Zakaz został wydany pod koniec ubiegłego tygodnia przez dyrektora Lasów Państwowych na polecenie premiera. Ten skorzystał z możliwości, jakie daje mu specustawa ws. zwalczania koronawirusa. Dziennikarz przyrodniczy Adam Wajrak podkreśla jednak, że dyrektor Lasów Państwowych nie może zrobić czegoś, do czego nie ma prawa. – Kompetencje, jeżeli chodzi o zamykanie lasu, ma nadleśniczy. Może to zrobić tylko w trzech przypadkach: zagrożenie pożarowe, rozpad drzewostanu np. w wyniku wichury lub prace leśne – przekonuje Wajrak. Powołując się na opinie prawników, dziennikarz uważa, że do lasu nadal można chodzić. Pamiętając o rozsądku i ograniczeniach, które wynikają z przepisów, dotyczących epidemii. – Bardzo proszę, żebyśmy zachowywali się roztropnie. Pozostańmy w dużym rozproszeniu, nie skupiajmy się na parkingach leśnych etc – apeluje przyrodnik.
Ewentualnego mandatu za wizytę w lesie, Adam Wajrak, powołując się na prawników, radzi nie przyjmować. Wówczas sprawą będzie musiał zająć się sąd oceniający zgodność z prawem samego zakazu.
Tymczasem trwa zbiórka podpisów pod petycją do resortu środowiska, aby cofnąć zakaz wstępu do lasów. – Uważamy, że decyzja o zakazie wstępu jest pochopna i wyrządzi dużo więcej szkody dla ludzkiego zdrowia niż potencjalne zarażenie się wirusem w przestrzeni leśnej. Obostrzenie o zachowaniu bezpiecznej odległości jest wystarczające. Ogromne obszary lasów w naszym kraju są najbezpieczniejszym miejscem, w jakie może udać się człowiek w tym trudnym okresie, jednocześnie najłatwiej tam zachować zalecaną odległość. Spacer i kontakt z przyrodą jest konieczny do życia! Nie ma racjonalnych powodów, by przebywanie w lesie było bardziej niebezpieczne niż przebywanie w komunikacji publicznej, kościele, czy sklepie – piszą autorzy petycji (można ją znaleźć tutaj). W tej chwili (stan na 7 kwietnia godzinę 14) podpisało ją już niemal 160 tysięcy osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS