A A+ A++

Dr Andrzej Depko: Odpowiedź nie jest wbrew pozorom prosta.

Dlaczego?

– Bo mogłoby się wydawać, że człowiek gwałci, bo chce zaspokoić swoją potrzebę seksualną. Nie ma umiejętności nawiązania relacji interpersonalnej, więc kiedy ma ochotę, zmusza inną osobę do seksu. Tymczasem motywacji do zgwałcenia jest wiele.

Na przykład?

– Możemy je podzielić z grubsza na seksualne, pozaseksualne, mieszane. W motywacji stricte seksualnej, pobudki do takiego zaburzonego zachowania są różne, np. są mężczyźni, którzy gwałcą sytuacyjnie.

Czytaj też: Polacy rozstają się po pandemii. „Im dłużej trwał lockdown, tym rozwodów przybywało”

Co to znaczy?

– Widzą kobietę, która im się podoba, zabiegają o jej względy. Ona wysyła im sygnały zainteresowania, sugeruje dostępność, wypiją razem alkohol, czasami nawet się całują, ale każde z nich ma inne wyobrażenie o tym, co ma się potem zdarzyć. Bo to, że kobieta pije z mężczyzną alkohol, a potem się z nim całuje, nie oznacza, że ma ochotę na coś więcej. Ona może mieć ochotę tylko na taką formę bliskości. Tymczasem on myśli tak: skoro się całujesz, to znaczy, że chcesz więcej.

Właściwie dlaczego?

– Pewien wzór zachowania seksualnego mężczyźni nabywają za pośrednictwem filmów pornograficznych, w których jeden z podstawowych scenariuszy jest taki, że kobieta nie chce seksu, początkowo opiera się – udaje albo rzeczywiście nie chce – ale jeżeli się ją przymusi, to nagle odkrywa w tym mnóstwo przyjemności.

Ale to przecież jest nieprawdziwy scenariusz.

– Owszem, jest nieprawdziwy, ale jeżeli taki film ogląda chłopak, który ma kilkanaście lat, to tego nie wie. Ogląda sobie w tajemnicy takie filmy i nabywa pewne wzorce zachowania, bo nikt mu nie wytłumaczył, że w życiu jest inaczej. Więc kiedy jest z dziewczyną, wypili razem pół butelki wina, zaczął ją całować, a ona te pocałunki ochoczo oddawała, to jemu się od razu wyświetla pewna projekcja: będzie prawdziwym mężczyzną, jeżeli zachowa się tak jak w filmie. Dokonuje zgwałcenia sytuacyjnie, myśląc, że wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dziewczyny. Gdyby wiedział, że dziewczyna się nie zgadza na seks, nigdy by tego nie zrobił.

Czytaj też: W czasie pandemii Polacy znów pokochali dres. I on już z nami zostanie

Rozumiem, że takiego chłopaka można szybko naprostować, ale innych gwałcicieli już nie.

– Inną podgrupę gwałcicieli o motywacji seksualnej, stanowią gwałciciele sadystyczni. Sadysta potrzebuje bardzo specyficznych bodźców, aby uzyskać podniecenie seksualne. Nie wystarczy mu nawet wizyta u prostytutki, zapłacenie jej po to, by ją potem obić lub skaleczyć. On potrzebuje ofiary, której ciałem będzie mógł swobodnie dysponować. To agresja wyzwala w nim podniecenie, pozwala mu je utrzymać i osiągnąć satysfakcję seksualną.

Czemu taki jest?

– Mogą to być specyficzne zaburzenia osobowości, np.: osobowość dyssocjalna. Mogą to być wzorce wyniesione z domu, ale najczęściej jest to miks różnych czynników, które się na siebie nałożyły i spowodowały, że nastąpiło trwałe skojarzenie podniecenia seksualnego z aktem agresji, przemocy i sadyzmu. Taki człowiek osiąga spełnienie, kiedy kobieta cierpi.

Czy może się posunąć do morderstwa?

– Tak. Czasem ofiara umiera, bo sprawca nie był w stanie kontrolować przemocy. Ale bywa i tak, że gwałciciel potrzebuje coraz silniejszych bodźców, coraz większej eskalacji agresji. I w pewnym momencie nawet to mu nie wystarcza, potrzebny jest jeszcze dodatkowy bodziec. Gwałciciel znajduje zaspokojenie dopiero wtedy, kiedy ofiara ginie.

A potem zrobi to ponownie?

– Tak, bo jak raz spróbuje morderstwa, a te bodźce niższego rzędu już nie dają mu spełnienia fizycznego i psychicznego, będzie swoje zachowania eskalował.

Da się go wyleczyć?

– Bardzo trudno. Najczęściej ten typ pacjenta powinien być na stałe odizolowany od społeczeństwa.

Jak się łapie takich przestępców?

– Z tego rodzaju sprawcami zawsze jest problem. Jeżeli mają dom, dzieci, żonę, prowadzą spokojny tryb życia, kłaniają się sąsiadom, pracują, to są poza wszelkimi podejrzeniami. Najczęściej wpadają przez przypadek. Albo dlatego, że jakiemuś śledczemu chce się grzebać w starych aktach, poszukiwać podobnych zdarzeń z przeszłości. Najłatwiej jest wtedy, gdy ofiara krzyczy i są jacyś przypadkowi świadkowie. Tak samo, gdy do gwałtu dochodzi w miejscach publicznych, gdzie jest mnóstwo kamer, monitoringu miejskiego. Ale słynny Szklarz na Pradze Południe wychodził na swoje polowania w nocy, zakładał kaptur, żeby go nie można było rozpoznać i kawałkiem szkła terroryzował kobiety. Jedyną wizytówką, jaką zostawiał, było jego nasienie. Bardzo szybko wyizolowano jego DNA, więc było wiadomo, że dokonał 12 kolejnych zgwałceń na terenie Pragi.

Co mówi taki człowiek, kiedy zostanie zatrzymany? Czy wie, co robił?

– Tak, on doskonale wie. Wszystkie jego działania były świadome.

A czy żałuje?

– Najczęściej nie. Żałuje, że został złapany. Tacy ludzie mają tak specyficznie skonstruowaną osobowość, że czasami w ogóle nie wykazują skruchy z powodu tego, co się stało.

Więc jak to tłumaczą? Że musieli?

– Tak. Jakiś głos im kazał albo po prostu czuli pewien wewnętrzny imperatyw. Przymus, któremu nie można się było oprzeć.

Jeśli oni są takimi normalnymi obywatelami, to dlaczego nie realizują swoich seksualnych potrzeb z żoną w domu. Dlaczego wolą krzywdzić?

– Różnie to bywa. Czasami jest tak, że człowiek wchodzi w związek z określonymi potrzebami i ma cichą nadzieję, że uda się je zrealizować w tej relacji. Ale żony wcale nie kręci seks sado-maso albo traktuje seksualność jako źródło posiadania dzieci. A jak już je ma, nie musi w ogóle seksu uprawiać. I mężczyzna ma poczucie niespełnienia, ale jednocześnie uznaje, że ten związek jest dla niego ważny, chce go chronić, bo ma stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, a poza tym to jest jego parawan. Więc będzie tolerował tę nieudaną część seksualną relacji, bo tak naprawdę pełne zaspokojenie uzyska zupełnie gdzie indziej. W tajemnicy przed żoną.

Inną kategorię stanowią gwałciciele pozaseksualni, którzy dokonują zgwałcenia z innej motywacji np.: represyjnej.

Co to znaczy?

– Wyobraźmy sobie, że jesteśmy ze sobą w związku. Pokłóciliśmy się, co spowodowało, że mam obniżoną samoocenę, poczucie krzywdy, mnóstwo złości. Ale partnerka jest dla mnie uosobieniem matki, której trzeba było się zawsze podporządkować, a jedyną możliwością odreagowania było wyładowanie złości na podwórku.

I o czym ma świadczyć ten przykład?

– Już tłumaczę: w takim mężczyźnie zalega afekt. Albo do partnerki, albo do koleżanki z pracy czy pani z urzędu, która go nie potraktowała tak, jak na to w swoim przekonaniu zasługiwał. I ta kipiąca złość na kobiety powoduje, że ta, która akurat przypadkowo koło niego przechodzi, ogniskuje w sobie całą nienawiść do wszystkich kobiet, które wyrządziły mu krzywdę. Taki mężczyzna nie gwałci po to, by zaspokoić potrzebę seksualną, ale przede wszystkim, żeby rozładowywać złość. Bo nie można bardziej kogoś upokorzyć, niż gwałcąc go. Jak już zaspokoi tę potrzeby ukarania kobiety, czuje błogostan.

Będzie gwałcił za każdym razem, kiedy poczuje złość?

– Musi mu się skumulować ta złość. Ale równie dobrze może to zrobić raz albo dwa i potem przerazić się skutków i następstw i już nie powtarzać.

Przerazić się tego, co zrobił?

– Raczej, że może później trafić do więzienia.

Tylko tego? Żalu tam nie ma?

– Tak, tylko dlatego. Wielu jest takich, w których nie ma jakiejkolwiek skruchy czy też dystansu do swojego czynu.

A czy gwałciciele zdają sobie sprawę z tego, jaką krzywdę robią kobietom?

– Nie, traktują je bardzo przedmiotowo. Dla nich ciało kobiety jest narzędziem do uzyskania zaspokojenia. Musimy ich w czasie terapii nauczyć empatii, przekonać, że przez ich zachowanie ofiara będzie miała ogromne, trwające wiele lat poczucie krzywdy, która będzie miało wpływ na jej całe życie.

Empatii chyba nie da się nauczyć.

– Próbujemy pokazać, co może czuć zgwałcona osoba. Gwałciciele potem piszą listy, w których wyliczają, co by chcieli powiedzieć ofierze. Muszą ją przeprosić, wytłumaczyć swoje zachowanie, pokazać, że wreszcie zrozumieli, że postąpili bardzo źle.

A co opowiadają zgwałcone kobiety?

– Mówią przede wszystkim o lęku o swoje życie. Nie boją się, że zajdą w ciążę, czy że będą pohańbione, tylko nie chcą stracić życia. Drugi lęk: czy nie zostaną kaleką, czy nie będą trwale okaleczone. I oczywiście potem jest strach o to, czy nie zaszły w ciążę, czy nie zaraziły się jakąś chorobą przenoszoną drogą płciową, jak będzie teraz wyglądało ich życie .

Czy ten obraz, który znamy z filmów i literatury, że zgwałcona wraca do domu i godzinami się myje – jest prawdziwy?

– Tak. To, co ją spotkało, jest psychicznym i fizycznym brudem. Chce go z siebie zetrzeć, żeby uwolnić się od świadomości, że coś takiego jej się przydarzyło.

Czy poradzi sobie z taką traumą? Zaufa mężczyźnie?

– Im szybciej dostanie fachową pomoc, tym lepiej. Wiele zależy też oczywiście od tego, jakie to było zgwałcenie. Zupełnie inaczej można prowadzić terapię dziewczyny, której dosypali coś do drinka na dyskotece i ledwie pamięta, co się z nią działo. Trauma jest znacznie większa, kiedy zostaje napadnięta i godzinami gwałcona w krzakach nad Wisłą. Ona przez te godziny ma świadomość, co jej grozi, boi się utraty życia, zwłaszcza jeśli sprawca jest sadystyczny i cały czas mówi: zaraz ci gardło poderżnę albo cię utopię w Wiśle.

Dlaczego mimo upływu wieków kobieta nadal padają ofiarą gwałtu? Dlaczego kultura tego nie zmienia?

– Dlaczego, że kulturze jest trudno zmienić coś, co może być biologicznie zdeterminowane np.: specyfikę połączeń neuronowych w mózgu.

Ale przecież wiemy, że gwałt to jest potworna krzywda.

– Na pewno, niemniej u większości gatunków zwierząt obserwujemy, że samice są przymuszane przez samców do kopulacji. Ludzie uzyskując zdolność do myślenia abstrakcyjnego, wykształcili kulturę – pojęcie, które w świecie zwierząt nie istnieje. Kultura wprowadza pewne zasady, reguły, cywilizuje tę całą biologię. Niektórzy ludzie z powodu jakichś deficytów intelektualnych, deficytów osobowości, nie są w stanie przyswoić reguł, które wprowadza społeczeństwo. Inni świadomie je odrzucają. W czasie niektórych wojen pokonani żołnierze byli gwałceni, żeby ich upokorzyć. Albo obcinano im jądra na znak, że są pokonani albo na ich nagrobkach kazano wyryć żeńskie narządy płciowe.

Upokorzenie?

– Żeby świat wiedział, kto tutaj leży. We wszelkiego rodzaju konfliktach zbrojnych zaczynają wychodzić z nas biologiczne determinanty pochodzące z pnia mózgu, z tych najbardziej głębokich struktur zwierzęcych. Podczas konfliktów zbrojnych kobiety są często masowo gwałcone. Walczący codziennie boją się, że stracą życie, na ich oczach giną najserdeczniejsi przyjaciele. Więc alkohol i zgwałcenie to jeden z najprostszych sposobów odreagowania lęku. A poza tym taki gwałt ma charakter czysto represyjny: przegrałeś wojnę, my upokorzymy twoje kobiety albo zostawimy swoje nasienie w ich ciałach, żeby rodziły nasze dzieci.

Czyli nie ma żadnej nadziei, że gwałt któregoś dnia zniknie?

– Nie wierzę w to. 10 tysięcy lat historii ludzkości pokazuje, iż pewne mechanizmy są w nas trwale zafiksowane i ujawniają się w specyficznych okolicznościach.

Kobiety też gwałcą.

– Tak, ale znacznie rzadziej. Bo prawda jest taka, że jednak socjalizacja kobiet opiera się na zachowaniach mało agresywnych. Kobiety nie mają skłonności do naruszania granic drugiej osoby, są empatyczne, potrafią się wczuć w to, co będzie druga strona czuła. I dlatego gwałcą rzadziej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarszałek Senatu: musimy godnie uczcić bohaterów Bitwy Warszawskiej
Następny artykułWjechała audi pod szynobus. “Myślała, że maszynista ją przepuszcza”