Całun Turyński to lniane płótno przechowywane w Turynie w kaplicy Świętego Całunu katedry pw. św. Jana Chrzciciela na którym dwustronnie została odwzorowana postać ludzka. Według tradycji chrześcijańskiej został w nie zawinięty po śmierci na krzyżu Jezus Chrystus. W Wielką Sobotę Całun został wystawiony na widok publiczny co wzbudziło szereg komentarzy dotyczących jego autentyczności. Pomimo, że jest on najczęściej analizowanym naukowo przedmiotem jaki kiedykolwiek powstał naukowcy nie potrafią podać jego jednoznacznej charakterystyki. Jeżeli założymy, że jest to falsyfikat to współczesnej nauce przy użyciu najnowocześniejszych metod nie udało sie stwierdzić w jaki sposób powstał. Oczywiście nie przesądza to o jego autentyczności. Zarówno Kościół katolicki jak i inne kościoły chrześcijańskie jednoznacznie stwierdzają, że autentyczność Całunu nie ma żadnego związku z prawdziwością Ewangelii a osąd w tej sprawia to indywidualny pogląd wiernych.
Jeżeli przyjmiemy, że Całun powstał w cudowny sposób po śmierci Jezusa Chrystusa to ze sfery nauki przejdziemy do sfery wiary. Jedna różni się zupełnie od drugiej dlatego też przenoszenie twierdzeń naukowych na grunt teologii i odwrotnie pozbawione jest wszelkiego sensu. Taka metoda wydaje się skuteczna jedynie prymitywnym ateistom. Nauka nie może udowodnić, że na lnianym płótnie z Turynu są odciśnięte prawdziwe stygmaty, można natomiast w to wierzyć. Wiara zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia jest potężną siłą, która pomaga ludziom przetrwać najgorsze. Wie o tym każdy kto otarł się o szpital. Potwierdzają to zarówno relacje więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych jak i sowieckich łagrów. Nie przeczą temu nawet najbardziej zatwardziali ateiści tacy jak Richard Dawkins, który uważa, że uczucia religijne są jedynie powstałym w wyniku ewolucji wytworem naszego umysłu pomagającymi tak jak adrenalina działać w sytuacjach ekstremalnych. Wydają się to potwierdzać najnowsze osiągnięcia neurobiologii. Eksperyment w którym monitorowano pracę mózgu osób różnych wyznań w stanie medytacji wykazał u wszystkich wzmożoną aktywność tego samego ośrodka. Tezę Hawkinsa jednak łatwo podważyć, skoro jakaś cześć naszego mózgu odpowiada za uczucia religijne to równie dobrze może ona stanowić coś w rodzaju odbiornika nastawionego na sferę sacrum.
Czy Całun Turyński może powstrzymać zarazę roku szczura? Oczywiści samej epidemii w sensie fizykalnym nie ale jej efekty takie jak panika czy depresja jak najbardziej. Zarówno dla osoby wierzącej jak i wątpiącej odciśnięty na płótnie wizerunek umęczonego Jezusa Chrystusa może zdziałać cuda. Przede wszystkim obniżyć poziom lęku przed chorobą i śmiercią oraz uśmierzyć ból po stracie najbliższych. To równie istotne jak kwarantanna i leki. Dlatego też rozważania na temat autentyczności Całuny pozbawione są wszelkiego sensu, skoro coś ludziom pomaga przetrwać trudny okres i zachować przy tym psychiczną integralność to niezależnie od tego co stwierdzą naukowcy jest prawdziwe.
Nie zamierzam polemizować z tymi, którzy uważają, że Całun jest średniowiecznym falsyfikatem. Rozważanie typu: czy nitki w nim są takie czy owakie, czy ich splot jest w te czy we wte itp. uważam za oczywisty nonsens. Rozumiem punkt widzenia tych dla których wszystko co wiąże się z Całunem jest zabobonem sprzecznym z naukową wizja świata. Nie mogę natomiast zrozumieć szyderstw z tego powodu gdyż są one skierowane pod adresem tych, którzy szukają pocieszenia w czasach zarazy. Jeżeli ktoś z tego szydzi to mówiąc językiem psychiatrii sądowej cierpi na “zanik uczuciowości wyższej”. Ostatnio popisywał się w ten sposób Radosław Sikorski zadając na twitterze retoryczne pytanie: “czy średniowieczny falsyfikat może zatrzymać pandemię?”. Nie on mnie jednak martwi tylko kraj w którym osobnik o tak ewidentnym defekcie psychicznym mógł pełnić funkcję ministra i to w obydwu zwalczających się ekipach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS