A A+ A++

Słynny banan na ścianie to kompozycja Maurizio Cattelana, włoskiego artysty-kontestatora, w którego artystycznej biografii pojawia się również wątek polski. Jego słynną rzeźbę “La nona ora”, przedstawiajacą Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem, zniszczył Witold Tomczak, poseł na sejm III kadencji z ramienia ZChN (w ostatnich wyborach reprezentował chyba Konfederację)

Dygresja. Całe lata temu w polskim parlamencie funkcjonowała partia ZChN, formacja złowrogich kato-talibów, manifestujących swe przywiązanie do swojego pojmowania wiary katolickiej i tak zwanych wartości narodowych. W szeregach formacji zasiadały tuzy pokroju Ryśka Czarneckiego, wędrownego kondotiera, który z niejednego partyjnego pieca diety pobierał, obecnie zagończyka PiS.
Innym wielkim w ZChN był Wiesława Chrzanowski – wieloletni TW Służby Bezpieczeństwa, złamany całe lata przed okrągłym stołem i trzymany w szachu swą teczką, gorący orędownik zaprzestania lustracji. Na mieście mówią, że to dzięki niemu nie doszło do wyjaśnienia afery FOZZ czy Art B. Kiedyś to były afery panie, nie to co teraz.
W jednej ławie poselskiej zasiadał z nimi jurny Stefan Niesiołowski, debiutujący jako inkwizytor-amator, zgłoszeniem do prokuratury nie kogo innego jak Pawła Kukiza (a jakże, a jakże) za popełnienie przestępstwa z artykułu 196 kk. “Obrażanie uczuć religijnych innych osób. Dz.U.2019.0.1950 t.j. – Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny. Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” Podejrzany miał naruszyć uczucia religijne posła swą interpretacją pieśni kościelnej incipit: “Pan Jezus już się zbliża”. Utwór zafunkcjonował pod tytułem “ZChN zbliża się” i zaczynał się od słynnych słów: “Ksiądz proboszcz już się zbliża…”, a kończy się sceną rozjechania kota i skasowaniem nowej Toyoty przez nawalonego w sztok duchownego.

Innym wielkim ZChN-owcem był Marek Jurek, bardzo przytomny i ideowy człowiek, na którego lewactwo wylało jezioro szamba, oskarżając go o oszołomstwo, manifestujące się optowaniem za koronowanie Jezusa na króla Polski. W zasadzie całość jego poglądów sprowadzono li tylko do tego jednego pomysłu. Za co do dzisiaj odpłaca się soczystym batożeniem z mównicy parlamentu europejskiego, ciesząc się poparciem Ordo Iuris.

Członkowie tej partii nie rozpłynęli się we mgle. Znaczna ich część zasiliła szeregi ugrupowań, wchodzących w skład Prawa i Sprawiedliwości. Tak na marginesie. Każdy, kto pamięta czasy ich rządów, nie odmówi racji autorowi niniejszego tekstu: chłopaki ostro przeginali i zrobili dla zniechęcenia ludzi do religii i kościoła więcej niż ostatnich pięciu pierwszych sekretarzy PZPR (partia komunistyczna w Polsce – dla gimbazy, która nie uważała na historii).

Po pierwsze, już opisane powyżej akcje, takie jak ściganie muzyków rockowych za muzykę (Paweł Kukiz, Kazik Staszewski “coście skur* uczynili z tą krainą” – też zabolało) musiały przełożyć się negatywnie na poparcie wśród młodzieży.

Po drugie: wprowadzenie lekcji religii do szkół, a zwłaszcza okoliczności z wynagradzaniem katechetów i nadanie im licznych przywilejów. Otóż na początku mowa była, że do szkół wejdą duchowni z misją krzewienia wiary wśród młodzieży. Młodzieży – dodajmy na marginesie – wierzącej nie tylko w dogmaty wiary, ale również w to, że Kościół stoi w twardej opozycji do komunizmu, a bycie pobożnym to manifest bycia polskim patriotą. Misja, jak to misja, miała być w gratisie. Wtedy jakaś mądra głowa, chcąca się przypodobać, wpadła na pomysł, że przecież nie ma w Polsce pojęcia “praca społeczna”, gdyż prawo do wynagrodzenia to prawo niezbywalne i coś takiego jak praca za darmo nie ma prawa istnieć w ojczyźnie wolnej. Nieco cachnęli się nauczyciele, zmuszani całymi latami do społecznego prowadzenia tzw. kół zainteresowań. Z miejsca zaroiło się w szkołach od “czarnych sukni” – jak, wzorem lektur Karola Maya, nazywaliśmy duchownych. Kadra nauczycielska, wychowana w komunizmie, powinność swej służby znała i tak jak kiedyś padała plackiem przed każdym czerwonym kacykiem z komitetu partii, tak teraz całowała w pierścień dowolnego nosiciela sutanny.

Z własnych wspomnień przywołać mogę epizod. Do naszej szkoły przyszedł młody ksiądz. Taki fajny. Wysportowany, równiacha, w piłkę pokopał, papieroska zapalił itp. Pochwalił się dyrektorowi, że lubi ćwiczyć, ale nie ma czasu chodzić na siłownię. Co się stało? Na najbliższej godzinie wychowawczej dwie klasy zaniosły na plebanię ławeczkę do wyciskania leżąc, sztangę olimpijską wraz z około 150 kg obciążenia i zestaw hantli. Okazało się, że to wszystko leżało w magazynku od lat, ale dyrowi nie chciało się robić siłowni.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAllseas nie wróci do budowy Nord Stream 2
Następny artykułNiespodzianki nie było… GTK kończy rok porażką