Jak wynika z danych straży pożarnej, wypalanie traw to nie tylko wiosenny proceder. Łąki, miedze, rowy czy pasy przydrożne płoną przez cały rok. W 2020 r. Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Tychach tylko w styczniu nie zanotowała tego typu pożarów, ale już w lutym były dwa, a np. w październiku – 3, w listopadzie – 1.
Ale oczywiście najwięcej podpaleń dotyczy wiosennych miesięcy. W ub. roku w marcu tyscy strażacy gasili 28 pożarów traw, w kwietniu – 61. Łącznie w minionym roku do pożarów traw wyjeżdżano 116 razy – 38 w Tychach, 78 w powiecie bieruńsko-lędzińskim. Dla porównania – w 2019 było 125 pożarów (Tychy – 65, powiat bieruńsko-lędziński – 60). Każdy pożar, spowodowany podpaleniem suchej trawy, niesie za sobą zagrożenie nie tylko dla środowiska i zwierząt, a także ludzi. W 2020 roku w pożarach traw zginęło w Polsce 15 osób, w tym dwóch strażaków, obrażenia odniosły 54 osoby (14 strażaków). Strażacy zwracają także uwagę na fakt, iż 99 proc. pożarów traw to podpalenia umyślne.
W tym roku zanotowano już 1.719 pożarów w skali w kraju, a województwo śląskie (227) jest na drugim miejscu, po woj. dolnośląskim (356). W Tychach było ich już 11 – 4 w Tychach (luty – 1, marzec – 3), a w powiecie bieruńsko-lędzińskim – 7 (luty 1, marzec 6).
Co roku strażacy zwracają się z apelem do mieszkańców, głównie rolników o niewypalanie traw. Niestety, wiele osób nadal uważa, że wypalanie zwiększa żyzność gleb. Tymczasem jest odwrotnie – w pożarze ginie wszystko co użyźnia glebę i ziemia staje się jałowa. Zahamowany zostaje bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza, a do atmosfery przedostaje się wiele związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Niszczone są gniazda już zasiedlone (np. skowronków) i miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. W płomieniach giną pszczoły i trzmiele a także zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru. Płomienie niszczą miejsca bytowania zwierzyny łownej, m.in. bażantów, kuropatw, zajęcy, a nawet saren. Giną płazy i mrówki, z których jedna kolonia może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie, dżdżownice czy biedronki. Od palącego się poszycia gleby, zapaleniu może ulec podziemna warstwa torfu, zalegająca nawet do kilkunastu metrów w głąb. Są to pożary długotrwałe, trwające nawet do kilku miesięcy.
Podczas wypalania traw, rozprzestrzenianiu ognia sprzyjają powiewy wiatru. W przypadku gwałtownej zmiany jego kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Tak było w Tychach dwa lata temu, kiedy na parkingu przed jedną z firm na terenach przemysłowych spłonęło 7 samochodów a trzy inne uległy uszkodzeniu. Powodem było właśnie wypalanie trawy.
Dlatego za wypalanie trwa grożą poważne sankcje, poczynając od mandatu w wysokości 5 tysięcy złotych do kary 10 lat więzienia, a nawet 12 lat w przypadku osób, które doprowadziły do czyjejś śmierci. W związku z tym, że do walki z procederem wypalania traw włączyła się także Unia Europejska, rolnik, który łamie prawo może otrzymać unijne dopłaty pomniejszone nawet o 20 procent. Dotyczy to nie tylko rolników korzystających z dopłat bezpośrednich ale także tych, którzy dostają wsparcie przy zalesianiu gruntów rolnych i dopłaty środowiskowe. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może również pozbawić rolnika całej kwoty płatności bezpośrednich za dany rok, jeśli stwierdzone zostanie uporczywe wypalanie przez niego traw.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS