Po czwartkowej sesji Rady Miejskiej nic już nie jest takie samo. Znowu dokonano kolejnego rozbioru czegoś tak staroświeckiego i właściwie już nieistniejącego, jak wspólnota. Wiadomo, że wspólnoty nie ma, ale jeszcze do niedawna, można było się łudzić, że jest. Że ją tworzymy. A teraz to trudno coś więcej powiedzieć na ten temat poza tym, że byliśmy świadkami jej pogrzebu, a za kilka miesięcy zostaniemy zaproszeni na stypę.
Bo jak to wygląda, kiedy z jednej strony radni rozdzierają szaty nad pojedynczymi miejscowościami wiejskimi, które reprezentują i są przeciwni likwidacji tamtejszych szkół, ale już kilka kilometrów dalej, za miedzą, żądni są krwi i domagają się głów pozostałych placówek w sąsiednich wioskach? Co to jest za pomysł, żeby tak głosować? Kto to wymyślił i jak długo nad takim rozwiązaniem debatowano? Radny z Konradowa chce, żeby wycięto w pień wszystkie szkoły wiejskie, ale Konradowo chciałby ocalić, za to radna z Siedlnicy na odwrót, wszystko do korzeni wyciąć, a Siedlnicę zostawić. Nie mniej oryginalni są radni z Łysin i Lginia. Dla nich też może niczego nie być, oby tylko w ich zagrodach się coś ostało.
Wiem. Za tym kryje się jakaś taktyka. Chodzi chyba o to, żeby powiedzieć swoim, że patrzcie, głosowaliśmy przeciw, nie chcieliśmy przegłosować tych uchwał intencyjnych o zamiarze likwidacji naszych szkół. Owszem, radni mogliby jeszcze dodać, że nikogo nie udało im się w ramach koalicji, w której się zrzeszyli, przekonać do obrony ich placówek. Tutaj okazali się nieskuteczni, mało przekonujący, a może nawet niewiarygodni. Cóż, przyczynili się do przyjęcia uchwał o zamiarze likwidacji pozostałych placówek, a swoich nie zdołali obronić.
Wniosek? Samorząd stał się zbiorem mniejszych lub większych interesów tej lub innej grupy mieszkańców, ale na pewno nie jest to wspólnota wszystkich mieszkańców gminy. Tak, wiem, że to też jest takie gadanie, które dzisiaj nie ma większego sensu. Jaka wspólnota znowu? To, co w sferze prywatnej jest na porządku dziennym, czyli różnego rodzaju egoizmy i dbanie o własny interes, stało się domeną sfery publicznej. W tej sferze kiedyś ważna była wspólnota, a dzisiaj jej rozwój, bo jak mówił inny radny, miejski, przez ostatnie dwa lata zrozumiał, że likwidacja szkół wiejskich przyczyni się do rozwoju gminy. Kiedyś tak nie myślał, a teraz zmienił zdanie. Wygląda na to, że tak zwany rozwój za chwilę stanie się nowym, złotym cielcem we Wschowie, jak w poprzedniej kadencji nowa ewangelia o oszczędnościach.
Jedno i drugie jest ważne. Oszczędzajmy i rozwijajmy się. Ale jak na wszystkim zaoszczędzimy i za te zaoszczędzone miliony, rozwiniemy się, gubiąc z oczu to, co najważniejsze, to do czego jeszcze będzie nam służyć małe miasteczko na styku trzech województw? Skoro każdy z nas będzie oszczędny i rozwinięty? Wtedy chyba nadejdzie koniec. Słońce stanie się czerwone, a ziemia piaszczysta i nieurodzajna. Może nawet nie spotkamy się wtedy na Dniach Wschowy i nie posłuchamy razem koncertu, specjalnie przygotowanego na tę okazję? Naprawdę może i do tego dojść, jak już każdy z nas odda pokłon rozwojowi i oszczędności.
—
Rafał Klan
https://rklanblog.wordpress.com/
Redakcja nie odpowiada za przedstawione w tekście opinie i stwierdzenia, które stanowią wyraz osobistej wiedzy i poglądów autora. Felietony, opinie, polemiki itp. przyjmujemy pod adresem [email protected].
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS