A A+ A++

Celem tak prowadzonej polityki nie jest wiara i chęć naprawy systemu czy polepszenie komfortu życia rodaków. Działania te są skierowane do twardego elektoratu PiS celem bezwzględnego utrzymania władzy. I wszystko, do czego dąży władza to jak w przypadku nauczycieli, obrzydzenie wizerunku tej grupy w oczach swojego elektoratu. Tak skutecznie, aby zniechęcić do jakichkolwiek protestów przez najbliższe dekady.

Przeciętny elektorat PiS nie cechuje się podstawową świadomością ekonomiczną. Nie potrzebuje mieć wizji czy planów na przyszłość. Żyje raczej tu i teraz, otoczony bańką rządowej propagandy sukcesu. Są to zazwyczaj prości ludzie, często nieświadomi swojej tęsknoty za socjalizmem. To ludzie, którzy chcą, aby władza urządzała ich życie i ślepo wierzą w jej przekaz. Władza tą dobroć brutalnie wykorzystuje. Manipulując i grając na emocjach, z premedytacją wykorzystuje tak delikatne hasła, jak ojczyzna, honor czy suwerenność. Nie bez przyczyny jest taka, a nie inna retoryka PiS-u względem Unii Europejskiej. Ten sojusz sprowadzony jest do postaci dobrego wujka z wypchanym portfelem, który sypie pieniędzmi, bo… się nam należy.

Należałoby zadać pytanie, cóż w nas takiego wyjątkowego jest, że się nam od wszystkich należy? Czy ta ofiarność innych narodów ma być dozgonna? Chyba nie. Jak zobowiązanie kredytowe, które też się kiedyś kończy. Dlatego też tak bardzo brakuje mi obecnie edukacyjnej funkcji opozycji. Zamiast latać po granicznych polach, może warto by było przypominać na przykład rolnikom, że jeszcze w kwietniu 2004 roku ich mleko — takie samo jak dziś — było „brudnym produktem pełnym bakterii”. Że członkostwo w UE to nie tylko dopłaty, ale przede wszystkim otwarcie rynków zbytu. Że bez naszego członkostwa w strukturach europejskich nie sprzedaliby ponad połowę swojej produkcji, bo tak właśnie działa mechanizm rynkowy. Bo przecież tak, jak każdy z nas nie lubi być zmuszany, tak samo nie można od innych wymagać otwarcia swojego terenu i pozwolenia na nieograniczony handel.

Bo przecież handel, jak sama nazwa wskazuje, jest to transakcja wymienna. Przeciętny rolnik nie jest świadomy, że na teren Nowej Zelandii, Australii czy chociażby Brazylii wjazd z własną żywnością dostępny jest tylko dla członków „klubu”. Wyborca PiS karmiony codziennie propagandą telewizji, ponoć publicznej, niestety nie widzi, że nawet Prezydent kraju uwikłany jest w skrzętnie ułożoną mistyfikację partii rządzącej. Jak choćby ostatnio w Świnoujściu przekonywał nas o dotrzymywaniu obietnic. Dając tym samym nam do zrozumienia, że inwestycja finansowana była przez rząd.

Prawda niestety leży gdzie indziej. Nie tylko rząd nie dotrzymał obietnicy, bo nie mógł — gdyż takich nigdy nie składał, ale inwestycja warta prawie miliard złotych w 85 procentach została sfinansowana przez UE. Brakujące 15 proc. to środki samorządowe. Rząd, pomimo lansu Premiera i Prezydenta (na początku i końcu przewiertu) nie wyłożył nawet jednej złotówki. Taka subtelna różnica w przekazie. Demagogię przekazu PiS dopełniają słowa Premiera w Sejmie, ubolewającego nad losem PGR-ów czy spółdzielni, które były najbardziej marnotrawną strukturą socjalizmu.

Smutne jest, że po ćwierćwieczu ciągłego rozwoju i doganiania Zachodu, potwierdzonym ponad 4-krotnym wzrostem PKB (1995 rok – 142 mld USD, 2019 rok – 596 mld USD), w dalszym ciągu co trzeci z nas tęskni za socjalizmem. Potwierdza to badanie CBOS opinii potencjalnych elektoratów.

Na przekór wszystkim faktom, to właśnie elektorat PiS ciągnie nas w stronę moskiewskiego kanału, a nie do elitarnego klubu państw rozwiniętych. Zdecydowana większość elektoratu PiS jest zdania, że „Znaczna część przedsiębiorstw powinna pozostać własnością państwową”. Niepokojącym zarazem jest fakt, że zarazem widzą oni potrzeby, aby „Państwo zapewniało obywatelom wysoki poziom świadczeń społecznych, takich, jak opieka zdrowotna, szkolnictwo itp.” ― niestety finansowane przez lepiej sytuowanych. Pewnie w ramach nagrody za ciężką pracę, trud i zazwyczaj poniesione wyrzeczenia. Tęsknotę za socjalizmem, tę nawet w podświadomości, wyrażają, opowiadając się za tak postawioną tezą: „To przede wszystkim władze centralne powinny decydować o realizacji zadań i usług publicznych”.

Polemizowałbym ze słowami Premiera Tuska, że przeciwnikami nie są instytucje, tylko władza, która psuje te instytucje. No ale może nie jest to odpowiedni czas i miejsce.

Mam tylko nadzieję, że słowa premiera wypowiedziane w Płońsku dotyczące cen chleba okażą się prorocze. Bo przecież komuny nie obalił brak swobód obywatelskich, wolności słowa czy ogólne zniewolenie człowieka. Komunę obaliło niezadowolenie społeczne spowodowane właśnie galopującymi cenami… chleba.
Artur Nowacki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWystawa Grzybów pt. „Poznaj grzyby – unikniesz zatrucia
Następny artykuł„Wystarczy chcieć” według Lisa [ Kultura ]