Dzięki odpowiedniej i szybkiej reakcji załogi karetki Szpitala Śląskiego w Cieszynie udało się zatrzymać nietrzeźwego kierowcę. Sytuacja miała miejsce dziś w nocy w Jastrzębiu-Zdroju. Jak się okazało, medycy mieli nosa. 36-letni mężczyzna, któremu nie pozwolili na dalszą jazdę samochodem, miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Halina Semik, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju informuje o szczegółach zdarzenia. – Mamy do czynienia z kolejnym przykładem zaangażowania i wzorowej obywatelskiej postawy w duchu kampanii „Nie reagujesz – akceptujesz”. Tym razem świadkami okazali się ratownicy medyczni. Do zdarzenia doszło dzisiaj około godziny 1.50 w Jastrzębiu-Zdroju. Dyżurny jastrzębskiej komendy otrzymał telefoniczną informację o tym, iż na ulicy Wyzwolenia oplem porusza się najprawdopodobniej nietrzeźwy kierujący. Kierujący osobówką miał jechać całą szerokością jezdni, od lewej do prawej strony. Ratownikom medycznym udało się zatrzymać osobówkę. Badanie stanu trzeźwości obywatela Ukrainy wykazało ponad 2 promile alkoholu. Co więcej, kierowca nie posiadał przy sobie prawa jazdy, gdyż w październiku zostało mu zatrzymane w związku z popełnieniem tego samego przestępstwa. Amator jazdy na „podwójnym gazie” wkrótce będzie tłumaczył się w sądzie – mówi Halina Semik.
Jastrzębscy policjanci składają załodze karetki Szpitala Śląskiego w Cieszynie podziękowania za wzorową i godną naśladowania postawę oraz pomoc w ujęciu nietrzeźwego kierowcy, który stwarzał realne zagrożenie nie tylko dla swojego życia i zdrowia, ale również innych użytkowników dróg.
– Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, jak zareagować. Tej nocy wieźliśmy pacjenta ze szpitala w Cieszynie do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju i wracając zauważyliśmy podejrzanie poruszającego się opla astrę. Pojazd ledwo trzymał się drogi, a następnie gwałtownie skręcił w ulicę Wyzwolenia. Pojechaliśmy za nim, bo myśleliśmy, że coś się mogło stać kierowcy. Włączyliśmy sygnały świetlne, ale pojazd jechał dalej zygzakiem, nie zatrzymał się. W końcu zajechaliśmy mu drogę. Gdy kierowca otworzył szybę, nie mieliśmy wątpliwości, że znajduje się pod wpływem alkoholu. Obok siebie miał półlitrową butelkę po wódce i otwartą puszkę piwa. Mężczyzna próbował odjechać, ale wyciągnęliśmy kluczyki ze stacyjki samochodu i czekaliśmy na przyjazd policji – mówi naszemu portalowi Grzegorz Woźny, który wraz z Mirosławem Legierskim jechał tej nocy karetką przez Jastrzębie-Zdrój.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS