75 lat temu powstał w Elblągu Zamech. W pierwszym odcinku moich rozważań przedstawiłem, jak mogłoby wyglądać nasze miasto bez tego kombinatu fabrycznego. W tym odcinku opowiem, w jakich okolicznościach doszło do powstania tego przedsiębiorstwa właśnie w Elblągu. Doprowadził do tego splot pewnych okoliczności oraz nacechowana dalekowzroczną odpowiedzialnością aktywność kilku wybitnych postaci. Dzięki temu powstały warunki, w których powojenny Elbląg otrzymał dziejową szansę. Trudno dziś uwierzyć, że historia mogłaby potoczyć się zgoła inaczej.
Okoliczność nr 1, a w zasadzie „warunek sine qua non”: Rozstrzygnięcia jałtańskie
Na ich mocy niemiecki Elbing wraz z większą częścią niemieckiej prowincji Prusy Wschodnie znalazł się w granicach powojennej Polski. Decyzje te zostały podjęte na spotkaniu Wielkiej Trójki na konferencji w Jałcie. Należy zwrócić uwagę na fakt, że dokładnie w czasie, kiedy odbywała się ta konferencja (4–11 lutego 1945 r.), trwały ciężkie walki o Elbing. Walki te, a potem rabunkowa działalność Armii Czerwonej, zrujnowały miasto i na wiele lat je okaleczyły. Jednak dla samego Elbląga, pobliskiej Warmii oraz Pomorza Gdańskiego oznaczało to powrót do Polski po 173 latach, licząc od pierwszego rozbioru w 1772 r. Był to w pewnym sensie akt sprawiedliwości dziejowej, niestety okupiony tragiczną utratą Kresów Wschodnich na rzecz ZSRR i przesunięciem całej Polski na zachód.
Gdyby nie rozstrzygnięcia jałtańskie, Elbing nie stałby się Elblągiem i nie powstałby w nim Zamech.
Okoliczność nr 2: Prof. Robert Szewalski przenosi się ze Lwowa do Gdańska
Na skutek zagarnięcia przez ZSRR zachodniej Ukrainy, zachodniej Białorusi i Litwy ludność polska nadal zamieszkująca tamte tereny musiała decydować, czy chce żyć w Kraju Rad, czy przenieść się do odradzającej się w innym wymiarze terytorialnym Polski. Przed takim właśnie dylematem stanęli wykładowcy Politechniki Lwowskiej, w tym kluczowa dla przyszłej historii Zamechu postać profesora Roberta Szewalskiego z Katedry Turbin Parowych i Gazowych. Ludzie ci musieli zadecydować czy porzucić swoją uczelnię i swoje miasto, czy pozostać w nim jako obywatele radzieccy i prowadzić zajęcia w języku rosyjskim lub ukraińskim. Samemu prof. Szewalskiemu zaproponowano przyjęcie obywatelstwa radzieckiego, przeniesienie się do Moskwy dla objęcia kierownictwa katedry na tamtejszej politechnice, kusząc nowym mieszkaniem, samochodem i dużym uposażeniem.
Na szczęście w tym czasie we Lwowie pojawił się prof. Stanisław Grabski, który działał jako wysłannik Stanisława Mikołajczyka, wicepremiera w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej. Udało mu się przekonać naukowców i pracowników Politechniki Lwowskiej oraz innych uczelni lwowskich do konieczności ewakuacji do Polski.
Zgodnie z zarządzeniem władz, rozpoczęte zaraz po zakończeniu działań wojennych przesiedlenia zwane repatriacjami przebiegały głównie równoleżnikowo. Według tego schematu mieszkańcy Wileńszczyzny i Białorusi przenosili się zwykle na północne Ziemie Odzyskane, czyli Warmię i Mazury, Powiśle i Pomorze, a mieszkańcy Ukrainy na południowe Ziemie Odzyskane, czyli Górny i Dolny Śląsk oraz Ziemię Lubuską. W ten sposób mieszkańcy Lwowa przenosili się do Wrocławia, a wilnianie trafiali do Gdańska i Szczecina. Profesor Robert Szewalski jednak (nie wykluczone, że wiedziony osobistymi ambicjami) zaproponował odstępstwo od takiego scenariusza i przeniesienie całego ciała pedagogicznego Politechniki Lwowskiej do nowo organizowanej Politechniki Gdańskiej. Ostatecznie dotarł tam wraz z najbliższymi współpracownikami w grudniu 1945. W gronie tym znaleźli się między innymi: Stefan Perycz, Jan Brosch, Witold Około-Kułak, Stefan Dereń, Tadeusz Nikiel, Adam Wszelaczyński, Antoni Czuchnowski oraz Jerzy Dziuga. Wszyscy oni niebawem odegrali bardzo ważną rolę w historii elbląskich Zakładów Mechanicznych. Zanim to jednak nastąpiło, zespół ten włączył się, w ramach planu 3-letniego na lata 1946–1949, w odbudowę polskiej energetyki. Przebiegała ona pod hasłem „Akcji remontowej” polegającej na przywracaniu do pracy zdewastowanych w czasie wojny polskich elektrowni, a w nich turbozespołów.
Trzeba podkreślić, że gdyby zespół prof. Szewalskiego przeniósł się po wojnie do np. Wrocławia – to Zamech by w Elblągu najpewniej nie powstał.
Okoliczność nr 3: Poschichauowska infrastruktura stoczniowa bez dostępu do Bałtyku
Równolegle do opisanych wydarzeń mających miejsce w Gdańsku, ale zupełnie od niech niezależnie, w oddalonym o 60 kilometrów zrujnowanym Elblągu również zaczynało się życie pod polską administracją. W maju 1945 r. przejęła ona od radzieckiego komendanta wojennego – podpułkownika Nowikowa – kontrolę nad zniszczonym miastem. Było to w trzy miesiące po zdobyciu miasta, które Rosjanie przez ten czas regularnie rabowali. Jeszcze później, bo dopiero w sierpniu tego roku, inżynier Mieczysław Filipowicz przejął w imieniu polskiego rządu ogołocone poniemieckie zakłady Schichau-Werke. Ta zwłoka w czasie była potrzebna radzieckiej administracji do dokończenia akcji wywożenia z zakładów wszelkich ruchomości traktowanych przez Sowietów jako zdobycz wojenna. Inżynier Filipowicz przez wiele miesięcy bezsilnie przyglądał się temu procederowi. Ostatecznie ogołoconą stocznię Sowieci przekazali Filipowiczowi w sierpniu. Niedługo potem na bazie postschichauowskiej infrastruktury powstała Stocznia nr 16., która jednak nie miała szans się tu utrzymać ze względu na brak swobodnego dostępu do Morza Bałtyckiego. Trzeba było poszukać innego przeznaczenia dla postoczniowej infrastruktury.
Bez przemysłowej postschichauowskiej infrastruktury Elbląg nie maiłby szans na to, by powstała w nim duża fabryka przemysłu ciężkiego.
Okoliczność nr 4: Plan 6-letni
Kiedy odbudowa przedwojennych elektrowni ze zniszczeń nabrała tempa, władze podjęły decyzję o utworzeniu w Polsce fabryki produkującej nowe turbiny parowe. Trzeba pamiętać, że przedwojenna Polska miała w swoich granicach zaledwie 3 GW zainstalowanej mocy, opartej wyłącznie na energetycznych maszynach wirujących pochodzących z importu. II RP nie posiadała własnego przemysłu produkującego turbogeneratory. Przygotowywany od 1947 plan 6-letni miał ambicje to zmienić. Plan ten, wyznaczając kierunki rozwoju gospodarczego na lata 1949–1955, zakładał szybką industrializację Polski według wzorców radzieckich. Do tego potrzebna była energia elektryczna, którą produkowały generatory napędzane przez turbiny parowe. Dla projektowania tychże turbin parowych w roku 1947 powstało przy Politechnice Gdańskiej, kierowane przez znanego już nam prof. Szewalskiego, Biuro Turbinowe. Zespół tego biura miał już doświadczenie zdobyte w czasie akcji remontowej zniszczonych w czasie wojny turbin parowych. W tym samym czasie rozpoczęto też poszukiwania najlepszej lokalizacji na fabrykę nowych turbin. Rozważano różne alternatywne lokalizacje – na Śląsku, Pomorzu i w centralnej Polsce. Niespodziewanie wybrano Elbląg, w czym niepoślednią okolicznością była bliskość Gdańska, gdzie swoją siedzibę miało wspomniane Biuro Turbinowe.
Gdyby powojenna elektryfikacja naszego kraju miałaby przebiegać na bazie importowanych (np. z ZSRR) turbozespołów, to w Polsce nie powstałaby fabryka turbin. Bez Biura Turbinowego przy Politechnice Gdańskiej Zamech najpewniej nie powstałby w Elblągu.
Okoliczność nr 5: Odwaga i determinacja Jerzego Rożanowskiego
W serii wcześniej publikowanych artykułów opisałem dzielną walkę o przetrwanie elbląskiej Stoczni nr 16 w latach 1945-1947. Była to walka beznadziejna, ponieważ w odciętym od morza Elblągu stocznia nie miała żadnych perspektyw.
Ostatnim – jakże szczęśliwym! – akordem w tej walce był III Zjazd Przemysłowy Ziem Odzyskanych w Szczecinie we wrześniu 1947 r. Ówczesny dyrektor Stoczni nr 16 Jerzy Rożanowski stoczył wówczas pierwszą w historii powojennego Elbląga „bitwę o Elbląg” (druga „bitwa o Elbląg” miała miejsce w kwietniu 1971). Aby nie powtarzać tu jej przebiegu, zachęcam do zapoznania się z wcześniejszą publikacją, która to dokładnie opisuje. W efekcie ogromnej determinacji Jerzego Rożanowskiego i siły jego argumentów ówcześni decydenci, w tym najważniejszy – Hilary Minc, ku zdziwieniu wszystkich delegatów, zaakceptowali koncepcję ustanowienia w Elblągu fabryki turbin. Niechybnie pomógł w tym „lobbing” reprezentującego gdańskie środowisko akademickie prof. R. Szewalskiego, któremu zależało na tym, aby fabryka turbin parowych miała swoją siedzibę jak najbliżej Gdańska.
Gdyby nie odwaga i determinacja Jerzego Rożanowskiego w czasie III Zjazdu Przemysłowego Ziem Odzyskanych, Zamech nie powstałby w Elblągu.
Od stoczni do fabryki turbin
4 listopada 1947 r. zmieniono nazwę Stoczni nr 16 na Zakłady Budowy Maszyn i Turbin w Elblągu. Od kwietnia 1948 r. nazwa tego podmiotu brzmiała Fabryka Turbin i Ciężkich Maszyn. 15 września 1948 r. minister przemysłu i handlu w jej miejsce powołał do życia Zakłady Mechaniczne im. gen. Karola Świerczewskiego – Przedsiębiorstwo Państwowe Wyodrębnione. Patron zakładów był nieprzypadkowy. Dla uczczenia „Waltera”, zastrzelonego w marcu 1947 r. – w zorganizowanej przez UPA zasadzce w Bieszczadach – jego imieniem nazywano wówczas wiele zakładów pracy i szkół w całym kraju. W samym Elblągu tego samego patrona miało jeszcze Technikum Mechaniczne przy ul. J.A.Komeńskiego oraz dzisiejszy park Planty i przebiegająca obok ulica (dzisiaj Armii Krajowej – red.).
W listopadzie 1947 r. gdańskie Biuro Turbinowe oddelegowało do Elbląga 7 konstruktorów. Opisałem to w oddzielnym artykule. Było to wydarzenie symboliczne w tym sensie, że od tego momentu Elbląg miał nie tylko produkować turbiny parowe, ale również je projektować i konstruować.
Elbląskie Zakłady Mechaniczne wkrótce zaczęto nazywać Zamech, łącząc ze sobą w zbitkę słowną początki wyrazów Za-kłady Mech-aniczne.
Splot pięciu opisanych w tym artykule okoliczności stworzył warunki do powstania w Elblągu Zamechu. Z kolei niewystąpienie któregoś spośród tych warunków obniżyłoby prawdopodobieństwo lub wręcz uniemożliwiłoby powstanie fabryki przemysłu ciężkiego w naszym mieście. Jak z perspektywy czasu patrzę na te okoliczności, to trudno mi się oprzeć wrażeniu, że nasze miasto miało dużo szczęścia, że pojawiły się one w odpowiednim momencie i że tak niewiele brakowało, aby powojenna historia Elbląga potoczyła się w zgoła odmiennym kierunku. Elbląg dobrze wykorzystał szansę, jaką stworzył Zamech. Ale po 75 latach ta siła napędowa jest już na wyczerpaniu. Czas popatrzeć w przyszłość i o tym będzie kolejny odcinek moich rozważań.
cdn.
Daniel Lewandowski
Poniżej publikuję listę moich artykułów związanych z Zamechem:
Czym byłby Elbląg bez Zamechu, odc. 1
Turbinowe „Citius – Altius – Fortius” Zamechu
„Zamechowskie kolosy”, czyli turbiny mocy 25 i 50 MW
„Zamechowska przygoda z turbinami 120 MW”
„Miss Zamechu”, czyli kariera zamechowskich „dwusetek”
„Zamechowska 360-tka i historia jednego czynu społecznego”
Zamechowskie „maluchy”, czyli turbiny napędowe i przemysłowe małej mocy
„Trzy generacje zamechowskich turbin ciepłowniczych”
„Zamechowski niespełniony sen o atomie”
Arcydzieła zamechowskiej pracowni modelarskiej
„Zamechowski Ośrodek Naukowo-Badawczy”
„Zamechowska Stacja Prób Turbin i organy parowe Gerarda”
Zamechowska Izba Tradycji i Pamięci: ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…
STOP non stop, czyli 70 lat Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich w Elblągu
Zdarzyło się w Elblągu i Zamechu 30 lat temu. Jubileusz prywatyzacji
Wspomnienie o Kamilu Czwiertni (1930-2022)
„Historia materialnego i intelektualnego dziedzictwa Zamechu po 1990 roku (odcinek 1)”
„Historia materialnego i intelektualnego dziedzictwa Zamechu po 1990 roku (odcinek 2)”
„Historia materialnego i intelektualnego dziedzictwa Zamechu po 1990 roku (odcinek 3)”
Zamechowski „Pałacyk” Odc.1
Zamechowski „Pałacyk” Odc.2
Zamechowski chór „Echo”
W klimatach „Głosu Zamechu”
W klimatach zamechowskiego Radio-Studio
Zamechowska gazeta zakładowa „Na Warcie Pokoju”
Czterej przyjaciele z Zamechu zakładają Galerię EL
I Biennale Form Przestrzennych. To Zamech dał Gerardowi skrzydła
Jak Zamech inspirował artystów. Grafiki Haliny Różewicz-Książkiewicz
Zamechowska Stacja Prób Turbin i organy parowe Gerarda
STOP non stop, czyli 70 lat Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich w Elblągu
Zamechowski SIMP
Zamechowska Izba Tradycji i Pamięci: ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…
Zamechowskie wakacje
Zamechowska „Jedynka”
Tajemnice schichauowskich piwnic
Zamechowskie budownictwo mieszkaniowe
Historia i osiągnięcia Zakładów Mechanicznych ZAMECH im. gen. Karola Świerczewskiego
Zamechowskie wyróżnienia, odznaczenia oraz nagrody pracownicze
Zamechowska służba zdrowia (Odcinek 1: Środowisko pracy i organizacja)
Zamechowscy „Judymowie” (Zamechowska służba zdrowia, odc. 2)
Przed Zamechem była Stocznia nr 16 (Odc. 1: Geneza i trudne początki)
Przed Zamechem była Stocznia nr 16 (Część 2: Struktura organizacyjna i ludzie)
Przed Zamechem była Stocznia nr 16 (Część 3: Odbudowa i działalność elbląskiej stoczni 1/2)
Przed Zamechem była Stocznia nr 16 (Część 4: Odbudowa i działalność elbląskiej stoczni 2/2)
Przed Zamechem była Stocznia nr 16 (Część 5: Koniec marzeń o stoczni)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS