Prawie 63 miliardy złotych – na taką kwotę Polacy zaciągnęli kredyty na zakup mieszkań w 2019 roku – wynika z raportu AMRON – SARFiN. To najwyższy wynik w historii. Wbrew pozorom w ostatnich latach zadłużamy się jednak dość zachowawczo – dysponując coraz wyższym wkładem własnym i wyższymi zarobkami.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że rynek hipoteczny jest rozgrzany jak nigdy dotąd. W 2019 roku Polacy zaciągnęli bowiem kredyty mieszkaniowe na kwotę prawie 63 mld złotych – wynika z najnowszego raportu AMRON-SARFiN. Z drugiej strony w tym samym raporcie czytamy, że przeciętny kredytobiorca, który zaciągnął dług na zakup nieruchomości w 2019 roku, wydawał na ratę 36 proc. swojego miesięcznego dochodu. Jest to dość bezpieczny poziom. Jest to też jedna z liczb przewijająca się we wspomnianym raporcie, która sugeruje, że Polacy wciąż nie zapomnieli o tym, aby na mieszkanie zadłużać się z głową.
Stać nas na więcej
Inne dane z raportów AMRON-SARFiN także potwierdzają, że daleko nam do kredytowego szału z jakim mieliśmy do czynienia na przykład w roku 2007. Wtedy to udzielonych zostało prawie o 40 proc. więcej kredytów niż w 2019 roku. Dla porządku trzeba też dodać, że ponad 12 lat temu zarobki Polaków były prawie dwa razy niższe niż dziś. Nawet po uwzględnieniu inflacji teraz statystyczny rodak zarabia realnie o około połowę więcej niż w 2007 roku. Mimo to chętnych na kredyt jest mniej niż w czasie największego w historii kredytowego boomu.
Z drugiej strony rośnie przeciętna kwota pożyczana na mieszkanie. Ze wspomnianego raportu wynika, że w 2019 roku przeciętnie pożyczaliśmy na mieszkanie kwotę prawie 278 tysięcy złotych. To prawie o połowię więcej niż w 2007 roku. Nominalnie przeciętne wynagrodzenie wzrosło w omawianym okresie prawie dwa razy mocniej niż przeciętna kwota, na którą zadłużają się nabywcy mieszkań.
Pożyczamy ostrożniej
Podobnie uspokajające informacje znajdziemy w danych o tym na jaką część ceny mieszkania zadłużają się Polacy korzystający przy zakupie z kredytów bankowych. W 2019 roku było to 65,4 proc. ceny kupowanej nieruchomości. To oznacza, że statystycznie rzecz biorąc, kupujący na kredyt mieli prawie 35 proc. wkładu własnego. To mniej więcej tyle samo co rok wcześniej, ale też około 5 pkt. proc. więcej niż w 2015 roku.
Dla porządku trzeba jednak dodać, że w 2015 roku mieliśmy do czynienia z trochę łagodniejszym podejściem banków do wymaganego wkładu własnego. W myśl rekomendacji S, wydanej przez KNF, zaciągając kredyt w 2015 roku wystarczyło posiadać 10 proc. ceny mieszkania w gotówce, aby skutecznie ubiegać się o kredyt. Dziś teoretycznie banki powinny wymagać 20 proc. wkładu własnego, ale większość z nich przyjmuje wnioski z 10-proc. wkładem, a brakujący wkład (do równowartości 20 proc. ceny lokalu) zastępują ubezpieczeniem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS