A A+ A++

Dzień po sierpniowej sesji rady miejskiej poinformowano mieszkańców o uchwalonych głosami radnych prezydenta dodatkowych funduszy w kwocie 5.305.000 złotych, przy okazji promując konkretne osoby. To konkretna suma, szkoda tylko, że ta informacja była lekko zmanipulowana. A dotyczy to jedynie 5 mln złotych. Bo tych środków nie ma w budżecie. Na chwilę obecną są one wirtualne, obiecane przez rząd, a zapisane nie w budżecie, tylko w prognozie budżetowej. I nie w tym roku, a w 2023. To nie konkretne banknoty, a promesa BGK na dofinansowanie inwestycji w OSP Ciężkowice. No, ale żeby móc po nie sięgnąć, trzeba mieć wkład własny. A przede wszystkim znaleźć wykonawcę, który zrealizuje obiecaną inwestycję za tę kwotę. A z tym w obecnej rzeczywistości nie jest łatwo.

Władza doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nikt z obozu prezydenta nie promuje się przy inwestycji związanej z termomodernizacją szkół i montażem OZE. Wydawać by się mogło, że obiecana dotacja w wysokości prawie 30 mln złotych powinna dać lepszy efekt wizerunkowy. No, ale niestety chętnych brak. Bo aby te wirtualne pieniądze mogły się przekuć w konkret, miasto potrzebuje wkładu własnego. Otrzymana oferta przewyższa o ponad 10 milionów planowany wkład własny, więc i obiecane środki w dalszym ciągu pozostają jedynie na papierze. Gmina rozpisuje kolejny przetarg z nadzieją, że znajdzie się ktoś tańszy. Jak widać działania rządu tzw. zjednoczonej prawicy, dotykają nie tylko pojedynczych gospodarstw domowych. Szkoda tylko, że radni prezydenta, którzy tak je wspierali, teraz milczą i wcale o tym nie mówią. Tak jak radny z Dąbrowy Narodowej, wychwalany w mediach przy okazji asfaltu na Storczyków. Nie chwali się swoim brakiem poparcia dla protestujących mieszkańców przeciwko wycince drzew na Łubowcu pod budownictwo wielorodzinne, czy odżegnuje się od sprzeciwu przy zmianie nazwy ulicy, wstrzymując się od głosu.
Władze miasta prowadzą kampanię informacyjną zachęcającą do osiedlenia się w Jaworznie. Chwalą się konkretną ilością sporządzonych Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). I bardzo dobrze. No, ale czy można ufać, że w przyszłości nie zostaną zmienione i za płotem nie powstanie niechciana inwestycja? Z osobistych doświadczeń wiem, że tej władzy na pewno nie. Potwierdza to także ostrzeżenie zawarte w BIP w zakładce Dokumenty obowiązujące: „Przed zapoznaniem się z poniższym planem należy sprawdzić na aktualnej sytuacji planistycznej czy dla danej nieruchomości obowiązuje właśnie ten plan i czy nie jest sporządzany nowy”.

Tę tezę potwierdza także planowana pewna inwestycja w Centrum. Pikanterii dodaje fakt, że jest to w bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości prezydenta Silberta. Prezydent ogłosił swój program zazieleń. Korzystając z uroków władzy, zaczyna od swojego bezpośredniego otoczenia, planowanym kosztem 800 tys. złotych, wykonać „utworzenie strefy wypoczynku w rejonie nowo powstałego łącznika drogowego pomiędzy ul. Mieszka I a ul. Kolejową”. Zastanawiająca i niejasna jest natomiast chronologia informacji publicznej. 13 czerwca opublikowane jest ogłoszenie o zamówieniu publicznym, które ze względu na wysokość otrzymanej oferty (5.457.444,93 złote) zostaje unieważnione 20 lipca. 28 czerwca Rada Miejska uchwala MPZP dla Centrum. A z początkiem sierpnia miasto ponawia ogłoszenie, na które wpłynęły dwie oferty w kwocie 2.343.228,02 i 1.291.500,00 złotych i do chwili obecnej decyzja władz miasta nie została podjęta.
Problematyczne jednak nie są kwoty, a teren planowanej inwestycji. Teren w bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości prezydenta, zgodnie z ogłoszonym 19 lipca MPZP oznaczony jest jako UPS1 – czyli usługi, produkcja, składowanie (magazyny, składy budowlane). Wiadomo, że otoczenie ma bezpośredni wpływ na wartość nieruchomości. Na pewno każdy z nas chciałby mieć za płotem strefę chillout, a nie skład budowlany, czy granicę nowego obszaru górniczego. No, ale zupełnie niezrozumiałym jest, jak można planować inwestycję niezgodną z planem? Jak można więc ufać takim dokumentom? Czy planując naszą inwestycję, możemy być pewni, że nie zostanie on zmieniony dla korzyści konkretnych jednostek? A za naszym płotem powstanie uciążliwy obiekt?
Czy w związku z tym, prawdziwa jest teza PiS, że do polityki nie idzie się dla własnych korzyści?

Artur Nowacki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHyundai zadecydował
Następny artykułTeatr Piasku Tetiany Galitsyny „Mały Książę” w Kłodzkim Ośrodku Kultury