Zagłębie już dawno przespało swoje szanse na spokojną wiosnę. Teraz każdy mecz to walka o przetrwanie… W arcyważnym spotkaniu ze Stomilem trener Kazimierz Moskal musiał na dodatek eksperymentować ze składem. Szansę debiutu dostał bramkarz Szymon Frankowski. 19-latek stanął między słupkami wcale nie dlatego, że Krystian Stępniowski popełnia błąd za błędem. Frankowski to młodzieżowiec, a Zagłębie straciło piłkarza z tej kategorii wiekowej tydzień temu w Łodzi, gdy boisko opuścił z kontuzją (złamana kość strzałkowa) Mateusz Szwed.
Do kolejnej roszady doszło na lewej obronie. Tam natomiast ze składu wypadł z powodu kartek Dawid Gojny, zawodnik, który właściwie nie ma w Sosnowcu żadnej konkurencji. Trener ustawił na jego pozycji Dawida Ryndaka i już po minucie gry trzymał się za jego sprawą za głowę. Sędzia odgwizdał bowiem rzut karny po tym, jak wychowanek Zagłębia sfaulował w polu karnym Wojciecha Łuczaka.
Doskonałe dośrodkowania Patrika Misaka
Sosnowiczanie zaczęli więc mecz ze Stomilem od straty gola, słabo – bo kolejne minuty też należały do rywala – a na dodatek po 12 minutach gry stracili kontuzjowanego (uszkodzone ścięgno Achillesa) Szymona Pawłowskiego.
Zagłębie miało olbrzymie problemy z konstruowaniem akcji, ale na szczęście są jeszcze stałe fragmenty gry. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Patrika Misaka do wyrównania doprowadził Joao Oliveira, który skierował piłkę do bramki głową. Końcówka pierwszej połowy znowu jednak należała do gości. Najpierw w dobrej sytuacji spudłował Łuczak, a potem Frankowski popisał się interwencją po kąśliwym strzale Mateusza Skrzypczaka.
Druga połowa zaczęła się dla Zagłębia wyśmienicie. Po raz kolejny przypomniał o sobie Misak, który jest na pewno trafionym transferem zespołu z Sosnowca. Słowak potrafi dograć piłkę bardzo precyzyjnie. Potwierdził to kolejny rzut rożny, który ponownie zamienił na gola Oliveira. Portugalczyk dynamicznie dołożył głowę o piłki i wyprowadził zespół ze Stadionu Ludowego na prowadzenie.
Po godzinie gry i fantastycznej akcji Szymona Sobczaka – który ograł kilku rywali i wyłożył piłkę Michałowi Masłowskiemu – Zagłębie powinno cieszyć się z trzeciej bramki. Masłowski uderzył jednak zbyt słabo, żeby zaskoczyć Michała Leszczyńskiego.
Kolejnej okazji nie wykorzystał tym razem Piotr Polczak, który główkował po kolejnym, świetnie bitym przez Misaka rożnym. Sosnowiczanie kończyli mecz w dziesiątkę, bowiem w 89. minucie gry czerwoną kartką został ukarany Sobczak.
Trzy punkty pozwoliły Zagłębiu opuścić ostatnie miejsce w tabeli I ligi. To zajmuje teraz GKS Bełchatów, który zremisował z Odrą Opole (1:1).
Zagłębie Sosnowiec – Stomil Olsztyn 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Mosakowski (3. – rzut karny), 1:1 Oliveira (34.), 2:1 Oliveira (47.)
Zagłębie: Frankowski – Turzyniecki, Polczak, Duriska, Ryndak Ż – Pawłowski (12. Gregorio Ż), Ambrosiewicz, Oliveira, Masłowski, Misak (82. Małecki) – Sobczak CZ.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS