A A+ A++

Olsztyniacy gubią na potęgę. Na ulicach wypada im sprzęt elektroniczny, biżuteria, pieniądze. W sezonie jesienno-zimowym czapki, parasole i szaliki. Co robić, gdy w nasze ręce trafia cudza własność? I czy uczciwych znalazców czeka nagroda?

Przed chwilą znalazłam telefon w parku Kusocińskiego niedaleko SP3. Właściciela proszę o napisanie, co jest z tyłu telefonu”. „Znaleziono kluczyki samochodowe koło Stokrotki na ul. Sybiraków. Do odbioru w sklepie”. „Na starówce znaleziono portfel”. „Witam, wczoraj około 21-22 został zgubiony telefon marki Huawei p20 lite na Zatorzu w okolicach Górki Jasia. Osobę, która znajdzie proszę o kontakt”. „W czwartek na Jarotach została znaleziona złota bransoletka”.

Podobne ogłoszenia stale goszczą na łamach facebookowej strony Spotted: Olsztyn.

Okazuje się, że gubimy nie tylko przedmioty codziennego użytku, ale i… zwierzęta. 7 listopada w okolicach Stawigudy znaleziono psa. Z kolei 2 listopada na Jarotach w okolicy ulic Herdera i Wilczyńskiego w zaginął kot. Futrzak wabi się Witek, ma niebieskie oczy i białą sierść.

Każdy, kto kiedykolwiek zgubił cenną rzecz, wie ile nerwów to kosztuje. Na szczęście istnieje kilka skutecznych sposobów, żeby odzyskać utraconą własność. Jedna z opcji to biuro rzeczy znalezionych — instytucja stworzona z myślą o pechowych właścicielach. Każde większe miasto w Polsce ma własne biuro rzeczy znalezionych. W stolicy naszego regionu prowadzi je Urząd Miasta. Warto sprawdzić w internecie wykaz przedmiotów znajdujących się w olsztyńskim depozycie. A nuż smartfon, który przepadł kilka dni temu, trafił właśnie tam?

Do biura warto się zgłosić także wtedy, gdy sami natrafimy na torbę pełną kosztowności. Jako znalazcy mamy bowiem nie tylko obowiązki, ale i prawa. Przysługuje nam m.in. znaleźne, czyli nagroda dla uczciwego znalazcy. Jej wysokość to jedna dziesiąta wartości rynkowej znalezionej rzeczy.

Można oczywiście zabrać sobie cudzy nabytek. Warto jednak pamiętać, że w polskim prawie zasada „znalezione nie kradzione” nie działa we wszystkich przypadkach. Policja rzecz jasna nie ściga za długopisy czy spinki do włosów. Co innego droga biżuteria — tutaj już możemy mieć spore kłopoty. Za przywłaszczenie cudzej rzeczy Kodeks karny przewiduje pozbawienie wolności do lat trzech.

Ale przyzwoitość popłaca nie tylko dlatego. Pouczającą historią podzielił się z nami pan Igor, mieszkaniec Nagórek.
— Kiedyś podczas spaceru po parku Centralnym znalazłem cudzy portfel — wspomina. — Podejrzewałem, że właściciel padł ofiarą kieszonkowca, bo w środku nie było pieniędzy. Pozostał tylko dowód osobisty i kilka innych dokumentów. Postanowiłem zgłosić się do najbliższego komisariatu policji. Jednak w połowie drogi naszły mnie poważne wątpliwości. A co jeśli padną na mnie jakieś podejrzenia i zostanę aresztowany? A jeśli zaczną mnie ciągać po sądach? W końcu się zniechęciłem. Zostawiłem portfel na ławce, w dobrze widocznym miejscu. Pomyślałem, że przecież po parku często chodzą patrole mundurowych, więc na pewno zauważą — tłumaczy.

Wątpliwości jednak pozostały. I dzisiaj pan Igor postąpiłby zupełnie inaczej.
— Teraz żałuję tamtej decyzji — mówi. — Nie wiadomo, co stało się z dokumentami. A jeśli trafiły w złe ręce? Jeśli ktoś posłużył się nimi, żeby wyłudzić pożyczkę w banku? Zawsze, gdy wspominam to zdarzenie, dręczą mnie wyrzuty sumienia, choć minęło już tyle lat — żali się.

Czy istnieją przedmioty, których nie możemy zostawiać w biurze rzeczy znalezionych? Owszem. Pracownicy nie przyjmą sprzętu wojskowego, dokumentów wojskowych, broni, amunicji, materiałów wybuchowych, aparatury radiowo-nadawczej, dowodów osobistych czy paszportów. Z czymś takim należy udać się do najbliższego posterunku policji. Co do materiałów wybuchowych — tych lepiej w ogóle nie dotykać i od razu powiadomić służby. Ponadto rzeczy znalezione w budynkach publicznych, w pomieszczeniach otwartych dla publiczności oraz w środkach transportu publicznego należy przekazać zarządcy danego budynku, pomieszczenia lub środka transportu.

Najprościej jest w przypadku pieniędzy. Dawniej każdy grosik podniesiony z chodnika trzeba było zgłaszać właściwemu staroście. W 2018 roku sejm uchylił ten absurdalny przepis. Obecnie do starosty zanosimy znalezione pieniądze tylko wtedy, gdy ich wartość przekracza 100 zł. Mniejsze kwoty mogą zostać w naszej kieszeni, o ile ustalenie właściciela jest niemożliwe.

Na koniec ważna informacja ze strony Urzędu Miasta:
„W związku z rozprzestrzenianiem się epidemii COVID-19 do odwołania wprowadzono ograniczenie w działalności Biura Rzeczy Znalezionych:
– Przyjmowanie rzeczy znalezionych przyniesionych do Urzędu przez znalazcę lub ich odbiór na telefoniczne wezwanie portiera, obsługa klienta na korytarzu ratusza,
– Kontakt z Biurem w sprawie rzeczy znajdujących się w depozycie jedynie telefoniczny pod nr. 89 527 55 27”.

Paweł Snopkow

Od autora: W odnalezieniu właściciela zgubionego telefonu może pomóc pracownik salonu sieci komórkowej. Przed trzema laty podczas styczniowej odwilży znalazłem rozładowanego smartfona. Leżał w topiącej się zaspie śnieżnej przy ulicy Obiegowej. Zabrałem urządzenie do domu i wysuszyłem. Po otwarciu obudowy dostałem się do karty sim. Odczytałem numer telefonu oraz logo operatora. Nazajutrz udałem się na ul. Dąbrowszczaków do salonu sieci Play. Pani pracująca przy obsłudze pomogła naładować telefon i włączyć ekran. Dość szybko udało nam się skontaktować się z rodziną właścicielki. Pół godziny później przekazałem smartfon jej kuzynowi. Pieniężnej nagrody nie dostałem, za to odszedłem z czystym sumieniem.

***

Dołącz do nas!

“Maseczka to znak solidarności”. To nasza kampania społeczna związana z koronawirusem. Zachęcamy wszystkich do wysyłania zdjęć w maseczkach! Będziemy je publikować na gazetaolsztynska.pl i w Gazecie Olsztyńskiej. Nie dajmy się zarazie. Żyjmy normalnie, ale “z dystansem”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOpóźni się otwarcie przystanku kolejowego Łódź-Retkinia. Co wpłynęło na wydłużenie prac?
Następny artykułZmarł szef bułgarskiej agencji informacyjnej BTA. Zabił go COVID-19