A A+ A++

Wokół marki Tesla od lat jest głośno. Tym razem nie chodzi jednak o najnowsze rozwiązania technologiczne, a o prywatność. Wyobrażacie sobie, by wasz inteligentny samochód was śledził? Tym bardziej za taką kasę? Dla przypomnienia – najtańsza Tesla Model 3 kosztuje w biedawersji 200 000 złotych.

Jak donosi amerykański magazyn Consumer Reports, kamery zamieszczone w środku samochodów marki Tesla służące do nagrywania pasażerów, by rozwijać opcje autopilota, wzbudzają podejrzenia dotyczące prywatności. Co więcej – dotyczy to również systemów monitorowania zachowań kierowcy, które mają sprawdzać, czy ten przykuwa uwagę do prowadzenia pojazdu.

Mimo tego, że początkowo zainstalowane w samochodach kamery maiły służyć jedynie do przyglądania się kierowcom, tak teraz koncentrują się wokół one pasażerów. Nie tylko zajmują się one transmisją obrazu na żywo, ale również nagrywaniem go. Innymi słowy – to, co zdarzyło się w Tesli, nie zostaje już tylko w Tesli.

Producent elektronicznych samochodów przyznał w zeszłym tygodniu, że dane zbierane przez kamery służą do rozwijania systemu autonomicznego prowadzenia pojazdów, aczkolwiek co z prywatnością. Przecież nie każdy może sobie życzyć być nagrywanym przez samochód. Osobiście nie chciałbym, by auto za 200 000 złotych samoistnie rejestrowało moje zachowanie i wysyłało nagrania do jakichkolwiek naukowców. Dlaczego? Bo nie, parafrazując klasyka.

W przypadku Tesli Model 3 oraz Tesli Model Y kamery znajdują się ponad lusterkiem kierowcy i pokazują, co dzieje się w kabinie samochodu. Domyślnie są one wyłączone, ale gdy kierowca zdecyduje się na ich włączenie, dostanie informacje, że w przypadku nagłego hamowania lub zderzenie, obraz nagrany chwilę przed incydentem zostanie automatycznie wysłany do firmy celem usprawnienia działania maszyny. W teorii brzmi to bardzo ładnie – producent chce się uczyć na błędach – niestety nie kosztem crash testów, a realnych wydarzeń użytkowników.

Podobne systemy są wykorzystywane w samochodach marek: BMW, Ford, General Motors czy Subaru. Elon Musk zwraca uwagę na to, że właściwie takie monitorowanie to nic nowego i nie ma się czego bać. Jednocześnie wspomina o kierowcach, którzy często mogą być powodem zdarzeń drogowych przez to, że nie koncentrowali się na prowadzeniu pojazdów jak należy.

Mimo otwartych zarzutów dotyczących prywatności, firma Tesla nie ustosunkowała się do nich. Czas pokaże, czy to wszystko było naprawdę w dobrej wierze.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​Puchar Europy FIBA. Anwil Włocławek przegrał z Iraklisem i odpadł w 1/8 finału
Następny artykułPGE szacuje koszt dużego magazynu energii na 900 mln zł