Polskie służby uratowały trzech mężczyzn w Zatoce Gdańskiej. Sytuacja miała miejsce w nocy z 14 na 15 stycznia. Wszyscy podawali się za Hiszpanów, którzy przybyli do Polski, by poszukiwać… bursztynu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Funkcjonariusze ABW zatrzymali szpiega w Przemyślu. „Zidentyfikowany jako agent GRU. Prowadził działania na rzecz Rosji”
Straż Pożarna poinformowała Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa o kontakcie z mężczyzną, który przekonywał, że znajduje się na tonącej barce. Okazało się, że mężczyzna przebywa na Kanale Martwej Wisły.
Już po kilkunastu minutach poszukiwań ratownicy znaleźli trzech mężczyzn, którzy znajdowali się na łodzi. Ich jednostka uległa awarii. Wszyscy uratowani okazali się być obywatelami Hiszpanii, którzy przekonywali, że przybyli do Polski w poszukiwaniu bursztynu. Mieli nurkować przez co najmniej sześć godzin. Okazało się, że nie mieli żadnych uprawnień do prowadzenia łodzi ani pozwolenia na nurkowanie.
Łódź nie była wyposażona w podstawowe elementy gwarantujące bezpieczeństwo, m.in. w oświetlenie nawigacyjne, środki łączności oraz w środki ratunkowe
– informuje trojmiasto.pl.
Jak ustaliliśmy, ich łódź nie była nigdzie zarejestrowana i nie posiadała żadnych oznaczeń. W notatce policyjnej zapisano nieaktywne numery telefonów do załogi, a dwie z trzech osób prawdopodobnie opuściły już kraj
– przekonuje portal.
Sprawę skierowano do wyjaśnienia przez Kapitanat Gdańsk.
Okazuje się, że Hiszpanie mogli być wyposażeni w podwodnego drona. Jak przekonuje zastępca kapitana Portu Gdańsk Cezary Przepiórka, sytuacja miała miejsce w pobliżu infrastruktury krytycznej, a mimo to mężczyźni nie zostali zatrzymani do dalszych wyjaśnień.
Policjanci nie widzieli w tym nic podejrzanego i nie drążyli sprawy. Hiszpanie zostali puszczeni, nie zostali zatrzymani w celu identyfikacji, dalszych wyjaśnień, dlaczego mieli pojazd – prawdopodobnie drona podwodnego – na łódce, co tam robili. Sporządzono tylko notatkę
– czytamy na Trojmiasto.pl.
Opinia ekspertów
Tłumaczenia mężczyzn budzą wątpliwości ekspertów.
Adam Jawor – były oficer kontrwywiadu i ekspert infosecurity24.pl – powiedział, że tłumaczenia mężczyzn są bardzo zastanawiające. – Trudno przypuszczać, aby pomimo posiadania dobrego sprzętu decydowali się – biorąc pod uwagę ryzyko i potencjalne korzyści z tego tytułu – w styczniu, w nocy, na połów bursztynu – ocenił
– czytamy na polskieradio24.pl.
Bursztyn w morzu w strefie brzegowej bardzo szybko ulega zasypaniu piaskiem w ripplemarkach [charakterystycznych „zmarszczkach” na piasku – dop. red.]. Nawet po refulacjach po kilkudziesięciu godzinach nie zobaczysz pod wodą ani kawałka. Luźno przemieszczający się po dnie bursztyn nawet w pobliżu zrzutu osadów dennych przy robotach DCT to krótkotrwała megarzadkość – i z takim sprzętem bursztynu nie znajdziesz. Trzeba mocnego prądu, sztormu oraz wiatru kontrującego, aby trochę na chwilę wyrzuciło na brzeg czy popływało w strefie brzegowej. Czekamy na dalsze propozycje od chłopaków, niestety bursztyn to niezbyt udane alibi
– napisał hydrolog Michał Przybylski komentując poświęcony ten sprawie artykuł portalu trojmiasto.pl.
mly/polskieradio24.pl/trojmiasto.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS