A A+ A++

Był rok 2011, a chodzi o garaż rodziców Bartosza Bazińskiego w Gdańsku. Baziński, kiedy z dwoma kolegami rozkręcał SentiOne, był studentem informatyki na Politechnice Gdańskiej. Koledzy to: programista Michał Brzezicki — wtedy również student PG — oraz Kamil Bargiel, absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. We trzech kierują SentiOne do dziś.

Czytaj też: Porażka go nie zniechęca. Jeden ze stu najbogatszych Polaków trzyma się swojej wizji, ale elektroniki nie będzie już produkować w Polsce

Trudne początki SentiOne: wykładzina z Castoramy i łapanie za telefon

Jak wspominają trudne początki?

— Wstawiliśmy tam najtańszą wykładzinę z Castoramy i kilka biurek, zatrudniliśmy pięciu kolegów ze studiów i tak zaczęliśmy działać. Jak ich zatrudniliśmy, nie mieliśmy jeszcze finansowania, więc tylko obiecaliśmy, że będziemy im płacić. Fizycznie nie mieliśmy pieniędzy. Ale w ciągu dwóch miesięcy znaleźliśmy pierwszego inwestora, który zainwestował w nas 850 tys. zł, dzięki czemu byliśmy w stanie zbudować pierwszą wersję produktu — wspomina początki firmy Baziński, dziś COO SentiOne. — Byłem wtedy studentem, więc 850 tys. zł to były dla mnie jakieś kosmiczne pieniądze, z którymi jak sądziłem, można zawojować świat. Ale szybko się okazało, że budowa biznesu wymaga kolejnych rund finansowania.

Kamil Bargiel, CEO SentiOne, dodaje: — Prawdę mówiąc, jak spojrzę z dystansu na spółkę, jej działalność i jak fajnie się rozwija od 11 lat, to nie mogę trochę uwierzyć, że zaczynaliśmy z poziomu zupełnie zero. Moje pierwsze zadania jako CEO to było łapanie za telefon i dzwonienie (tzw. cold calling) po wszystkich klientach, których widziałem na GoldenLine [polski poprzednik LinkedIn — przyp. red.] i namawiałem na wypróbowanie przełomowego narzędzia do analizy sentymentu. Chociaż technologicznie rzecz biorąc, to wtedy nasze narzędzie było dużo uboższe w funkcje i możliwości niż dzisiaj, a i tak robiło efekt “wow” wśród klientów.

Z obrazkami z początków działalności firmy kontrastuje jej obraz współczesny: 110 pracowników, z czego połowa pracuje w nowoczesnym biurowcu przy ul. Lęborskiej w Gdańsku, a druga połowa rozsiana jest na pracy zdalnej po Europie i Bliskim Wschodzie i Meksyku. Dotyczy to również Bazińskiego, który aktualnie przebywa w Dubaju (rozmawiamy on-line).

Czytaj też: Na pierwsze spotkanie zaspał, dziś Zaremba jest współtwórcą najgorętszej technologii świata. „ChatGPT to tylko próbka naszych możliwości”

Od gdańskiego garażu do arabskiego szejka. Oferta tak nieprawdopodobna, że wzięli ją za oszustwo

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKiedy pierwszy dzień wiosny? Bliżej niż się wam wydaje
Następny artykułFundacja Dr Clown, która wspiera dzieci, poszukuje wolontariuszy