Myślenie o tym, jak powinna wyglądać polityka gospodarcza, ulega zmianom. Wracają stare idee ekonomiczne, czego najlepszym przykładem jest fakt, że polski rząd swój program ekonomiczny chce nazwać słowami Nowy Ład (New Deal) – nazwą programu amerykańskiego prezydenta Franklina D. Roosevelta z lat 30. XX wieku. PiS nie wymyśliło tego samodzielnie. Nowe wiatry wieją z Zachodu, gdzie rozwijają się podobne trendy.
Bardzo znaczącym głosem na temat potrzebnych zmian w roli państwa w gospodarce są idee Mariany Mazzucato, włosko-amerykańskiej ekonomistki wykładającej w Wielkiej Brytanii i jednej z najbardziej wpływowych współczesnych myślicielek. Właśnie opublikowała ona nową książkę pt.: „Mission Economy. A Moonshot Guide to Changing Capitalism”. Jej główna teza jest taka, że potrzebujemy nowej polityki (my: świat i współczesne pokolenia), ale niekoniecznie w duchu New Deal Roosevelta (lub nie tylko), ale programu księżycowego J.F. Kennedy’ego. Potrzebujemy nowych programów na miarę misji Apollo, która doprowadziła do postawienia nogi człowieka na Księżycu, ale też stała się źródłem wielu z najistotniejszych współczesnych technologii. Mazzucato przekonuje, że rządy powinny prowadzić politykę gospodarczą i społeczną w oparciu o wielkie, cywilizacyjne cele, które staną się katalizatorem postępu technologicznego.
Jej wizja wciąga i jest na pewno inspirująca, ale ma też kilka słabych punktów, z którymi Mazzucato się nie zmierzyła.
Nowy Wspaniały Ład. Kaczyński i Morawiecki idą śladami Roosevelta
Wielu polityków lubi odwoływać się do dziedzictwa Franklina Delano Roosevelta sprzed blisko 90 lat, który w popularnej lecz błędnej wersji historii wyciągnął Amerykę z Wielkiej Depresji. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, na czym tak naprawdę polegał rooseveltowski „Nowy Ład”.
Główna teza wyjściowa Mazzucato jest taka, że współczesny kapitalizm krajów rozwiniętych nie generuje tyle wzrostu gospodarczego, ile powinien i na ile go stać. Tworzy bańki finansowe, nierówności i ocieplenie klimatu, a jednocześnie nie poszerza dobrobytu obywateli. To wynika zaś z faktu, że postęp technologiczny jest za słaby, zbyt mało inwestycji jest kierowanych na rozwijanie technologii zdolnych gwałtownie poprawić jakość życia. Przykładem na zbyt mały wysiłek innowacyjny jest fakt, że firmy w branżach potrzebujących postępu, takich jak energetyka czy farmaceutyka, zwracają akcjonariuszom nadwyżki finansowe w postaci skupu akcji własnych, a nie inwestują tych nadwyżek w nowe technologie – mimo że pole do postępu jest niewątpliwie ogromne.
Rozwiązaniem kryzysu kapitalizmu ma być zmiana filozofii polityki gospodarczej. Zdaniem Mazzucato rządy powinny odejść od polityki opartej tylko na redystrybucji i regulacji, i zacząć wyznaczać cywilizacyjne cele, misje, wokół których będzie się organizował sektor prywatny. Na przykład, radykalne obniżenie emisji gazów cieplarnianych, redukcja o połowę problemu demencji, znaczące zwiększenie jakości życia osób starszych, zwiększenie dostępności tanich usług ochrony zdrowia, zapewnienie uniwersalnego dostępu do usług cyfrowych. Te cele już są obecne w różnych strategiach, ale to za mało – one mają być głównym elementem polityki gospodarczej, podporządkowującym inne działania.
Inspiracją ma być program Apollo, który doprowadził człowieka na Księżyc, ale zapoczątkował też rewolucję technologiczną. Mazzucato poświęca mu dużo uwagi i jest to najciekawszy fragment książki. Pokazuje, w jaki sposób program Apollo rozwinął współpracę między sektorem publicznym i prywatnym i skutkował powstaniem wielu technologii, które do dziś stanowią fundament cyfrowej gospodarki. To dzięki programowi kosmicznemu rozwinęły się lub wręcz powstały technologie półprzewodników, kamer cyfrowych, przenośnych komputerów, mysz komputerowych, słuchawek bezprzewodowych, tomografii komputerowej itp. Lista jest bardzo długa.
Bardzo istotnym aspektem dużych programów rządowych jest fakt, że budują one efekty skali dla technologii znajdujących się w zalążku. Każdy ekonomista wie, że bez efektów skali nie ma rozwoju. Efekty te oznaczają, że wraz z wielkością rynku maleją jednostkowe koszty produkcji. Technologie bardzo drogie na małym rynku mogą być bardzo tanie na dużym rynku, ale budowa rynków dla nowych technologii jest procesem długotrwałym, niepewnym i nie zawsze kończącym się sukcesem. Misje typu Apollo tworzą dla nowych technologii rynek i pozwalają im się rozwinąć na skalę, która umożliwia ich późniejsze zastosowanie w innych dziedzinach.
Doskonałym przykładem, jak efekty skali potrafią przyspieszyć postęp, jest pandemia COVID-19. Technologie szczepionek mRNA istniały wcześniej, ale nie było na nie rynku, więc rozwijały się powoli. Wielu ekspertów nawet nie wiedziało, że one są już prawie gotowe – stąd sceptycyzm na początku kryzysu odnośnie możliwości opracowania szczepień na SARS-CoV-2. Pandemia stworzyła jednak potężny rynek i gwałtownie przyspieszyła postęp.
Mazzucato przekonuje, że dzięki organizowaniu polityki gospodarczej wokół misji uda się przyspieszyć postęp w wielu dziedzinach.
Jej wizja jest pociągająca i wielu punktach przekonująca. Na niej zresztą opiera się odwaga europejskiej polityki klimatycznej. Ale kilka ważkich kwestii Mazzucato pomija i osoby jej przyjazne, jak ja, powinny się z nimi zmierzyć.
Po pierwsze, doświadczenie pokazuje, że misje militarne (a do takich należał de facto Apollo) rzeczywiście przyspieszają postęp, ale trudno powiedzieć, czy misja walki z demencją lub ociepleniem może wywołać podobną mobilizację i przynieść podobne skutki. Wojna lub jej ryzyko wywołują w narodach wyjątkową mobilizację, która może być niemożliwa w innych warunkach. Mazzucato tego rozróżnienia nie czyni i wręcz je bagatelizuje. Po drugie, mobilizacja militarna lat 60. w USA była jedną z przyczyn bardzo kosztownej społecznie inflacji lat 70., o czym Mazzucato w ogóle nie pisze. Nawet jeżeli dziś korzystamy z technologii cyfrowych wtedy stworzonych, to w latach 60. kraj był przeinwestowany, co skończyło się wysoką inflacją, potężnym wzrostem stóp procentowych i długą serią recesji. Po trzecie, udany program kosmiczny miał też Związek Radziecki, a mimo to ten kraj nie doświadczył tylu pozytywnych efektów wtórnych. Sama misja nie jest warunkiem wystarczającym.
Świat stać na szybszy postęp technologiczny – w to wierzę. Ale jak to uczynić bez ryzyka przeinwestowania i złej alokacji zasobów? Nie jest to dla mnie jeszcze w pełni jasne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS