Po użądleniu pozostaje niewiele czasu na opanowanie wstrząsu. Wielu z nas nawet nie wie, czy ma uczulenie, a dla niektórych bliskie spotkanie z pszczołą czy szerszeniem może okazać się tragiczne w skutkach. – Mieliśmy przypadki śmierci po ukąszeniu – mówią chełmscy medycy.
Chełmskie pogotowie odnotowuje coraz więcej wyjazdów do użądleń przez owady błonkoskrzydłe. W klatkę piersiową, w głowę, policzek, pod okiem. W wielu przypadkach pacjenta trzeba przetransportować do szpitala. Bo choć często ukąszenie przez osę, pszczołę czy szerszenia kończy się nieprzyjemnym obrzękiem, to u niektórych osób może dojść do niebezpiecznej reakcji alergicznej bezpośrednio zagrażającej życiu.
– Gdy pojawia się obrzęk, rumień w miejscu użądlenia i ból, wówczas wystarczą zimne okłady. Można też wypić wapno i podać leki na alergię. Tu pogotowie jest zbędne. Jednak kiedy pojawiają się duszności i ucisk w klatce, bezwzględnie należy wezwać zespół ratownictwa medycznego – zalecają chełmscy medycy.
Reakcja alergiczna pojawia się niemal od razu po użądleniu. Wiele osób jednak nie wie, że są uczulone na jad, bo nigdy nie doświadczyły bliskiego spotkania z owadem. Tymczasem już jedno ukąszenie u alergika może doprowadzić do groźnego wstrząsu anafilaktycznego. W najcięższych przypadkach dochodzi do spadku ciśnienia tętniczego i utraty przytomności, co stanowi bezpośrednie zagrożenie życia i może prowadzić do zgonu. Wówczas konieczna jest natychmiastowa pomoc medyczna. Liczą się każde minuty. – Pamiętamy przypadki śmierci po użądleniu przez szerszenia – dodają chełmscy medycy. (pc)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS