Policjantka powiedziała, że nigdy nie podejmę normalnej pracy, bo do końca życia w moich papierach zostanie informacja, że siedziałem. Że o karierze psychologa mogę zapomnieć – mówi Ali Kopacz, 22-letni aktywista skazany przez sąd za organizację protestu przeciwko brutalności policji. – Dotkliwa kary może wywoływać efekt mrożący, zniechęcać obywateli do protestowania – komentuje Zuzanna Ganczewska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Ali Kopacz, 22-letni student Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, został osadzony w areszcie śledczym na ul. Montelupich 24 listopada. Spędził tam siedem z zapowiadanych 15 dni. Powód? W sierpniu zeszłego roku Ali brał udział w Krakowie w pokojowej demonstracji przeciwko brutalności policji. Niezgłoszonej służbom, zorganizowanej spontanicznie. Został wówczas wylegitymowany, a potem wytypowany przez funkcjonariuszy na organizatora tego zgromadzenia.
Sąd skazał go wyrokiem nakazowym (a więc bez rozprawy i udziału oskarżonego) z art. 52 par. 2 kodeksu wykroczeń na karę ograniczenia wolności i zasądził prace społeczne. – Ponieważ od tamtej decyzji Ali się nie odwołał, gdyż pisma nie odebrał, musiał odbyć zastępczą, dwutygodniową karę pozbawienia wolności – wyjaśnia nam adwokat Paweł Śliz, który reprezentuje 22-letniego Alego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS