A A+ A++

W pierwszym kwartale 2020 roku w Polsce zarejestrowanych zostało 587 samochodów elektrycznych i 691 hybryd – donosi na podstawie statystyk Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) portal elektrowoz.pl. W porównaniu z wynikami Niemiec (26 030) czy Francji (25 960) to mały promil. Już nawet nie ma sensu wspominać o obiecanym przez premiera Morawieckiego 1 milionie elektrycznych aut na polskich drogach do 2025 roku (według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych z końca marca 2020 było ich 10 701). Niewielka wciąż konsumpcja, w stosunku do aut benzynowych i coraz mocniej krytykowanych diesli, to nie jedyny problem.

Mimo wielkich aspiracji i zapędów, by na europejskiej autostradzie przeskoczyć na szybszy pas, pod względem rozwoju przemysłu e-mobility wciąż jesteśmy daleko w tyle. Nawet gdyby na takie inwestycje znalazły się odpowiednie środki i dobrze przygotowane projekty, to i tak zabraknie rąk do pracy. Popyt na usługi inżynierów z tego sektora na przestrzeni ostatnich dwóch lat wzrósł o 200%.

Jest to dynamicznie rozwijający się sektor, generujący bardzo dużo miejsc pracy w ramach jednego przedsiębiorstwa. Potwierdzają to nasze wewnętrzne analizy z okresu ostatnich dwóch lat, przeprowadzone na grupie firm poszukujących specjalistów od elektromobilności. Gdy rekrutacja otwiera się, takie przedsiębiorstwo zatrudnia od przynajmniej kilkunastu do kilkudziesięciu pracowników – inżynierów i specjalistów, odpowiadających za wszystkie procesy związane z elektromobilnością.

Najbardziej pożądani specjaliści w branży electromobility

O ile z problemem dostępu do wykwalifikowanej kadry walczą wszystkie sektory, w których kluczową rolę odgrywają doświadczeni specjaliści, jak np. branża IT, o tyle w przypadku e-mobility sytuacja jest specyficzna.

W sektorze IT jest tak naprawdę znacznie łatwiej, bo istnieje bardzo duża konkurencyjność na rynku. Są setki firm, wciąż powstają nowe, a to rodzi podaż i popyt na usługi pracowników. Na rynku e-mobility takiej konkurencyjności nie ma, albo jest znikoma. Inżynierów czy techników mających doświadczenie w testowaniu lub montażu baterii elektrycznych jest niewielu. Dla każdej nowej inwestycji będzie to spory problem.

Z obserwacji Bergman Engineering wynika, że obecnie największym problemem jest znalezienie specjalistów z doświadczeniem w testowaniu urządzeń elektrycznych (inżynierowie testów odpowiadający za testy końcowe baterii elektrycznych – modułów i ogniw akumulatora samochodu elektrycznego). Mało dostępni na rynku są także specjaliści z obszaru elektryki i elektrotechniki.

Poza tym firmy poszukują techników ds. baterii, którzy są odpowiedzialni za analizę baterii w trakcie procesu montażu, analizują awarie i wprowadzają działania zapobiegawcze powstawaniu tych awarii. Istotną rolę w samym procesie produkcji baterii elektrycznych mają także technicy/inżynierowie ds. jakości baterii, którzy przygotowują baterie do testów oraz wykonują testy i audyty baterii. Poza tym poszukiwani są ludzie na stanowiska stricte produkcyjne związane z samym montażem baterii elektrycznej.

Obserwujemy rozwój rynku electromobility nie tylko w kierunkach typowo produkcyjnych. Na znaczeniu zyskują również specjaliści zajmujący się systemami do rozliczeń usług ładowania samochodów czy rezerwacji miejsc na stacjach ładowania. Tym tematem są już zainteresowane duże koncerny i przedsiębiorstwa energetyczne. Niestety w Polsce ten sektor jeszcze raczkuje, ale docelowo na pewno będą potrzebni zarówno tacy specjaliści, jak i serwisanci baterii elektrycznych.

Zajrzyjmy do portfeli specjalistów od elektromobilności. Ile można zarobić?

Przeciętna pensja inżyniera testu z 3-letnim doświadczeniem zawodowym waha się w zależności od lokalizacji miejsca pracy, znajomości języków obcych i złożoności przeprowadzanych testów, od 7 do 9 tys. zł brutto. Jednakże oczekiwania finansowe kandydatów przy zmianie pracy są wyższe i wynoszą ok. 10 tys. zł brutto.

Popłyniemy z prądem? Wola rządu jest

Do planów i projektów można dodać jeszcze jeden, pozytywny aspekt. W drugiej połowie września Ministerstwo Klimatu poinformowało, że zgłosiło wolę przystąpienia Polski do Electric Vehicles Initiative. Do EVI należą obecnie: Chile, Chiny, Finlandia, Francja, Kanada, Indie, Japonia, Meksyk, Niderlandy, Niemcy, Norwegia, Stany Zjednoczone, Szwecja oraz Wielka Brytania. Celem tej organizacji jest zaś popularyzacja i przyspieszenie rozwoju elektryfikacji transportu na całym świecie. A zatem wola już jest. Czy wystarczy zapału do realizacji?

Autor:

Tomasz Szpikowski, prezes Bergman Engineering

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzeci punkt poboru wymazów w Płocku już od czwartku
Następny artykułGazprom zwrócił się do polskiego sądu przeciwko UOKiK. W tle Nord Stream 2