„Przy analizie dokumentów odkryliśmy taką jedną ciekawostkę – podtrzymuję wszystkie wcześniejsze tezy, one wybrzmiewają jeszcze mocniej w analizie tych dokumentów – jest jedno z rozporządzeń, które mówi o podatkach, mówi też o tym, że należy zwiększyć w UE wielokrotnie ilość stacji ładowania elektrycznego i ładowania wodorowego. Zaskakujące jest to, że w rozporządzeniu są bardzo precyzyjne dane mówiące o parametrach takiej stacji. Zaczynamy podejrzewać, że po prostu już jest producent, który będzie spełniał te wszystkie warunki” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Zalewska, eurodeputowana PiS odnośnie do „Fit for 55”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-NASZ WYWIAD. „Fit for 55”? Zalewska: To ekoterroryzm. Z dokumentów wynika, że obywatele mają zapłacić za niepoliczalne cele
-TYLKO U NAS. „Fit for 55”, czyli szalony pomysł Timmermansa. Saryusz-Wolski: „Będziemy na łasce Rosji i Niemiec. Zostaniemy zagłodzeni energetycznie”
wPolityce.pl: Prowadzą Państwo analizy programu „Fit for 55”. Czy pojawił się jakiś nowy wątek?
Anna Zalewska: Półtora tygodnia temu zebrała się Rada Unii Europejskiej pod przewodnictwem prezydencji Słowenii, składająca się z ministrów środowiska i nie ustaliła harmonogramu prac. Bardzo zależało mi na tej informacji, więc sprawdzałam. Uznali, że mają za małą wiedzę i to jest kilka tysięcy stron dokumentów, w związku z tym każdy z ministrów będzie to analizował i że dopiero prawdopodobnie po wakacjach będzie ustalany harmonogram. To pokazuje, jakie to są dokumenty i jak bardzo nieprzekonywujące. Natomiast przy analizie dokumentów odkryliśmy taką jedną ciekawostkę – podtrzymuję wszystkie wcześniejsze tezy, one wybrzmiewają jeszcze mocniej w analizie tych dokumentów – jest jedno z rozporządzeń, które mówi o podatkach, mówi też o tym, że należy zwiększyć w UE wielokrotnie ilość stacji ładowania elektrycznego i ładowania wodorowego. Zaskakujące jest to, że w rozporządzeniu są bardzo precyzyjne dane mówiące o parametrach takiej stacji. Zaczynamy podejrzewać, że po prostu już jest producent, który będzie spełniał te wszystkie warunki.
Powiedziała Pani, że wydaje się, iż już w tym momencie jest producent. Od samego początku, kiedy Frans Timmermans ogłosił ten „Fit for 55” mam wrażenie, że cały ten program jest skrojony pod konkretnych producentów. Jak Pani to ocenia?
Myślę, że tak. Przecież w UE jest zarejestrowanych kilkadziesiąt tysięcy lobbystów. To w UE jest naturalne, że lobbysta nie tylko wpływa, ale bardzo często przynosi konkretne rozwiązania i te rozwiązania są procedowane. Timmermans chyba tego nawet nie ukrywa. Jak zaczęła się praca przy prawie klimatycznym, czyli grubo ponad rok temu, kiedy byliśmy w pandemii, to on podkreślał, że wszystko to, co stare czyli kopalne, musi upaść i pandemia w tym pomoże, a to, co trzeba zbudować nowe, trzeba w dwójnasób dofinansować i to, co zapowiedział, jest już może nie tyle w prawie klimatycznym, ale na pewno w tych wszystkich rozporządzeniach i dyrektywach.
Przyznam, że to mi wygląda na program ekonomicznej ekspansji.
Ale oczywiście, że tak, dlatego że energia, czy bezpieczeństwo energetyczne jest jednym z najważniejszych dla każdego państwa. W momencie kiedy zmienia się priorytety, ustawia na nowo, w dodatku nie patrząc na to, w jaki sposób energetycznie niezależne są poszczególne państwa, to oczywiście, że tak. Jak jeszcze dołożymy do tego, co cały czas podkreślam, Nord Stream 2, gdzie Niemcy dostaną właściwie władzę energetyczną nad całą UE, to dopełnia to całości obrazu. Tak. To tak jest.
Jest jeszcze jedna kwestia. Wygląda na to, że Europa Zachodnia chce w ten sposób kupić sobie czas na odbudowanie własnego przemysłu na swoich terytoriach. Pandemia pokazała negatywne konsekwencje przenoszenia produkcji do Azji. Czy oni w ten sposób kupują sobie czas, dławiąc przemysł w Europie Środkowo-Wschodniej?
I jedno i drugie. Generalnie wyprowadzenie większości produkcji nie przeszkadzało UE, dlatego że taką już mieli strategię. Pandemia spowodowała, że rynki się załamały, zerwały się dostawy m.in. związane z lekami. Proszę zauważyć, że jeżeli chodzi o farmaucetyki czy szczepionki, to w 80 proc. tego, co potrzebuje UE, jest produkowane w Chinach i Indiach. W związku z tym rzeczywiście poszczególne kraje członkowskie chcą sprowadzać, zastanawiają się nad powrotem tejże swojej produkcji, ale to jest jedno. Natomiast drugie, to jest też taka buta. Podczas prac nad prawem klimatycznym współpracowałam razem z członkiem Komisji Środowiska Michaelem Blossem – to dość młody człowiek, który chyba nie pracował, zawsze był aktywistą i był asystentem europosła – on jest w grupie Zielonych. Pamiętam nasze długie dyskusje, kiedy pokazywałam specyfikę Europy Środkowej, a przede wszystkim Polski, pokazywałam, ile Polska już zdążyła zrobić, on zirytowany powiedział: „I tak was w końcu kupimy”. Mam świadków na tę rozmowę, bo ona była on-line. To jest więc taka agresja ekonomiczna. Z jednej strony czas, a z drugiej strony agresja i myślę, że ona będzie narastać, dlatego że rzeczywiście będzie z poszczególnych krajów członkowskich płynął bunt, przede wszystkim bunt obywateli.
To, co jest moim celem i moim zadaniem na najbliższe miesiące, to żeby w poszczególnych krajach członkowskich obywatele zaczęli pytać o każde rozwiązanie, żeby po raz pierwszy chyba poczuli, że Unia Europejska dotyka ich, że to nie jest jakaś tam odległa dyrektywa, tylko wprost jest to przełożenie na życie tego obywatela. Wiem, że przy strategii leśnej, kiedy się wydawało, że ona będzie przechodziła bez jakichś większych emocji, na Komisji Środowiska, pojawia się dużo wątpliwości ze strony Szwedów, Finów, Słoweńców. Nie akceptują takich zapisów strategii leśnej.
Czyli naprawdę najbliższe miesiące będą kluczowe nie tylko dla Polski, ale całej UE i w ogóle dla sensu UE.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS