiązaniem już w tej chwili, jak łamanie lodu, w tym momencie nie byłoby najwłaściwszym działaniem i mogłyby doprowadzić nie tylko do pogorszenia sytuacji teraz, ale przede wszystkim w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu dni, wtedy, kiedy lód zacznie topnieć.

Będąc przygotowanymi do tego, żeby w każdej chwili uruchomić łamanie lodu przy pomocy całej floty lodołamaczy gotowych do pracy, podejmujemy decyzję, że w tej chwili taki moment jeszcze nie nastąpił zaznaczył Radziwiłł. Zadeklarował jednocześnie “wszelkie możliwe wsparcie, jeżeli byłoby takie potrzebne”, w tym przy zabezpieczaniu mienia, ludzi i wałów przeciwpowodziowych z wykorzystaniem Państwowej Straży Pożarnej, wojska, w tym WOT.

Prezydenta Płocka te tłumaczenia nie przekonują.

Od wczoraj monitujemy Wody Polskie, żeby puściły lodołamacze: żeby ten zator rozbić – bo jaki ma być inny scenariusz? I słyszymy, ja jako prezydent czy mój zespół zarządzania kryzysowego, że jest za zimno. To my będziemy czekać do wiosny w tym momencie? – stwierdził Andrzej Nowakowski w rozmowie z Mariuszem Piekarskim.

Jak ironicznie skwitował: Widać mamy lodołamacze czekające na wiosnę.

Do Płocka wyruszył wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. W starostwie powiatowym zwołał kolejny sztab kryzysowy z udziałem władz miasta.

Opracowanie:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus w Chinach. Pierwsze wnioski WHO z wizyty w Wuhanie
Następny artykułProblem z parkometrem? Problemów nie rozwiążesz już w budynku Fali