Niemal przed każdymi wyborami albo w trakcie przesilenia politycznego niczym z kapelusza wyciągana jest kwestia prawa aborcyjnego obowiązującego w Polsce. I to niezależnie od opcji. Prawa strona najchętniej widziałaby zapisy całkowicie zakazującego przerywania ciąży, łącznie z karaniem osób, które tego czynu się dopuszczają. Z kolei środowiska liberalne i lewicowe dążą do jak największego „poluzowania” zapisów w tej kwestii. Problem, oczywiście dzieli także społeczeństwo.
Ostatnio w tej sprawie wypowiedział się lider Platformy Donald Tusk, który oświadczył, że po wyborach parlamentarnych partia złoży projekt ustawy legalizującej aborcję do 12. tygodnia ciąży. Dodał z naciskiem przy okazji, że kto nie podziela jego poglądów, może pożegnać się z miejscem na liście kandydatów w przyszłorocznych wyborach do sejmu.
– W tych sprawach będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w PO w czasie kształtowania list do parlamentu. Jeśli dzisiaj mówię, że my gwarantujemy kobietom podejmowanie decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić dlatego, że ktoś będzie reprezentował inne zdanie, będąc z naszych list. To macie zagwarantowane – podkreślał z naciskiem.
Po obu stronach barykady
Wypowiedź byłego premiera podzieliła partyjny aparat. Na przykład w Małopolsce poprzez media spierali się choćby Bogusław Sonik i Paweł Kowal. Pierwszy z nich nie krył swojego sceptycznego stanowiska.
– Nie chcę nikomu dawać okazji skreślenia mnie z listy, dlatego zamierzam wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego – powiedział w wywiadzie dla portalu Interia.
Co na to Kowal, były europoseł i wiceminister spraw zagranicznych z czasów rządów… PiS, a dziś poseł Koalicji Obywatelskiej, mający jednak opinię raczej konserwatywnego w poglądach?
– Absolutnie zgadzam się z Donaldem Tuskiem, że to można załatwić tylko w przyszłym sejmie. W tym sejmie nie ma to najmniejszego sensu. Bogusław Sonik zachowuje się pochopnie, nie ma podstaw do takiego zachowania. Można i należy wyjść naprzeciw kobietom, być wrażliwym na to, co mówią. Nie można tego ignorować, mówić: „nie”, „nie”, „nie” – twierdzi.
Co na to Brzesko i Bochnia?
Tu również nie ma jednomyślności. Dzwonimy do Krzysztofa Nowaka, szefa komisji rewizyjnej sejmiku województwa małopolskiego.
– Jestem liberałem z przekonań i zawsze nim byłem. Popieram zdanie Donalda Tuska. Poglądów zmieniać nie zamierzam – rzuca krótko.
A co na to Jan Musiał, jeden z bardziej znanych działaczy Platformy Obywatelskiej w regionie? To burmistrz Brzeska z lat 1998-2007 i poseł kadencji z lat 2007-2011, który w tej chwili jest radnym powiatu brzeskiego oraz prezesem Mościckiego Centrum Medycznego.
-Gdy byłem posłem i zasiadałem między innymi w komisji zdrowia, głosowałem za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego, za co zresztą obrywałem od niektórych polityków i ludzi Kościoła. Deklaracja Donalda Tuska jest dla mnie nie do przyjęcia. Gdybym dostał takie ultimatum, nie przyjąłbym go. Ale do sejmu się nie wybieram, choć oferta startu może się pojawić choćby po to, by wzmocnić listę. Zastrzegam jednocześnie, że nie jest to w żadnym wypadku forma poparcia PiS, który rządy sprawuje w autorytarny sposób – zastrzega.
Wspominany przez Musiała tak zwany kompromis aborcyjny zapisany został w ustawie ze stycznia 1993 roku, gdy premierem była Hanna Suchocka. Zakładał on możliwość dokonania zabiegu przerwania ciąży w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że dziecko poczęło się w efekcie czynu zabronionego lub w przypadku gdy badania lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. W drugim z wymienionych przypadków zabieg można było przeprowadzać do 12 tygodnia ciąży.
Będzie rozłam?
Szef małopolskiej Platformy, poseł Aleksander Miszalski, mówi, że opisywane wystąpienie Donalda Tuska nie wywołało większych reperkusji wśród działaczy.
-Nie ma demonstracyjnego rezygnowania z członkostwa w partii. Ale ten temat jest u nas „wałkowany” od dłuższego czasu. Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to utożsamiam się w pełni ze słowami naszego lidera – słyszymy.
Ze stoickim spokojem do sporu podchodzi także jedyna posłanka KO z regionu tarnowskiego Urszula Augustyn, która na Wiejskiej zasiada od 2005 roku.
– W Platformie był zawsze pluralizm poglądów. Obok siebie siedzieli i dyskutowali ze sobą działacze mający poglądy konserwatywne i liberalne. Poczekajmy, jak pojawi się konkretny projekt w sejmie, wtedy możemy dłużej porozmawiać – podkreśla.
Kampanijna wrzutka?
Całej sprawie z boku przygląda się poseł Stanisław Bukowiec z Porozumienia Jarosława Gowina.
Klasyczne granie na emocjach, chęć przyciągnięcia do siebie elektoratu lewicowego, który sam w sobie jest mocno rozproszony. Także części młodych ludzi, którzy do kwestii światopoglądowych podchodzą bardzo liberalnie. To jest tort, z którego trochę można uszczknąć. Mówiąc krótko, element kampanii wyborczej – konkluduje.
Zgadza się nim była wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko (PiS).
W co gra Donald Tusk? Wyciąga kwestie, które dzielą Polaków i odwraca uwagę od rzeczywistych problemów, którymi dziś trzeba się zajmować. Czuje sondaże i tym żongluje. Pionizuje przy okazji swoich posłów poprzez swoisty straszak czy nawet szantaż. Dobrze, załóżmy nawet, że skierują taki projekt po wyborach. I co wtedy? Moje doświadczenie polityczne podpowiada mi, że dokument trafi do komisji i tam albo ugrzęźnie, albo zostanie schowany na dno zamrażarki. Kompromis aborcyjny zostanie pewnie zachowany, a Tusk ugra swoje. Może zyskać chwilowo trochę poparcia z tego przepływowego elektoratu centrolewicowego – sądzi brzeska parlamentarzystka.
Łukasz Winczura
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS