Było też wiele wpisów o odkładaniu pracy do ostatniego momentu: „Robiłem wszystko, żeby nie zabrać się do obowiązków. Siedziałem na Facebooku, Twitterze, blogach, nowych stronach. Zajmowałem się wszystkim, tylko nie pracą”. Kilka przeciążonych osób dołączyło się do dyskusji i zwierzało, że zwykłe domowe czynności, jak sprzątanie, robienie prania czy zakupów, stały się dla nich nagle przyjemniejsze od pójścia do firmy.
Czytaj też: Depresja miliardera. Zmagał się z nią m.in. twórca gry Minecraft
Szlachetna odmiana depresji. Wypalenie zawodowe „jak domek jednorodzinny”?
Znaków, że coś nie gra w życiu zawodowym, może być znacznie więcej. Strach przed dzwoniącym telefonem i w efekcie zapchana poczta głosowa. Panika, jaką daje świadomość, że dziś znów tyle do zrobienia i nawet nie wiadomo, od czego zacząć. Drażliwość i złość. Czasem częstsze picie czy palenie dla relaksu.
Wojciech Eichelberger, psycholog i psychoterapeuta zajmujący się m.in. umiejętnym zarządzaniem energią życiową, nazwałby te wszystkie przypadki wstępną fazą wypalenia. „Ostrzeżeniami”, które – gdy je zaniedbamy – przekształcają się w „wyłączenia”. Nasze ciało i psychika przestają wtedy sprawnie działać. Zapominamy o ważnych sprawach, unikamy ludzi, dopada nas apatia. Źle wyglądamy, zaczynamy częściej chorować. Nie mamy ochoty się bawić i żartować. To objawy przypominające depresję.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS