Prezydent Tunezji Kais Saied zdymisjonował premiera i zawiesił parlament. Twierdzi, że zrobił to zgodnie z prawem, ale opozycja oskarża go o zamach stanu.
W niedzielę w Tunezji doszło do ogromnych manifestacji antyrządowych. Tysiące osób nie zważając na sięgające 50 stopni Celsjusza upały wyszło na ulice aby zademonstrować przeciwko kryzysowi gospodarczemu i temu jak rząd walczy z pandemią. Żądali rozwiązania parlamentu i ogłoszenia przedterminowych wyborów. Za protestami, które wybuchły w 64. rocznicę odzyskania przez Tunezję niepodległości, stał nowy Ruch 25 Lipca.
Kilka godzin po ich wybuchu prezydent zdecydował, że zawiesi parlament i zdymisjonuje premiera. Sam przejął władzę, którą ma sprawować z pomocą nowego premiera. Zawiesił również immunitety parlamentarzystów i ostrzegł, że wojsko odpowie na przemoc. Wezwał także swoich zwolenników do wyjścia na ulice. W stolicy i innych miastach tysiące osób powitały jego słowa radosnymi okrzykami i trąbieniem klaksonami.
Islamistyczna partia Ennahdha, największa partia w Tunezji, oskarżyła go o zamach stanu „przeciwko rewolucji i konstytucji”. Spiker parlamentu i jej szef Rached Ghannouchi stwierdził, że nie przyjęli decyzji prezydenta do wiadomości a ich zwolennicy i naród Tunezji będą bronili rewolucji 2011.
Źródło: Stefczyk.info na podst. Al_jazeera Autor: WM
Fot. PAP/EPA/STR
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS