Bayern Monachium przeżywa ostatnio kryzys. Po niezbyt eleganckim rozstaniu z trenerem Julianem Nagelsmannem przyszła bolesna, wyjazdowa porażka 0:3 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Manchestrem City. Zaraz po niej klubowi we znaki dali się sami zawodni. Dwie wielkie gwiazdy Bawarczyków – Sadio Mane i Leroy Sane tak bardzo dały ponieść się emocjom, że w szatni doszło do rękoczynów.
Leroy Sane nie chciał zemsty na Mane. O to prosił szefów Bayernu
Mane miał uderzyć Leroya Sane w twarz. Senegalczyka nie ominęły konsekwencje. Za karę nie wystąpi w najbliższym ligowym meczu Bayernu Monachium z Hoffenheim, a także musi zapłacić grzywnę. Były skrzydłowy Liverpoolu i tak może się cieszyć, że klub wykazał tak dużą wyrozumiałość, bo mogło się to dla niego skończyć znacznie gorzej. Być może litość działaczy Bayernu miała pewne uzasadnienie.
Jak podaje “Bild”, obaj piłkarze trafili na dywanik. Leroy Sane w trakcie rozmowy z szefami Bayernu miał poprosić, a by ci “nie karali Mane zbyt surowo”. Tak też się stało. Reprezentant Niemiec też ma zresztą coś na sumieniu. Wcześniej media informowały, że sam sprowokował kolegę z drużyny do takiego zachowania, nazywając go “czarnym g****m”. To dość zaskakująca inwektywa, biorąc pod uwagę fakt, że Sane również ma afrykańskie pochodzenie. Jego ojciec pochodzi z Senegalu, a więc ojczyzny Mane.
Działacze mistrza Niemiec czekają także na ruch ze strony Sadio Mane. Zdaniem “Bilda” jeśli okaże skruchę, będzie mógł liczyć na szybki powrót do kadry meczowej, nawet na rewanżowe spotkanie z Manchesterem City. Odbędzie się ono w środę 19 kwietnia o godz. 21 na Allianz Arenie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Bayern Monachium liczy też na pomoc swojego skrzydłowego na boiskach Bundesligi. Klub ze stolicy Bawarii w tabeli ma na ten moment zaledwie dwa punkty przewagi nad drugą Borussią Dortmund i wciąż nie jest pewny obrony tytułu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS