W liczącej prawie 3,5 mln Wielkopolsce w sylwestrową noc policja zastosowała tylko pięć pouczeń. Nikt nie dostał natomiast mandatu. – Nie mieliśmy powodów, by interweniować – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. – Noc była spokojna, zdecydowana większość mieszkańców została w domach.
Rzeczywiście: w sylwestra ulice między innymi ponad pół milionowego Poznania opustoszały. Miasto w zasadzie zamarło.
CZYTAJ TAKŻE: “My tylko z pieskiem na spacer”. “Do cioci za rogiem”. Poznań opustoszał, niewielu złamało rządowy zakaz
MorawieckI: “Spędźcie ten wieczór kameralnie”
Zakaz przemieszczania się obowiązywał od godz. 19 w sylwestra do godz. 6 rano Nowego Roku. Rząd przewidział tylko dwa wyjątki od tej reguły. Przemieszczać można było się w celu “wykonywania czynności służbowych lub zawodowych, działalności gospodarczej”, a także “zaspokojenia niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”.
Za złamanie zakazu groził mandat – od policji do wysokości 500 zł, a od sanepidu (jeśli służby mundurowe przekażą tam sprawę) te kwoty rosły o kolejne zera.
Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
W sylwestra w związku z narodową kwarantanną nie odbywały się imprezy masowe, ani bale, na pół gwizdka działały restauracje – jedzenie można było kupić tylko na wynos. Zamknięta była też większość nocnych sklepów.
Polacy karnie zostali w domach
Rozporządzenie dotyczące zakazu przemieszczania się, było krytykowane przez szereg karnistów. – Ewidentnie wykracza poza zakres delegacji ustawowej. W efekcie jest wydane bez podstawy prawnej – uważał dr hab. Mikołaj Małecki, karnista z Katedry Prawa Karnego UJ.
Powoływał się na ustawę z 2008 r. o zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, która mówi o tym, że rząd w rozporządzeniu może ustalić czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się albo może ustalić nakaz określonego sposobu przemieszczania.
Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
– To oznacza, że ustawa zakłada, że wszyscy mogą się poruszać w przestrzeni publicznej, a rząd może określić jedynie dopuszczalny sposób przemieszczania się, który jest uznawany za bezpieczny. Dlatego dopuszczalne byłoby przykładowo określenie w rozporządzeniu, że można przemieszczać się w określonym dystansie społecznym czy w grupie do trzech osób albo można byłoby ustalić liczbę zajętych miejsc w środkach komunikacji. Natomiast rząd nie może w świetle ustawy z 2008 r ustalać, czy obywatele w ogóle mogą się przemieszczać, czy nie – podkreślał karnista.
Rząd: raz zakazuje, raz apeluje
Narracja w PiS-ie stała się niespójna. Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera w radiu TOK FM przekonywał, że Rada Ministrów w rozporządzeniu może ustanowić nakaz określonego sposobu przemieszczania się.
Ale już sam premier Mateusz Morawiecki nie był tego taki pewny. W minioną niedzielę zaapelował do Polaków: “Nie wdrażamy godziny policyjnej, bo to wymagałoby wprowadzenia stanu wyjątkowego, a ku temu nie ma podstaw. Apelujemy natomiast o nieprzemieszczanie się”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS