Stąd zarówno ze skarpy, jak i z dołu wyraźnie widać, z jakim obniżeniem terenu przyjdzie się zmierzyć budowniczym fabryki Izery.
Szybko przechodzę pod linią wysokiego napięcia i wkraczam do lasu. To bór jakiś tam. Na wszystkich drzewach znajdujemy pomarańczowe stygmaty śmierci.
Gnam w kierunku wschodnim. Wędruję skrajem lasu. Dominują sosny zwyczajne. Jest co nieco dębu czerwonego. Trafia się jałowiec pospolity.
Bliżej rzeki drzewostan wzbogaca brzoza brodawkowata. Widać kolejne pomarańczowe stygmaty śmierci. Wychodzę na otwartą przestrzeń. Stojąc pod słupem linii wysokiego napięcia po raz kolejny, można ocenić różnicę poziomów.
W końcu osiągamy tak zwane źródło Żeleźnicy. Woda tutaj bierze się z odwadniania kopalń, ale stanowi znaczne uzupełnienie tego, co było tutaj z natury.
Rdzawy kolor to cecha charakterystyczna dla wody pochodzącej z karbońskiego poziomu wodonośnego. To nie jest zanieczyszczenie. Teraz podziwiajmy kolory a w szczególności kontrasty bieli śniegu, bieli pni brzóz i rdzawej wody. Pomarańczowe stygmaty śmierci świadczą, że wkrótce to będzie historia.
Za zakrętem woda wpada w ocembrowany odcinek koryta. Tutaj też równolegle do prawego brzegu rzeki przechodzi linia wysokiego napięcia.
Tego dnia było tutaj pięknie. Urodę miejsca podkreślały unoszące się nad wodą mgły. Pewnym mankamentem było znikające za chmurami słońce, co tonowało kolorystykę. Teraz osiągamy najważniejszy prawobrzeżny dopływ Żeleźnicy. To łącznik z kanałem płynącym u podstawy osadnika.
W końcu docieramy do mostku nad rzeką. Patrzymy teraz w górę rzeki. Potem w dół rzeki. Warto zapamiętać te widoki. Niech unosząca się tutaj mgła będzie swoistą kroniką zapowiedzianej śmierci.
Piotr Grzegorzek
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS