Jakie dane wyciekły z armii?
Ujawnione dane wojskowe to 1 mln 757 tys. 390 zapisów. Jak pisze Onet, skala jest ogromna – sama broń palna kalibru do 30 mm oraz jej części i oprzyrządowanie to 2 tys. 800 pozycji w bazie. A każda taka pozycja, to zgłoszenie zapotrzebowania konkretnej jednostki na konkretny sprzęt. Są to więc informacje o potrzebie nabycia całych samolotów F-16, ciężkiej broni, jej elementów, amunicji, części zamiennych, a nawet mundurów, bielizny, koców, komputerów, sztandarów i dyplomów.
Jak podaje Onet, z ponad 1,7 mln ujawnionych zapisów wyłania się szczegółowy stan posiadania całej polskiej armii, a także jej braki w sprzęcie. Ze spisu można np. ustalić, który sprzęt jest niesprawny lub jakie są braki.
Jakim zagrożeniem jest wyciek z armii?
– Nie znam sprawy, ale gdyby tak było, to materiał jest wart ogromne pieniądze. Są to dane strategiczne, o które zabiega wywiad Rosji. Dają one podstawę do precyzyjnego szacowania, jaki jest stan materiałowy jednostek wojskowych, jakie mamy zapasy, które jednostki są traktowane priorytetowo, a bardziej ogólnie o tym, jaka jest zdolność obronna naszego kraju. Takie dane mają szczególne znaczenie dla planowania operacji zaczepnych – powiedział Onetowi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gdy pytamy go o konsekwencje takiego wycieku.
Ekspert dodaje, że taka baza danych pozwoliłaby Rosjanom na sprawdzenie, czy wiarygodni są informatorzy, z którymi współpracowali do tej pory. Można bowiem porównać dane wywiadowcze z tymi z wycieku sprawdzając rzetelność agentów.
Według informatora Onetu, który jest specjalistą od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągnęli użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin.
Skąd wyciekły wojskowe dane?
Armia musi teraz ustalić, kto odpowiada za wyciek. Według dziennikarzy Onetu materiały prawdopodobnie wyciekły z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Informatorzy redakcji twierdzą, że przyczyna mogła być banalna – ktoś mógł ułatwiać sobie pracę na bazach danych i zrobił ich kopię z wielu wojskowych systemów do jednej bazy w stworzonym chałupniczo programie.
Już po publikacji Onetu sprawę skomentowało Ministerstwo Obrony Narodowej. „Sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby. Trwa wyjaśnianie, czy doszło do wycieku oraz czy ujawniony plik faktycznie został wytworzony w Siłach Zbrojnych RP”” – poinformował resort obrony w oświadczeniu.
Dalej czytamy w nim, że „na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy, czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP”. MON dodaje, że do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie jej komentował.
Czytaj też: Jak żyją Polacy w Norwegii? „Wiedzą, że istniejemy, mniej ważne jest, na jakich zasadach to funkcjonuje”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS