Spróbujmy odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
1. Ograniczenia wewnętrzne czy ograniczenia ze światem zewnętrznym? Polski Rząd – jak zapowiedział – wprowadza radykalne środki by ograniczyć rozprzestrzenianie się “epidemii koronawirusa” w Polsce. Zamknięte od jutra będą szkoły, przedszkola, kina teatry, muzea. Odwoływane są wydarzenia artystyczne, sportowe, w których mogłaby uczestniczyć liczna publiczność. Warto – w związku z tym – zadać sobie pytanie o skuteczność, pragmatykę tego rodzaju decyzji.
Przede wszystkim zastanówmy się nad tym, czy te instytucje były źródłem zakażeń w Polsce? Odpowiedź jest oczywista: NIE. Kolejne ważne pytanie: Co było dotychczas podstawowym źródłem zakażeń? Odpowiedź także jest prosta: kontakt z osobami zarażonymi za granicą (Niemcy, Włochy) lub kontakt w Polsce z osobami, które za granicą się zaraziły (kontakt w środkach transportu lub bezpośredni, w gronie rodzinnym). Biorąc pod uwagę te podstawowe drogi zarażeń polskich obywateli, podstawowe decyzje, jakie powinny być podjęte to ograniczenie możliwości kontaktu z osobami w regionach z najwyższym współczynnikiem zakażeń: Wochy, Niemcy, Hiszpania Francja (o Chinach i Korei Płd. nie wspominam bo te decyzje już właściwie zapadły). Tymczasem nic takiego nie ma miejsca. Nie wydaje się ostrzeżeń dla podróżujących do tych krajów, nie odwołuje lotów (poza Włochami) nie obejmuje kwarantanną tych, którzy stamtąd przyjeżdżają (jak zrobiono to np. w Izraelu) a zamyka się szkoły, kina i teatry. To są środki, które można podjąć w sytuacji Włoch.
Polska, chcąc przeciwdziałać rozwojowi epidemii, przede wszystkim powinna ograniczać swobodę osób przyjeżdżających do kraju i mogących stanowić zagrożenie a nie ograniczać swobodę osób tu żyjących. W innym przypadku wewnętrzne ograniczenia nie mają większego, praktycznego sensu.
2. Czy cząstkowe ograniczenia wewnętrzne będą skuteczne? Kolejna kwestia to skuteczność samych środków podjętych przez polski Rząd. Jaki sens, z punktu widzenia profilaktyki epidemii, ma ograniczanie dostępu do takich miejsc publicznych jak: muzea, teatry, szkoły jeśli nie ogranicza się dostępu do środków komunikacji publicznej? Niezależnie od tego, czy udajemy się do sklepów, pracy, restauracji, kina czy muzeum korzystamy ze środków komunikacji publicznej, gdzie w tłoku z łatwością może dochodzić do zakażeń. Co więcej, młodzież, zwolniona z obowiązków szkolnych, raczej nie będzie samotnie siedziała w domu a z większą częstotliwością zacznie gromadzić się w galeriach, klubach i innych tego typu miejscach. W jaki sposób – zatem – mogą te działania ograniczać rozprzestrzenianie się epidemii?
Jeśli nawet uznalibyśmy, że szkoły muzea mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne, to można wprowadzić początkowo mniej radykalne rozwiązania: zakaz zwiedzania grupowego w muzeach (z dozwolonym indywidualnym), galeriach, kwarantanna (zwolnienie z obowiązku szkolnego) dla uczniów, których rodzice w ostatnim czasie byli w rejonach zagrożonych epidemią (Niemcy, Włochy, Francja)
3. Co z działaniami wzmacniającymi odporność dzieci i osób starszych? Jakimś zdumiewającym dla mnie elementem obecnej debaty o “zagrożeniu epidemią” jest BRAK TROSKI I ZAINTERESOWANIA CZYNNIKAMI ODPORNOŚCI SPOŁECZEŃSTWA. Przecież problemem nie jest tylko obecność wirusa ALE PRZEDE WSZYSTKIM – obniżona odporność pewnych kategorii społ- demograficznych na konsekwencje zarażenia (chodzi głownie o osoby starsze) i zwiększone ryzyko śmierci. Dla osób młodych, zdrowych z właściwym poziomem odporności, zarażenie nie stanowi żadnego problemu! Profilaktyczne działania rządu ograniczają się, w tym momencie, jedynie do radykalnych środków ograniczających swobodę zgromadzeń, uczestnictwo zbiorowe w wydarzeniach kulturalnych lub sportowych. Środki te mają (bardzo) ograniczoną skuteczność jeśli są – z konieczności – cząstkowe (nie obejmują transportu). Brak jest – jak na razie – jakichkolwiek działań Rządu, a nawet planów, mających na celu masową poprawę odporności najbardziej zagrożonych (seniorów). Jak możemy dowiedzieć się z badań, blisko 90% osób po 60 roku życia ma obniżony poziom witaminy D, a to w istotny sposób zwiększa zagrożenie dla zdrowia i życia. Lekarze (m.in. prof. dr hab n.med. P. Płudowski) od kilku już lat informują o konieczności suplementacji witaminą D seniorów.
https://pulsmedycyny.pl/coraz-wiecej-badan-potwierdza-wplyw-witaminy-d-na-caly-organizm-886011
https://pulsmedycyny.pl/szansa-na-przedluzenie-sprawnosci-seniorow-897148
A TO WŁAŚNIE JEST PRAWDZIWA PROFILAKTYKA. Dlaczego środowisko medyczne, Ministerstwo Zdrowia i Rząd nie podejmują żadnych kroków w tym kierunku?
4. Jakie dalsze kroki? Pozostaje do rozważenia problem dalszych działań, po 2-tygodniowym zawieszeniu pracy szkół, kin, teatrów itd. Istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo by w ciągu 2 najbliższych tygodni nie przybyły nowe przypadki wykrycia zarażeń. I co wtedy? Wstrzymujemy pracę szkół przy 26 przypadkach a zaczniemy prace przy 150- 250 przypadkach? Z istniejącym swobodnie ruchem z Niemcami I Hiszpanią? Mało logiczne bo zagrożenie teoretycznie będzie większe. Rząd, podejmując te decyzje, wpadł w pewną “pułapkę konsekwencji”. Trudno będzie podjąć decyzje o przywróceniu pracy szkoły bez narażenia się na zarzut “narażania dzieci”. Tym samym możemy mieć z głowy egzaminy do szkół i matury. Czy ktoś to przemyślał?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS