To wprawdzie tylko epizod w długim i pełnym symbolicznych zdarzeń życiu Michaiła Gorbaczowa, ale znaczący. W 1998 r. wziął on udział w telewizyjnej reklamie amerykańskiej sieci pizzerii. Sama reklama pełna stereotypów: Plac Czerwony, babuszki, śnieg, Rosjanie rubasznie powtarzający słowa-klucze jak „pierestrojka” i „głasnost”. W finałowej scenie Gorbaczow ze skromnym uśmiechem przyjmuje wznoszone za niego toasty. Wszystko w tym filmiku na pozór wygląda dość autentycznie – ale to taki autentyzm dla Zachodu. Bo tak naprawdę nic się w nie zgadza. Rosjanie toastów za Gorbaczowa nie wznosili, a już na pewno nie za pierestrojkę. On nigdy nie był lubiany w Moskwie. Ta niechęć jest silna do tego stopnia, że nawet Władimir Putin (w końcu największy orędownik odbudowy Związku Radzieckiego) zapowiedział, że nie pojawi się na pogrzebie ostatniego przywódcy ZSRR.
Natomiast Gorbaczow jest nadzwyczaj mocno fetowany na Zachodzie. To nie przypadek, że brał on udział w reklamach zachodnich produktów, nie rosyjskich. Reklamy sieci pizzerii w Rosji nawet nie pokazano, choć pojawiła się ona na całym świecie. Ale też stosunek krajów zachodnich do niego jest odwrotnie proporcjonalny do tego w Rosji. Widać to wyraźnie, gdy prześledzi się sposób, w jaki reagowano na informacje o śmierci Gorbaczowa. Słowa, które padały, mało w sumie mówią o ich adresacie. Natomiast bardzo dużo mówią o świecie, w którym teraz żyjemy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS