Wraz z mężem Dariuszem zamknęła dobrze prosperujący zakład mechaniczny w Austrii i wróciła do Polski. Od dwóch lat jest szczęśliwą właścicielką alpakarni w Nowym Wiśniczu.
– To było tak. Postanowiłam zmienić styl życia. Zaczęłam się wtedy zastanawiać, co chce dalej robić. Aż kiedyś zobaczyłam alpakę i powiedziałam mężowi: już wiem, co będziemy robić. Będziemy hodować alpaki. Na początku trochę go to przeraziło – wspomina.
Zanim zapadła ostateczna decyzja, pani Agnieszka zapisała się na kurs hodowli alpak.
– Jeżdżąc na szkolenia i seminaria coraz bardziej zaczęłam się zakochiwać w tych zwierzętach – opowiada.
Decyzja o zamknięciu biznesu w Austrii i sprzedaży tam domu, przyszła więc łatwo i bez zbędnych rozterek.
– Mam sentyment do Austrii, bo to mój drugi dom. Ale nie żałuję decyzji o powrocie do Polski. Czuję, że tu znalazłam swoje miejsce. Moja córka zauważyła, że nigdy tak często się nie uśmiechałam jak teraz – podsumowuje.
Małżeństw kupiło kilka hektarów ziemi w Nowym Wiśniczu. Wśród pagórków, lasów, w pobliżu stawu powstał ich nowy dom oraz alpakarnia. Tak pani Agnieszka rozpoczęła swoją przygodę z alpakami.
– To urocze, łagodne zwierzęta. Już sam ich widok uspokaja. Wspaniale jest je głaskać, ich wełna jest niesamowita – opowiada z pasją o swoich podopiecznych.
W Polsce jeszcze nie docenia się tak walorów wełny alpak jak na przykład w Niemczech czy Austrii. To właśnie tam pani Agnieszka znajduje najwięcej klientów na wełnę i na produkty, które z niej powstają – pościel, czapki, swetry.
Więcej o hodowli alpak przeczytasz w aktualnym 29. numerze „Przełomu”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS