Od namiętności do wspólnej przyszłości
Kiedy dwie osoby zaczynają się sobą fascynować, swoimi ciałami, ale też i osobowością, przeżyciami, pojawiają się namiętność (pożądanie, dążenie do bliskości fizycznej) i intymność (bliskość emocjonalna, zrozumienie, empatia, gotowość pomocy). Coraz więcej rzeczy, sytuacji i emocji zaczyna być wspólnych, para zaczyna spędzać ze sobą wolny czas, chodzić razem do znajomych, dzielić najważniejsze chwile, obserwować zmiany, niepowodzenia, sukcesy. Wszystko zaczyna kojarzyć się z drugą osobą, nieuchronnie pojawia się więc decyzja o zaangażowaniu: jesteśmy razem, funkcjonujemy jako „my”, proszę nas traktować jako parę (zazwyczaj na wyłączność, choć niektóre pary zobowiązują się do życia w otwartych związkach).
Od początkowego zainteresowania i namiętności do decyzji o zaangażowaniu może minąć parę miesięcy, nieraz lat. Nie ma reguły. Część z nas szybciej zaczyna zwierzać się partnerowi ze swoich planów życiowych, jest bardziej otwarta i łatwiej wchodzi w głębokie relacje, inni zaś potrzebują dużo czasu, by zaufać potencjalnemu partnerowi miłosnemu, zrobić dla niego miejsce w swojej codzienności. Wynikać to może z różnych czynników: doświadczenia w relacjach społecznych, kultury, wyznania, wieku, osobowości, temperamentu, a także z wczesnych doświadczeń z domu rodzinnego, traum związanych z wykorzystaniem czy przemocą ze strony innych albo historii poprzednich związków (np. zdrada, kłamstwo w związku, brak poczucia bliskości).
Najważniejsze jest to, żeby mieć podobnie, a jeżeli nie, próbować podążać za partnerem, interesować się jego światem wewnętrznym i rozmawiać z nim o potencjalnych różnicach, by przy planowaniu kolejnych kroków rozwoju związku obie strony czuły się bezpiecznie. Zarówno pary, które szybko decydują się być ze sobą „na stałe”, jak i te, które potrzebują więcej czasu, by się zaangażować, mogą być ze sobą szczęśliwe i w pełni realizować się w relacji romantycznej.
Ach, te skarpetki
Kiedy pojawia się decyzja o wspólnym mieszkaniu, wszystko staje na głowie. Nagle zaczyna mieszkać ze sobą dwoje osobnych ludzi, o różnych przyzwyczajeniach, nawykach, sposobach odżywiania się czy organizowania codziennej przestrzeni.
Wyobraźmy sobie parę, w której jedna z osób uwielbia porządek, co manifestuje się ustawianiem równo rzeczy, utrzymywaniem nieskazitelnie czystej podłogi, druga zaś stawia na twórczy bałagan, nie zwracając nadto uwagi na nieumyte naczynia czy włosy pozostawione w umywalce.
Inny przykład: gdy partnerka sugeruje obejrzenie wspólnie serialu, partner woli spędzić czas bardziej aktywnie: iść na wspólny spacer czy spotkać się z innymi ludźmi. Kiedy ścierają się ze sobą te dwa sposoby funkcjonowania, musi być gorąco. Dlaczego? Każdy z nas działa na co dzień w ramach jakiegoś schematu, który pozwala mu czuć się bezpiecznie. W obliczu niepewnego świata, jego nieuchronnych przemian, wyzwań osobistych i zawodowych, to najczęściej dom jest miejscem, w którym czujemy się dobrze i bezpiecznie. Tam nic nie musimy, śpimy w ulubionej pościeli, oglądamy seriale, które lubimy, kąpiemy się w wannie lub pod prysznicem. Niektórzy czerpią energię z chaosu: są skłonni do słuchania głośnej muzyki, ćwiczą, tańczą, rozmawiają w domu przez telefon, inni zaś wolą odpoczywać spokojniej, koncentrując się na lekturze, medytacji, swoim wnętrzu.
Takie różnice mogą wynikać z wieloletnich przyzwyczajeń, utrwalonych sposobów radzenia sobie ze stresem, obserwacji wyniesionych z domu rodzinnego, upodobań osobowościowych, warunków ekonomicznych. Już samo dostrzeżenie tego, że druga osoba może mieć inaczej niż my, bywa szokiem. Po pierwszej niezgodzie na zaobserwowane różnice („jak on może tak robić?”, „zupełnie jej nie rozumiem”) zazwyczaj pojawia się potrzeba konfrontacji, partnerzy ustalają podział obowiązków, oboje rezygnują z niektórych swoich przyzwyczajeń, aby każdy czuł się komfortowo. Ten etap może być bezbolesny, bywa jednak, że któraś z osób nie respektuje granic drugiej strony, co jest przyczyną kłótni lub nużących okresów ciszy.
Z pewnością etap „docierania się” jest konieczny, by dwoje ludzi mogło rozwijać się w relacji i zwrócić uwagę w kierunku rzeczy naprawdę ważnych. Jeżeli kłótnie partnerów dotyczą przede wszystkim problemów dnia codziennego (np. niewyniesione śmieci), być może ważnym krokiem w długoterminowej relacji partnerskiej byłoby przyjrzenie się temu, co stoi za tymi nieporozumieniami. Być może są to inne problemy, takie jak poczucie braku szacunku czy akceptacji, a śmieci są tylko tematem zastępczym? Gdy para jest bardzo niedopasowana pod względem osobowościowym czy temperamentalnym, takie różnice z czasem stają się nie do zniesienia, partnerzy zaczynają się od siebie oddalać, odnosząc wrażenie, że nie dostają od drugiej osoby tego, co powinni i chcieliby otrzymywać.
Rozstali się? Po tylu latach?
Pewnie większość z nas ma w swoim otoczeniu przynajmniej jedną parę, której miłość wydawała się idealna aż do przesady, a po spektakularnej namiętności nastąpił równie spektakularny rozpad. Choć tego typu zmiany wydają się dość zaskakujące, nie są niczym dziwnym. Związek miłosny jest relacją, w którą nieraz angażujemy się całkowicie. Opowiadamy partnerowi o swoich wcześniejszych doświadczeniach, miłościach, przeżyciach z domu rodzinnego, często bardzo wstydliwych szczegółach, a to potrafi bardzo zbliżyć. Wspólnie planujemy przyszłość, dzielimy się ze sobą swoimi marzeniami, nawet gdy wydają się bardzo niekonkretne. Nagle okazuje się, że partner zna nas lepiej od kogokolwiek innego.
Oczywiście taka wiedza jest elementem udanej relacji, natomiast sprzyjać może również różnym patologiom. Jeżeli któryś z partnerów albo oboje zaczynają postrzegać swój związek jako jedyną relację społeczną, z biegiem czasu odrzucając rodzinę czy przyjaciół, związek przestaje spełniać swoje funkcje. Partnerzy – po czasie zafascynowania swoją obecnością i wyłącznością – zaczynają się emocjonalnie dusić, wcześniejsze kontakty ulegają zatarciu, pojawia się ogromna samotność, której druga strona nie potrafi już zapełnić. Wraz z tą samotnością może pojawić się silna motywacja do zmiany, tęsknota za „starym”, wolnym życiem. Wówczas jedna ze stron zaczyna zazwyczaj się oddalać od drugiej.
Taka sytuacja może jak najbardziej służyć rozwojowi, kiedy oboje partnerzy uświadomią sobie problem i podejmą kroki ku naprawie sytuacji (np. zaczną odświeżać stare kontakty, zwierzać się również przyjaciołom, wychodzić gdzieś bez partnera). Może być jednak tak, że taka bliska, związana relacja spełnia cele dodatkowe, np. chroni chwiejną samoocenę jednego z partnerów, zapełnia pewne braki z dzieciństwa (np. nieobecny ojciec/matka, brak uwagi w dzieciństwie). Wtedy ważnym krokiem jest dostrzeżenie problemu, a zwłaszcza tego, że związek nie rozwiąże wszystkich naszych problemów, a partner nie jest także matką, ojcem czy jedynym przyjacielem. Jeśli rozmowa (zazwyczaj wiele rozmów), wspólne planowanie zmiany i kroki do jej realizacji nie przynoszą efektu, można zasięgnąć porady psychologa albo psychoterapeuty i rozpocząć terapię pary lub/i indywidualną, jeśli problem leży po stronie któregoś z partnerów.
Oczywiście, istnieje też inny powód, który może skończyć nawet wieloletnią zaangażowaną relację miłosną: dzieje się tak, kiedy partnerzy przestają się sobą interesować, w ich związku, codziennym życiu i relacjach intymnych pojawia się rutyna, emocje gasną, znika namiętność i intymność, a pozostaje jedynie zaangażowanie (tzw. faza związku pustego). Wreszcie jedna osoba z pary lub obydwoje zauważają tę zmianę i albo podejmują kroki naprawcze, albo kończą związek.
Trzecim scenariuszem jest niedopasowanie partnerów (np. seksualne, światopoglądowe, które jest przyczyną wyniszczających, toksycznych konfliktów i z czasem staje się nie do przezwyciężenia) lub pojawienie się na horyzoncie alternatywy (rozpoczęcie nowej relacji miłosnej albo decyzja o zaangażowaniu się w rozwój zawodowy czy realizację jakiejś samotniczej pasji).
Podsumowując, życie rodzinne i związki romantyczne są najbardziej emocjonującymi relacjami w życiu człowieka. To zarówno wielkie nadzieje, ekstaza i radość, jak i wiele strachu, smutku czy złości. Im dłużej trwa związek, tym większa szansa na doświadczenie wszystkich tych emocji. To od nas zależy, czy wykorzystamy je do rozwoju związku (a więc do jeszcze większej intymności), czy raczej nie dostrzeżemy, zignorujemy albo wykorzystamy przeciwko partnerowi i w ten sposób doprowadzimy do rozpadu długotrwałej relacji. Należy rozmawiać o potrzebach, emocjach, dyskutować o tym, co by było najlepsze w sytuacji konfliktu/różnicy zdań, szanować się wzajemnie, poświęcać sobie czas, jednocześnie respektując swoją indywidualność. Dopiero gdy obydwie osoby są zaangażowane w relację w takim samym stopniu, ma ona szansę na rozwój.
Zobacz też: Konflikty, oczekiwania, szkoła… Trudne emocje są nieodłączną częścią życia rodziny
Małgorzata Osowiecka – psycholog, wykładowca na Uniwersytecie SWPS w Sopocie i Warszawie. Kierownik grantu Narodowego Centrum Nauki Preludium „Wpływ kontaktu z poezją na twórcze myślenie”. Prowadzi projekt badawczy dotyczący pisania ekspresyjnego jako formy terapii wśród osób chorujących przewlekle
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS