Ponieważ nie są placówką typu DPS do tej pory nie mieli okazji zaszczepić swoich podopiecznych, z których zdecydowaną większość stanowią osoby powyżej 60 roku życia, czyli będące w największej grupie ryzyka. W Ośrodku Alzheimerowskim w Ścinawie, bo o nim mowa, pierwszą dawkę szczepień przeciwko koronawirusowi przyjęło dziś około 70 pacjentów. Niestety jednak nie każdy wyraził na to zgodę.
Zaszczepione dziś osoby to pacjenci trzech oddziałów: rehabilitacji psychiatrycznej, psychogeriatrii i opiekuńczo-pielęgnacyjnego. W większości powyżej 60 lat i z chorobami współistniejącymi.
– O ile pracowników ośrodka udało się zaszczepić w styczniu o tyle nie było formuły dla naszych podopiecznych. Nie jesteśmy DPS-em (Domem Pomocy Społecznej – przyp. red.), więc nie wpisywaliśmy się w tę grupę, a konieczność zaszczepienia była i świadomość tego, że musimy to zrobić bezwzględnie. Dzięki uprzejmości zarządu Miedziowego Centrum Zdrowia w Lubinie dziś te szczepienia się odbywają, z czego się bardzo cieszymy – mówi Adam Augustyn, koordynator ds. szczepień w Ośrodku Alzheimerowskim w Lubinie.
Szczepienie drugą dawką prawdopodobnie odbędzie się za sześć tygodni.
– Nasi pacjenci to grupa szczególnego ryzyka, zwykle ludzie starsi, którzy przebywają u nas często bardzo długo, bo minimalny pobyt w ośrodku trwa trzy tygodnie, a niektórzy, zwłaszcza na oddziale rehabilitacji psychiatrycznej, przebywają tu nawet 6 miesięcy, więc to ryzyko jest bardzo duże i może skutkować poważnymi konsekwencjami dla wszystkich. Wiadomo, że zarazić się można wszędzie, ale w takich miejscach jak to, ryzyko jest dużo większe – zauważa Izabela Winkel, dyrektor ds. medycznych Ośrodka Alzheimerowskiego w Ścinawie.
Miniony rok dla wszystkich był trudny, a dotkliwie skutki pandemii szczególnie odczuła służba zdrowia. W początkowej fazie pandemii ścinawski ośrodek był zamknięty, nie przyjmowano nowych pacjentów, a poradnie działały w sposób ograniczony poprzez teleporady. Pierwszą falę placówce udało się przetrwać, unikająć choćby jednego zakażenia. Później było już tylko gorzej.
– Niestety ta jesienna fala nas dotknęła i doszło do licznych zakażeń. Nie uniknęliśmy również zgonów w ośrodku, gdzie zmarło ok. 14 osób. Należy podkreślić pomoc, jaką otrzymywaliśmy w tym pierwszym okresie, gdy brakowało sprzętów, środków czystości czy maseczek. Pomoc ta płynęła zarówno od osób indywidualnych, jak i lokalnych przedsiębiorców czy samorządów – zaznacza Adam Augustyn.
Na tę chwilę w placówce nie ma żadnego zakażonego, a każdy nowo przyjmowany pacjent jest testowany.
– Myślę, że najdotkliwszą konsekwencją pandemii jest to, że naszych podopiecznych nie mogą odwiedzać bliscy. Święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy musieli przeżywać bez rodziny. Wprawdzie staraliśmy się udostępnić im ten kontakt za pośrednictwem wideokonferencji, jednak nigdy nie zastąpi tego spotkania na żywo – dodaje.
Mimo edukacji lekarzy i personelu medycznego nie wszyscy pacjenci wyrazili zgodę na szczepienia. – Ich rodziny mają swoje poglądy na ten temat, często odmienne od naszych. W mojej ocenie nie jest to dobra postawa, bo skutkuje tym, że narażamy wielu innych ludzi. Ja jestem gorącym orędownikiem szczepień jakąkolwiek szczepionką, która jest dostępna. Trzeba się bać koronawirusa, a nie szczepionek – uważa Izabela Winkel.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS