A A+ A++

W trzecim roku wojny – po bombardowaniach Kolonii, Lubeki i Rostocku – władze III Rzeszy nie miały już wątpliwości, że muszą chronić zgromadzone w Gdańsku dzieła sztuki. W mieście coraz częściej odzywały się alarmy lotnicze. W Berlinie powstała specjalna grupa, której zadaniem było zabezpieczenie zabytków przed skutkami alianckich nalotów. Jej szefem został nadradca rządowy i budowlany Keibel, który przyjechał do Gdańska na osobiste zaproszenie gauleitera Alberta Forstera.

Na miejscu akcją ewakuacji kierował architekt Jakob Deurer, który znalazł doświadczonych współpracowników – architekta Ericha Volmara, głównego konserwatora okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie i historyka sztuki Williego Drosta, dyrektora Muzeum Miejskiego.  

Gdy wojna się skończyła Volmar i Drost nie wyjechali od razu do Niemiec. Przez kilkanaście miesięcy pomagali polskim konserwatorom sprowadzić do Gdańska ukryte zabytki. Udało się odzyskać tylko część z nich. Los wielu dzieł sztuki, które zdobiły zabytkowe budynki i kościoły, do dziś pozostaje nieznany. 

Nieznane szczegóły 

Tysiąc sto stron liczy nowa publikacja Muzeum Gdańska, która zawiera katalog strat wojennych z trzech obiektów – Ratusza Głównego Miasta, Dworu Artusa i Domu Uphagena. W trzech tomach znalazło się ponad 200 fotografii zabytków, które opuściły Gdańsk w czasie wojny lub zaraz po niej. To pierwsze tak kompleksowe i dokładne opracowanie. Prace nad nim trwały dwa lata. 

– Spisy zaginionych gdańskich dzieł sztuki powstawały od lat 60., ale nie były one pełne, zawierały tylko najcenniejsze obiekty – tłumaczy dr Katarzyna Darecka z Muzeum Gdańska, współautorka nowego katalogu strat wojennych. – W późniejszych latach listy były uzupełniane, ale stwierdziliśmy, że nadszedł czas, by je zaktualizować. Zmieniły się metody badawcze, mamy dostęp do większej liczby materiałów. Niezwykle pomocna okazała się też analiza komputerowa fotografii, która pozwala nam dokładnie przyjrzeć się konkretnym obiektom i odnaleźć elementy czy szczegóły wcześniej niemożliwe do odkrycia. 

W skład zespołu opracowującego katalogi strat wojennych weszli pracownicy Muzeum Gdańska: dr Katarzyna Darecka, dr Anna Frąckowska, Izabela Jastrzembska-Olkowska i Wojciech Szymański oraz prof. Edmund Kizik, dr hab. Jacek Tylicki, dr Barbara Pospieszna, dr Jacek Kriegseisen, Kalina Zabuska i Stanisław Mieleszkiewicz.

Projekt został sfinansowany w ramach programu „Badanie Polskich Strat Wojennych 2019”. Całkowity koszt prac wyniósł 209 tys. zł, z czego ponad 150 tys. dofinansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

Brakujący tom dokumentacji 

Jakub Deurer, delegowany do zabezpieczenia gdańskich zabytków i powołany na stanowisko przez gauleitera Forstera, pojawił się w mieście w czerwcu 1943 roku. Kierował zespołem złożonym z fotografów oraz ekipy demontującej i wywożącej obiekty, która składała się z dwudziestu pracowników. Czterech jeńców wojennych wykorzystywano do załadunku ciężkich skrzyń. Prace zabezpieczające w Gdańsku trwały od października 1943 roku do stycznia 1945 roku. Na czas urzędowania w Gdańsku Deurerowi przydzielono biuro w hotelu Deutsches Haus.  

Niemcy przygotowali szczegółową dokumentację ewakuowanych zabytków. Liczyła dwadzieścia cztery tomy, do niektórych z nich dołączono zdjęcia miejsc ukrycia zabytków.  

– Niestety, wśród tomów dokumentacji brakuje zestawienia zabytkowych obiektów z Ratusza Głównego Miasta – mówi dr Katarzyna Darecka. – Być może znajdowała się ona w zaginionym tomie czternastym, jedynym, który się nie zachował. Możliwe też, że nigdy nie powstała, bo zabrakło czasu na jej wykonanie – ratusz do samego końca wojny pełnił funkcje administracyjne. 

Odzyskiwanie zaginionych podczas wojny zabytków reguluje międzynarodowe prawo. Zgodnie z tymi przepisami za polskie straty wojenne uznaje się obiekty z terenów Polski po 1945 r. utracone w wyniku II wojny światowej, które w momencie utraty stanowiły część zbiorów publicznych, prywatnych, kościelnych lub należących do związków wyznaniowych. Na tej podstawie Polska może starać się o zwrot zabytków z przedwojennego Gdańska. 

Spis zapakowanego wyposażenia Domu Uphagena Fot. Muzeum Gdańska

Rosjanie wywożą zabytki 

Zdemontowane w czasie wojny zabytki niemieccy konserwatorzy ponumerowali na odwrocie czerwoną farbą i wysłali do mniejszych miejscowości na Pomorzu. Ciężarówki z drewnianymi skrzyniami, do których starannie zapakowano obrazy, rzeźby, meble, tkaniny i srebra jeździły do Kolbud, Kowali, Kartuz, Żukowa i wielu innych miejscowości. Część dzieł sztuki ukryto na terenie Gdańska, między innymi na Biskupiej Górce. Te, które miały zbyt wielkie gabaryty, by je ewakuować – na przykład czaszę fontanny Neptuna czy zabytkowe okna w Ratuszu Głównego Miasta – zamurowano. 

Na początku kwietnia 1945 roku do Gdańska przyjechał lwowianin Jan Kilarski – nauczyciel, krajoznawca i autor przewodników po Polsce. Jako naczelnik wydziału kultury Urzędu Miejskiego w Gdańsku zajął się ratowaniem gdańskich zabytków. Pomagali mu w tym Niemcy, którzy wcześniej kierowali akcją ewakuacji – Willi Drost i Erich Volmar. Kilarski, który Drosta poznał jeszcze przed wojną, otrzymał od nich wykaz miejscowości, w których ukryto dzieła sztuki. Sam prowadził dziennik, zapisywał w nim każdy wyjazd w teren i odnalezione na miejscu wartościowe przedmioty.  

Jak układała się współpraca między niemieckimi specjalistami a Polakami? Volmar po wkroczeniu Armii Czerwonej dostał się do niewoli. Opuścił więzienie, by pomagać nowym władzom Gdańska. Dostał nawet posadę w Zarządzie Miejskim. Wskazał między innymi miejsce, w którym zamurowano cenną rzeźbę Pięknej Madonny z kościoła Mariackiego w Gdańsku. 

– Ze wspomnień profesora Wiesława Gruszkowskiego, który pamiętał czasy odbudowy Gdańska, wynika, że współpraca między Polakami i Niemcami zajmującymi się ratowaniem zabytków układała się dobrze – mówi dr Katarzyna Darecka. – Po obu stronach byli pasjonaci, którym zależało na ocaleniu dzieł sztuki i przewiezieniu ich na swoje miejsce. Dla mnie przeglądanie dokumentów z tamtych czasów, wejście w dramaturgię wydarzeń związanych z odzyskiwaniem zabytków było fascynującym zajęciem. 

Volmar i Drost wyjechali z Gdańska jesienią 1946 roku. Były dyrektor Muzeum Miejskiego zabrał ze sobą do Niemiec część dokumentacji zbiorów placówki, którą kierował. Kolekcja zdjęć dawnych zabytków gdańskich znajduje się obecnie w Instytucie Herdera w Marburgu. 

Polscy i niemieccy konserwatorzy nie byli jedynymi, którzy po zakończeniu wojny interesowali się ukrytymi zabytkami. W tym samym czasie gruzowiska, strychy i piwnice budynków przeszukiwali szabrownicy oraz radziecka komisja pod kierownictwem Leontija Denisowa. 17 z 97 zebranych przez Rosjan skrzyń z gdańskimi zabytkami wyleciało do Moskwy we wrześniu 1945 roku. Reszta pojechała na Wschód transportem kolejowym. Zostały włączone do zbiorów radzieckich muzeów. 

Erich Volmar i Wilii Drost są dziś patronami gdańskich tramwajów. 

Zaginiony portret Napoleona 

Trudno wyobrazić sobie Długi Targ bez rzeźby Neptuna na fontannie, wnętrze Dworu Artusa bez Wielkiego Pieca lub Ratusz Głównego Miasta bez “Apoteozy Gdańska” Izaaka van den Blocke’a. Wszystkie te zabytki zdemontowane i wywiezione poza Gdańsk po wojnie wróciły na swoje miejsce. Wiele z ewakuowanych obiektów nigdy się nie odnalazło. 

Katalog strat wojennych z Ratusza Głównego Miasta obejmuje 127 not. Pod jednym wpisem kryje się czasem cały zespół przedmiotów, liczący kilka, kilkadziesiąt lub nawet kilkaset elementów.  

Do najbardziej znanych utraconych dzieł sztuki z Ratusza Głównego Miasta należy XVII-wieczny obraz “Cudowny połów ryb” Möllera, przedstawiający biblijną scenę rozgrywającą się na wyspie Ołowianka. Nieznane są również losy “Bitwy pod Oliwą” Bartholomäusa Milwitza z połowy XVII wieku, która ponoć w czerwcu 1939 roku została przekazana do gabinetu gauleitera Gdańska Alberta Forstera przy ulicy Piwnej 11. Według innej wersji obraz miał zaginąć z Pałacu Opatów w Oliwie w marcu 1945 r. Nie odnalazł się również cykl obrazów Izaaka van den Blocke’a zdobiących Małą Salę Rady ani portret Napoleona podziwiającego panoramę Gdańska z Biskupiej Górki, który prawdopodobnie został podarowany miastu przez samego cesarza. 

Napoleon na Biskupiej Górce w Gdańsku, 1807-1812, autor: NN, Muzeum GdańskaNapoleon na Biskupiej Górce w Gdańsku, 1807-1812, autor: NN, Muzeum Gdańska Fot. Muzeum Gdańska

Na liście zaginionych zabytków z Dworu Artusa znajduje się 77 pozycji. Największymi – zarówno pod względem wartości, jak i formatu – są płótna, które wypełniały ściany nad ławami, między innymi “Orfeusz wśród zwierząt” Hansa Vredemana de Vriesa, “Kąpiel Diany” Johanna Körnera  i “Sąd ostateczny” Antona Möllera  (u dołu obrazu, wśród tłumu potępionych, artysta umieścił sylwetki przedstawicieli gdańskich władz na łodzi oraz prawdopodobnie siebie). Możliwe, że nigdy nie opuściły one wnętrz Dworu Artusa i spłonęły podczas pożaru budynku w marcu 1945 roku. W ich miejscu na ścianach Wielkiej Hali wiszą dziś fotograficzne rekonstrukcje malowideł. Zaginęły również cenne obrazy z XV wieku – “Okręt Kościoła” (odnaleziono jedynie jedną deskę z ośmiu) i “Oblężenie Malborka”.   

Najwięcej, bo aż 475 pozycji, zawiera katalog strat wojennych Domu Uphagena. W czasie wojny z budynku ewakuowano niemal wszystko, zostały gołe ściany. 

– Straty były wyjątkowo dotkliwe, zaginęło około 90 procent wyposażenia – mówi Wojciech Szymański, współautor katalogu. – Duża część przedmiotów należała do inwentarza bogatego mieszczańskiego domu i została przekazana muzeum przez rodzinę Uphagenów. Obecne opracowanie dotyczące strat wojennych w Domu Uphagena to pierwszy odrębny katalog poświęcony temu obiektowi. 

Wśród utraconych przedmiotów z kamienicy Uphagenów znajdują się między innymi klawesyn i harfa, zegary, wazony, angielskie meble i świeczniki, naczynia, sosjerki, pojemnik do masła, srebrna puszka do herbaty, łyżki, wafelnica, spluwaczka, tabakierki, mikroskop, kaseta z pistoletami oraz pudło na cylinder. Jakie są szanse na ich odzyskanie? Domowe sprzęty, wywiezione w czasie wojny wraz z innymi elementami wyposażenia do majątku rodziny Gaebel w Małym Gorzędzieju koło Tczewa, po wojnie pewnie powędrowały do okolicznych gospodarstw i znalazły praktyczne zastosowanie w tamtejszych kuchniach. 

Muzeum liczy na to, że dzięki dobrze opracowanym katalogom zwiększają się szanse na odnalezienie zaginionych dzieł sztuki, na przykład na zagranicznych aukcjach dzieł sztuki. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLublin: Krajowa Spółka Cukrowa sprzedaje dwie działki. Mogą być atrakcyjne dla deweloperów
Następny artykuł10 gier AAA zbombardowanych w 2020 roku przez graczy na Metacritic