Jednym z zadań Straży Miejskiej w Płocku jest kontrolowanie, czy nie dochodzi do zanieczyszczania środowiska. W ramach tych obowiązków funkcjonariusze niejednokrotnie sprawdzają, czym mieszkańcy palą w piecach i bywa, że znajdują materiały, od których jeży się włos na głowie.
Straż Miejska w Płocku otrzymała 5 marca zgłoszenie o ciemnym, gęstym i śmierdzącym dymie unoszącym się z komina jednego z domów na osiedlu Borowiczki. Na miejsce skierowano patrol w celu skontrolowania, co jest spalane w piecu na zgłoszonej posesji.
– Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze poinformowali właściciela posesji o przyczynie interwencji, podali podstawę prawną i poprosili o umożliwienie skontrolowania kotłowni. Ten jednak stwierdził, że strażników do kotłowni nie wpuści. Dlaczego? Bo on ma piec węglowy i nie widzi potrzeby przeprowadzenia takiej kontroli – odnotowuje starszy inspektor Jolanta Głowacka, rzecznik prasowa Straży Miejskiej w Płocku.
Strażnicy poinformowali 67-latka, że uniemożliwianie lub utrudnianie kontroli w zakresie ochrony środowiska osobom uprawnionym lub im pomagającym (zgodnie z art. 225 par. 1 Kodeksu Karnego) jest zagrożone karą do trzech lat więzienia i mundurowi będą zmuszeni wezwać Policję.
Reklama. Przewiń aby czytać dalej.
– Właściciel posesji z uśmiechem na twarzy stwierdził, że on Policji też nie wpuści do kotłowni, bo przed chwilą dołożył do pieca, a czym on ma palić, to wie dobrze. Nikt nie będzie go pouczał. Niespodziewanie podczas oczekiwania na przyjazd policjantów właściciel posesji złożył strażnikom propozycję nie do odrzucenia. Poprosił, aby wrócili na kontrolę za trzy dni, to on do tego czasu, jak to określił „ogarnie piec” – opisuje st. insp. Jolanta Głowacka.
Po przyjeździe policjantów, 67-latek oznajmił funkcjonariuszom, że nie ma kluczy do kotłowni i garażu, który komuś dzierżawi, a w którym znajduje się piec.
Mężczyzna starał się za wszelką cenę nie dopuścić do kontroli. Po kilkunastu minutach gorącej dyskusji rejonowym udało się wejść do pomieszczenia.
– W kotłowni znajdował się piec na paliwo stałe, a obok niego, oprócz węgla, leżał papier pokryty farbą drukarską, stare kartony, płyty wiórowe i płyty meblowe. Ścianki i drzwiczki pieca oblepione były jakąś substancją oleistą. Strażnicy sprawdzili również wilgotność drewna. Niestety, urządzenie pokazało przekroczenie dopuszczalnej normy. Wynika z tego, że właściciel palił również mokrym drewnem. Niedaleko pieca stało jeszcze wiadro ze zużytym olejem silnikowym – relacjonuje Jolanta Głowacka.
Rejonowi podjęli decyzje o pobraniu próbki popiołu do kontroli. Dzieje się tak w sytuacjach, kiedy strażnicy mają wątpliwości co do rodzaju paliwa spalanego w piecu. Popiół jest pobierany nie tylko z popielnika, ale również zdejmowany ze ścian pieca.
Do laboratorium próbki trafiają w zaplombowanych pojemnikach. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, Straż Miejska w Płocku nałoży na właściciela pobranej próby mandat. Wynik badań będzie również dowodem w sprawie, jeśli trafi ona do sądu. Mieszkańcowi grozi kara grzywny do 5000 zł oraz ewentualne pokrycie kosztów sądowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS